To chyba przez ten film zacząłem myśleć na poważnie o wzięciu udziału w tegorocznym PKO Off Camera. W moich oczach on po prostu nie mógł się nie udać: nie dość bowiem, że całość opowiada historię przegenialnego Jimiego Hendriksa, to na dodatek w głównej roli został obsadzony André 3000, słynny raper i członek Outkastu. Koncepcja trafiła do mnie w jednej chwili. Pozostało więc "All Is by My Side" jedno - spełnić pokładane w nim nadzieje.
Film Johna Ridleya to przede wszystkim wyjątkowa w wielu aspektach podróż do świata Hendriksa. Wyjątkowa po pierwsze dlatego, że opowiada historię początków Jimiego w wielkim świecie. To opowieść o dostrzeżeniu go przez ludzi, którzy mogli mu pomóc, którzy pozwolili wyrwać się z grania do kotleta człowiekowi o tak niesamowitych umiejętnościach. Wszystko zaczyna się od pierwszego spojrzenia na Hendriksa kogoś, kto mógł wciągnąć go do świata gwiazd, a kończy tuż przed wielkim boomem na jego muzykę.
W związku z "All Is by My Side" powstało zresztą sporo kontrowersji. Filmowi zarzuca się między innymi przekłamywanie historii, o czym mówiła choćby jedna z rzeczywistych partnerek Hendriksa, odgrywająca zresztą istotną rolę w produkcji Johna Ridleya. Może też właśnie z tego powodu posiadacze praw do muzyki Jimiego nie zgodzili się na wykorzystanie kawałków kultowego artysty w filmie o nim samym. Tak, dobrze czytacie - w "All Is by My Side" nie ma ani jednego oryginalnego utworu Hendriksa.
A mimo to Ridley zrobił swoje. Niczym główny bohater swojego filmu zrobił rzecz na przekór innym, po swojemu, w sporej mierze wyjątkową. I o tym trzeba pamiętać, podchodząc do tej produkcji - że to nie jest biografia, że to nie jest suchy zbiór faktów z życia Hendriksa. To po prostu jego portret i film dobry sam w sobie.
Twórcy "All Is by My Side" nie skupili się może tak bardzo na kwestiach technicznych, ale kilka z takich elementów zostało niezwykle dobrze przemyślanych. Szczególną radochę sprawia gra dźwięków, opierająca się na wprowadzaniu do scen tylko niektórych odgłosów, jakie powinniśmy słyszeć w danej sytuacji czy też wstawianiu do filmu całkowitej ciszy. Świetne, pomysłowe zagranie, które - jak widzicie - trudno opisać, ale w ostateczności potrafi wzbudzić wręcz zachwyt.
Wiem, że w sieci znajduje się trochę narzekania na film Ridleya, ja jednak powiem wprost - "All Is by My Side" spełniło nawet jeśli nie wszystkie, to na pewno większość moich oczekiwań. Wyjątkowość, świetny występ André 3000, wciągający scenariusz i parę intrygujących smaczków. Film o Hendriksie bez muzyki Hendriksa - niesamowita sprawa, ale to rzeczywiście się udało.
I tylko końcówka jakaś taka nijaka...
0 komentarze: