Miasteczko Cut Bank

"Parodia <<Twin Peaks>>" - takie słowa przychodziły mi na myśl, gdy oglądałem "Miasteczko Cut Bank". Ale nie chodzi o to, że film ten robi sobie jaja z klasycznego serialu Davida Lyncha czy w jakimś stopniu jemu podobnych małomiasteczkowych thrillerów (np. "Fargo"). On po prostu dorzuca do klasycznego wzorca sporą dawkę humoru, który niby nie pasuje do klimatu, a jednak na zasadzie kontrastu tworzy ciekawą całość.


Dwudziestoparolatek nagrywa przypadkowo zabójstwo lubianego w mieścinie listonosza. Po dokonaniu niecnego czynu, morderca zabiera ze sobą furgonetkę poczciarza i martwe ciało. Cut Bank, szczycące się mianem "najmroźniejszego miasteczka w kraju", nigdy nie wcześniej nie miało na karku morderstwa. To pierwsze w historii doprowadza do całej gamy nieobliczalnych następstw, które zaangażują w całą sprawę ludzi na pozór zupełnie z nią niezwiązanych.

Owszem - "Cut Bank" czerpie z klasycznych schematów tego typu produkcji i bierze je czasem bardzo dosłownie. Charakterystyczny szeryf? Jest. Ważna osobistość przybywająca z wielkomiejskiej Ameryki? Jest. Dziwny typ, swoista antymaskotka miasteczka? Jest. Wszystko to, co sprawdzone, lubiane i wywołujące zawsze jakieś emocje - nawet wtedy, gdy film do najlepszych nie należy.

I ja mam wrażenie, że twórcy "Miasteczka Cut Bank" dobrze wiedzieli, że nie zrobią nic nadzwyczajnego w tym temacie. Dlatego postanowili trochę z nim zaszaleć. Oczywiście - humor pojawia się również w pozostałych tego typu produkcjach. Tu jednak nie ma wielce ambitnych żartów czy czegokolwiek w tym rodzaju. Zamiast tego są trochę bardziej typowe "jaja" i gagi, które stanowiąc sporą część całości, tworzą naprawdę przyjemny i bawiący widza obraz.

Nie widać tego po trailerze, ale podczas seansu sala naprawdę wyjątkowo często wybuchała gromkim śmiechem. Dlatego też tak powinien ten film być według mnie reklamowany - jako zabawa z klasycznymi małomiasteczkowymi historiami. Twórcy natomiast sugerują nam, że dostaniemy rasowego thrillera, pełnego inspiracji czerpanych z filmów braci Coen.

A tu nie ma ani nadzwyczajnego klimatu, ani jakiejś naprawdę niezłej intrygi, ani niczego wyjątkowo oryginalnego - poza dodaniem tej ciekawej szczypty humoru. Na pewno jednak wiele uroku dodaje także "Miasteczku Cut Bank" obsada aktorska. Jest Malkovich, Billy Bob Thornton (znany z genialnej roli w "Fargo") czy jak zwykle zgorzkniały Bruce Dern ("Nebraska"). Główny duet wykorzystywany do promocji filmu, czyli Liam Hemsworth i Teresa Palmer, dodaje natomiast "Miasteczku" szczypty papki dla nastolatków. Mówiąc inaczej - ta dwójka jest zdecydowanie do wymiany.

Mimo tego, nie rozumiem aż takiego pastwienia się nad tym tytułem przez wielu recenzentów. "Miasteczko Cut Bank" nie jest w żaden sposób zachwycające, ale jako kino rozrywkowe przynosi jednak sporą dawkę tego, czego się od takich produkcji wymaga, czyli... rozrywki. Mi się to oglądało nieźle, z uśmiechem na twarzy, a z kina wyszedłem po prostu zadowolony. Niezły film, ot co.

I gdybyście pytali - do polskich kin "Miasteczko" ma trafić 22 maja. 

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Wszystkie teksty związane z festiwalem PKO Off Festival znajdziesz TUTAJ.

0 komentarze: