Dziewczyna warta grzechu

"To Woody Allen!" - krzyczysz, oglądając "Dziewczynę wartą grzechu". Dopiero na napisach końcowych ze zdziwieniem stwierdzasz, że słynny reżyser nie miał zupełnie nic wspólnego z tym projektem. A jednak trudno zaprzeczyć niesamowicie allenowskiemu klimatowi, który wręcz wysiąka z "Dziewczyny". I to klimatowi na naprawdę wysokim poziomie!

Kto więc stoi za tą ciekawą produkcją? Czy jest to jakiś młody reżyser, czerpiący inspirację z najlepszych? Jak się okazuje - nic z tych rzeczy! Na krześle reżyserskim zasiadł bowiem w tym przypadku 75-letni Peter Bogdanovich, będący między innymi jednym z twórców "Rodziny Soprano". Brzmi dobrze? I jest dobrze!


Żonaty reżyser (Owen Wilson) pewnej samotnej nocy w hotelu dzwoni po call girl. Iskra (Imogen Poots) - bo tak brzmi jej pseudonim - przybywa do mężczyzny, po czym przeżywa z nim wyjątkowo romantyczną, jak na spotkanie z klientem, noc. Po jej zakończeniu, reżyser oferuje dziewczynie trzydzieści tysięcy dolarów w zamian za obietnicę zerwania z prostytuowaniem się. Iskra zgadza się, a otrzymane pieniądze ma zamiar wykorzystać do rozpoczęcia swojej kariery aktorskiej. Następnego dnia zostaje zaproszona na pierwszy casting w swoim życiu. Nie wie jeszcze, że spotka tam kogoś znajomego...

"Dziewczyna warta grzechu" to przede wszystkim niesamowicie ciepła, radosna komedia w klasycznym wydaniu. Pojawia się tu nawet pewien paradoks - spora ilość żartów jest przewidywalna jakąś minutę przed ich wypowiedzeniem, ale gdy dany tekst wybrzmiewa, i tak wybucha się gromkim śmiechem. Nie da się nie śmiać na tym filmie - macie moje słowo.


Wysoki poziom filmu tworzy także jego aktorskie zaplecze. Postać Owena Wilsona jest tu wręcz wyrwana z kart scenariusza "O północy w Paryżu" Allena, Jennifer Aniston pokazuje jak zwykle klasę, a całości dopełnia Imogen Poots. Tą ostatnią zachwycałem się ostatnio przy okazji filmu o Jimim Hendriksie (RECENZJA), a teraz ta słodka niewiasta zauroczyła mnie jeszcze bardziej. Zuch dziewczyna!

Najzabawniejszy film na festiwalu Off Camera? Całkiem możliwe. Ludzie naprawdę śmiali się podczas seansu do rozpuku, a po wyjściu z kina było na ich twarzach widać totalne rozanielenie. To film bardzo mocno allenowski, ale nie potrafię mu zarzucić, że jest jakąkolwiek zżynką z Woody'ego, nawet jeśli podobieństwo widać tu nawet w kadrach. To raczej świetnie wykorzystana inspiracja i hołd dla klasycznego reżysera.

19 czerwca - wtedy "Dziewczyna warta grzechu" trafi do polskich kin i wtedy chcę Was widzieć na seansach tej naprawdę dobrej komedii. Obecność obowiązkowa!

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Wszystkie teksty związane z festiwalem PKO Off Festival znajdziesz TUTAJ.

0 komentarze: