Valar morghulis, recenzenci

Czy oceniacie książkę po prologu? A może sprawdzacie jedynie intro jakiejś płyty muzycznej i na jego podstawie wydajcie swój ostateczny werdykt? Co z filmami - oglądacie tylko pierwsze dwie, trzy sceny, a potem wrzucacie ocenę na Filmweb? 

Cóż, mam szczerą nadzieję, że tak nie robicie. Ale nawet jeśli - ciągle jesteście prawdopodobnie po prostu "zwyczajnymi" odbiorcami, szukającymi po prostu dobrej rozrywki. Inaczej jest z krytykami. Oni powinni pochłonąć całość danego dzieła, chwilę nad nim podumać, a wreszcie ocenić - do bólu subiektywnie lub rzekomo obiektywnie.

Największy problem pojawia się jednak w przypadku seriali. Ich kolejne odcinki wypuszczane są bowiem zwykle co tydzień, co kusi krytyków do napisania o każdym odcinku z osobna. Szczególnie przejawia się to w przypadku startu każdego kolejnego sezonu serialu. Redaktorzy piszą więc o pierwszych odcinkach najbardziej wyczekiwanych show, tworząc kolejne internetowe wojenki.

Na podstawie zdjęcia z serwisu Flickr.com
Dlaczego? Bo w dużej mierze takie teksty namawiają do wydania bardzo wiążących werdyktów. "Ten serial będzie kiepski", "ten sezon zapowiada się na najgorszy ze wszystkich dotychczasowych". Takie teksty rzucane są często po obejrzeniu jednego odcinka albo kilku początkowych. Potem natomiast recenzje te zbiera serwis Metacritic, który zajmuje się wyłanianiem średniej ocen z tekstów najważniejszych amerykańskich serwisów oraz magazynów. I nagle na głównej stronie portalu pojawia się informacja: "serial X - ocena 50/100". Chociaż wyemitowany został dopiero jeden odcinek, ocena pokazana jest tak, jakby odnosiła się do całego sezonu danego show.

Owszem, piszę to teraz w nawiązaniu do jednej z najgorętszych premier ostatnich miesięcy w serialowym światku, czyli drugiego sezonu "True Detective". Od niedzielnej emisji pierwszego odcinka pojawia się coraz więcej tekstów, brzmiących jak recenzja nie pojedynczego epizodu, a całego show. 

Ponownie więc pytam: czy oceniacie książki po jednym rozdziale, filmy po jednej scenie czy albumy muzyczne po jednym utworze? Nie? Więc nie róbcie tego w przypadku seriali.



Z tej całej sytuacji najlepiej wybraniają się tym samym seriale Netflixa. Wszystkie odcinki każdego sezonu wypuszczane są jednego dnia i nikt nie odważy się napisać poważnej recenzji przed obejrzeniem ich wszystkich. Bo serialowy sezon jest jak pojedyncza część "Władcy Pierścieni", jak każda kolejna odsłona "Mrocznego Rycerza" od Nolana. To jeden, spójny twór, który jako taki powinien być traktowany.

Nie recenzuje się tomu "Pieśni Lodu i Ognia" po jednym rozdziale - nie recenzujmy więc sezonu "Gry o tron" po jednym odcinku.

Valar morghulis, recenzenci. 


Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

0 komentarze: