Jack O'Connell, którego wiele osób w moim wieku kojarzy pewnie z roli Cooka z serialu "Skins", staje się powoli jednym z najbardziej obiecujących młodych aktorów brytyjskich. Parę miesięcy temu spory rozgłos przyniosła my na przykład rola w reżyserowanym przez samą Angelinę Jolie "Niezłomnym". Tam zagrał olimpijskiego biegacza, Louisa Zamperiniego, który w czasie drugiej wojny światowej został wzięty do japońskiej niewoli. W "'71", które doczekało się dostrzeżenia między innymi przez festiwal Berlinale, BAFTA czy wreszcie polski PKO Off Camera, znów śledzimy losy O'Connella w czasach zbrojnego konfliktu. Tym razem jest to jednak zupełnie coś innego niż zwykle dostajemy.
Bohaterowie filmu w tytułowym roku 1971 trafiają do Belfastu, podzielonego zasadniczo na pół przez przeciwne sobie obozy Irlandczyków. Podczas zamieszek żołnierz Gary Hook (O'Connell) zostaje odcięty od reszty swojego oddziału, a przy okazji ścigany jest on przez członków IRA. By uniknąć śmierci, zakrwawiony wojak miota się po całym mieście, starając się unikać wszystkich możliwych ludzi - niezależnie od tego, czy są oni mu pomocni, czy też wrodzy.
"'71" to wręcz esencja brudnej, męskiej wojny. Są rany, ból, okrzyki cierpienia i pozbawione kończyn ciała, a do tego wszystkiego dziwne konszachty, które widzowi pokazywane są wprost, by dorzucić mu powodów do zostania przy ekranie. Jak się skończy ta historia, co stanie się ostatecznie z jej bohaterami? Na to pytanie bardzo mocno pragnie się odpowiedzi, a zapewniam Was, że zakończenie całości i tak potrafi w sporym stopniu zaskoczyć.
Bałem się, iż twórcy mogą zechcieć - jak to często bywa - trochę zmiękczyć tę historię. Dorzucić do niej nagłe zakochanie się głównego bohatera w jakiejś pięknej damie albo inne, mocno kontrastujące z resztą filmu dramy. Na szczęście nic takiego się nie stało. Postać O'Connella walczy ze sobą, walczy z targającymi młodego żołnierza niepewnościami i staje w obliczu prawdziwej wojny.
To tylko jedna noc w opętanym konfliktem mieście. A mimo tego "'71" dostarcza więcej emocji i adrenaliny od wielu filmów wojennych, których fabuła ciągnie się dniami czy miesiącami. Bardzo dobry (i mocny), trzymający w napięciu od początku do końca film.
0 komentarze: