Witam

Bardzo ze mnie dziwny gramatyczna nazista. Wiele błędów nieznanych większości społeczeństwa potrafię poprawiać z niesamowitym uporem, choćbym miał to robić po cichu, we własnych myślach. Przy bardziej rozpracowanych potknięciach językowych, jak klasykach w rodzaju "włanczać", potrafię natomiast wejść komuś w środek zdania, wtrącając poprawną wersję danego wyrażenia. "Chuj" przez "samo h" na ścianie budynku też mnie strasznie wkurza.

Są jednak zasady, które są dla mnie niesamowicie zrozumiałe. Które - moim zdaniem - odnoszą się do tak totalnie konserwatywnych znaczeń, iż uważam je za totalnie przestarzałe i odbiegające od otaczającej nas rzeczywistości. Nie lubimy się z takimi zasadami i ja niejednokrotnie wrzucam je specjalnie w rozmowach z ludźmi, którzy uważają je za ciągle obowiązujące. Tak np. mam ze słowem "witam".

Źródło: Flickr.com
Zacznijmy od anegdotki, którą zna niewątpliwie każdy student. Ponoć gdzieś na każdym wydziale w Polsce jest wykładowca, odpowiadający na każdego maila zaczynającego się od "witam" jednym słowem: "żegnam". Powtarzają to studenci, profesorowie, panie z rektoratu. I przez to tylko niesamowite huncwoty piszą jeszcze w mailach uniwersyteckich to nieszczęsne "witam". Reszta jest profesjonalna i zasuwa ciągle z tym turboformalnym: "Szanowny Panie Doktorze".

Dlaczego ludzie nie lubią "witam"? Bo - według formalnych zasad - zakłada, iż nadawca wiadomości pokazuje w ten sposób swoją wyższość nad odbiorcą. Mógłby więc "witam" powiedzieć profesor do studenta, ale już na odwrót byłoby to niewybaczalne! Albo szef do swojego pracownika. Albo kandydat na prezydenta do rolnika podczas spotkania przedwyborczego.

A ja tak tego "witam" nie czuję. Słowo to od początku dość mocno zakorzeniło się w internecie i było używane właśnie we wszelkiego rodzaju mailach. W ten sposób pisało się do różnorodnych redakcji internetowych, Allegrowiczów, ludzi, z którymi - jak się później okazało - nawiązywaliśmy wirtualne znajomości. Tu "witam" było powszechne i nikt do tego pretensji większych nie miał.

Zaczęliśmy też używać tego wyrażenia trochę prześmiewczo ze znajomymi. "Witam" było takim uprzejmym skinieniem głowy podczas przypadkowego spotkania dwóch arystokratów w elitarnym barze. Żołnierskim przywitaniem o poranku. Męskim uściskiem dłoni przed zapytaniem: "masz to zadanie z matmy?". 

Cześć, siema, elo, joł, witam - nikt tymi słowami nikogo nie poniżał, nikt nie sugerował, że "odbiorca jest gorszy od nadawcy". Dla mnie "witam" w komunikacji mailowej nie różni się przesadnie od "dzień dobry" czy "dobry wieczór". Ba, jest nawet bardziej uniwersalne, bo nigdy nie możemy być pewni, kiedy akurat odbiorca naszą wiadomość odczyta. 

Oczywiście "witam" ciągle trudno uznać za tak formalną formę, by pisać tak na przykład do wykładowców. "Szanowny Panie Doktorze" może i brzmi fantazyjnie oraz sztucznie, przez co mnie za każdym razem strasznie bawi, ale za tak formalne powitanie nikt nikogo nie ukrzyżuje. Z "witam" jednak wielu staruszków mogłoby mieć problem.

Ja jednak dalej będę tego słowa używał. Szczególnie wśród znajomych, gdzie nikt nie bierze tego wyrazu jako oznaki upokorzenia. 

U nas "witam" jest po prostu spoko.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

7 komentarzy:

  1. Te same odczucia mam, mejle od wykładowców zaczynam wprawdzie tak, jakbym wchodził do gabinetu danego człowieka, od Dzień dobry/Dobry wieczór (zależy kiedy piszę mejla, nie od tego, kiedy mógłby być odebrany), ale kompletnie nie kumam tej wczuty w hejt na "witam", przecież to słowo zatraciło sznyt wyższości (o ile kiedykolwiek takowy miało) milion lat temu, już nawet w słowniku Doroszewskiego jest zdefiniowane jako "pozdrawiać kogo przy spotkaniu słowem lub gestem" z kilkoma przykładami wcale o wyższości nie świadczącymi. No ale to taki typowy przykład językowego małpowania - usłyszy człowiek jakąś chwytliwą zasadę i naparza nią w każdego napotkanego człowieka bez refleksji. Pół biedy, jeśli magluje faktyczne niechlujstwo językowe (tą w bierniku rodzaju żeńskiego czy innego włanczać), ale gorzej jak powtarza "meczy to koza" czy właśnie te komunały o "witam", które scharakteryzowałeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się często zastanawiam, jakby to było być wykładowcą i w większości przypadków czytać to cholerne "Szanowny Panie Doktorze". Albo umarłbym ze śmiechu, albo bym kazał studentom pisać normalniej, bo przez tę formułkę przebija się taka sztuczność, że głowa mała.

      Usuń
  2. Kiedyś napisałam tak do wykładowcy, to na poprawce zrobił mi taki egzamin, że na drugi termin nie poszłam, bo rozbolał mnie brzuch ze strachu. Później nawet interweniował każdy, kto jest w dziekanacie, bo wykładowca tak się na mnie za to uwziął, że to była jedna wielka masakra. Na szczęście dziekan utemperował tego wykładowcę i dał mi spokój, ale zapamiętam to do końca swojego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Mega współczuję. Niektórych profesorów chyba za bardzo boli, że klasa uniwersytecka nie jest już zbawicielami świata, jak rzekomo dawniej.

      Usuń
  3. Albo jesteś nazistą gramatycznym, albo nie :D Nie ma tak, że wybieramy sobie, które zasady nam odpowiadają, które czujemy, a których nie. Moim zdaniem, nie chodzi nawet, żeby teraz na każdym kroku unikać takiego zwrotu i pouczać kumpli przy piwie. Przede wszystkim, należy dostosowywać język do odbiorcy - co również nie znaczy, że mamy umyślnie popełniać błędy - czyli w przypadku, gdy rozmawiamy z np.: profesorem, reprezentującym inteligencję, lepiej unikać takich zwrotów, które mogą być przez niego źle odebrane lub niezrozumiałe. :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się co do tego pierwszego. Gramatyczny nazista nie musi być totalnym ortodoksem, który nie widzi, że znaczenia pewnych słów (czy ich pisownia) na przełomie kolejnych wieków/lat się zatarły. Ja np. uwielbiam zapożyczenia z obcych języków, a wiele osób je ciągle niesamowicie hejtuje. Natomiast jak usłyszę "włanczać" czy inne tego typu hity, to włącza mi się wręcz tryb agresora :D

      Usuń
  4. widać niektórym nie zależy na wirtualnych znajomościach

    OdpowiedzUsuń