Parafrazując klasyka: "gdy nowa encyklika papieska robi szum w mediach - wiedz, że coś się dzieje!". O "Laudato Si" mówiło się w internecie naprawdę dużo, bo i sama tematyka pracy Franciszka wydawała się nadzwyczaj intrygująca. Papież tym razem postanowił bowiem poświęcić czas... ekologii i ochronie środowiska! To natomiast uzyskało niesamowite poparcie wszelkich grup ekologów. Niektórzy z nich okazali się zresztą tak zafascynowani nową encykliką, że przygotowali... jej fanowski, przekozacki trailer!
Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie miałem styczności z jakąkolwiek papieską encykliką. W tym przypadku hype jednak zrobił swoje - o "Laudato Si" mówiło się wystarczająco dużo, bym postanowił sam sprawdzić, o co ten cały szum. W jeden dzień połknąłem całość i mogę wreszcie wygłosić własny werdykt.
Co trzeba wiedzieć na samym początku - Franciszek nie odkrywa w "Laudato Si" niczego nadzwyczajnego. W sporej mierze jest to po prostu swoisty zbiór ekologicznych postulatów, z jakim możemy się spotkać we wszelkich zakamarkach internetu. Jest dyskusja nad efektem cieplarnianym, wyniszczaniem lasów tropikalnych i resztą tego typu spraw.
Jednak mimo tego, że "Laudato Si" nie odkrywa niczego nowego, jej lektura potrafi trochę poruszyć nasze mózgownice. Papieska praca uświadamia przede wszystkim, że pewne zjawiska nie tyle po prostu pojawiają się na tej planecie, co mają niesamowite znaczenie i trzeba się nimi zająć jak najprędzej. Bo w swojej encyklice Franciszek nie tylko zajmuje się problemami natury, ale i pokazuje związane z nimi kłopoty ludzi. Najlepiej to pokazuje chyba jego ostrzeżenie, by nie iść tropem niektórych grup ekologów, które stawiają życie zwierząt nad życie ludzkie. Musimy po prostu zatroszczyć się o naturę, do której przecież zalicza się także człowiek.
To, co mi się niezwykle podoba w "Laudato Si", to spory uniwersalizm zawartego w encyklice przekazu. Oczywiście, Franciszek musi się czasem odwoływać do Boga, bo przecież sam jest strażnikiem chrześcijaństwa na Ziemi. Widać tu jednak także ukłon wobec niewierzących czy osób innej wiary, bowiem większa część encykliki jest w rzeczywistości przesłaniem dla każdego człowieka, niezależnie od jego podejścia do religii.
Dlatego też uważam, że chociaż - jak już wspomniałem - "Laudato Si" raczej zbiera różne postulaty i opinie niż zaszczepia w naszych umysłach jakieś nowe wiadomości, jest to ważna praca dla Kościoła i tego, jak świat go postrzega. Encyklika jest bardzo ludzka, rozsądna i właśnie uniwersalna. Nie niezbędna do przeczytania, ale jeśli akurat macie wolny wieczór, może warto zapełnić go właśnie lekturą tej stosunkowo krótkiej pracy?
Nie trzeba być wierzącym, nie trzeba być ekologiem, nie trzeba nawet segregować śmieci - "Laudato Si" jest naprawdę pozycją dla każdego. Tym bardziej warto się nią zainteresować, gdyż e-book z polskim tłumaczeniem można pobrać zupełnie za darmo STĄD.
Na koniec jeszcze takie małe post scriptum z mojej strony. Jeśli się wie, gdzie szukać, widać w tej encyklice, że Franciszek pochodzi z Ameryki Łacińskiej i rozumie tamtejsze problemy związane z niszczeniem przyrody. Dla nas może to być rzecz bardzo odległa, ale naprawdę polecam sobie trochę poczytać na ten temat, bo w tym regionie o wiele bardziej widać, co to znaczy lekceważenie przyrody, prowadzące do prawdziwych katastrof.
Co to jest to białe na siedzeniu przed tobą?
OdpowiedzUsuńRozdrapany materiał fotela ;)
Usuń