Jurassic World


Jeśli kręcicie się po jakichś bardziej geekowych internetach, to na pewno dobrze już znacie ten oto mem:


W tym roku rzeczywiście mamy prawdziwy renesans starych marek i próby ponownego przyciągnięcia Widzów do ekranów sprawdzonymi sposobami. I - co jeszcze ważniejsze - jak na razie ta seria odświeżeń dawnych hitów spisuje się bardzo dobrze! Taki "Mad Max" zdążył już zachwycić ogromną rzeszę ludzi, a jeśli jeszcze go nie widzieliście, to wpadajcie TUTAJ, by dowiedzieć się, dlaczego popełniacie ogromny błąd, który musicie jak najszybciej naprawić.

Na najbardziej wyczekiwane przeze mnie odświeżenie marki, czyli siódme "Gwiezdne wojny", będę musiał jednak trochę jeszcze poczekać. Tymczasem warto więc posilić się nowością spod znaku innej znanej serii, na którą wielu czekało. Park Jurajski powrócił, tym razem pod nazwą "Jurassic World". Cytując klasyka - wszystko ma tu być "bigger, better & more badass".


Historia jak zza dawnych lat. Nowoczesny park rozrywki z dinozaurami "zmartwychwstałymi" dzięki pracy naukowców działa pełną parą. Do jego swoistej kierowniczki, Claire Deaning, przybywa dwójka siostrzeńców, którzy oczekują niesamowitego funu. Ich radość (oraz ponad 20 tysięcy ludzi na jurajskiej wyspie) zamieni się jednak dość szybko w prawdziwe przerażenie. Ze swej klatki ucieka bowiem pierwsza wyhodowana sztucznie hybryda dinozaura. Przeciwko krwiożerczej bestii staje między innymi Owen Grady, opiekun velociraptorów i były wojskowy.

"Jurassic World" jest dokładnie tym, na co mieli nadzieję wszyscy fani legendarnej pierwszej części serii. Owszem - to już w dużej mierze widzieliśmy przed laty. Owszem - ta historia nie wnosi tak naprawdę nic wielce nowego do kina. Co jednak z tego, skoro "Jurassic World" daje niesamowitą porcję funu, o jakiej wiele filmów mogłoby co najwyżej pomarzyć?


Gdy bohaterowie filmu oglądają pokazy karmienia wielkich bestii, skaczą z radości i uśmiechają się od ucha do ucha. I dokładnie tak samo wygląda oglądanie przez ludzi w kinie "Jurassic World". Walki dinozaurów, zjadanie ludzi, ogólna jatka w wykonaniu zwierzątek sprzed milionów lat - tak, to wszystko tu jest i wprawia w istny zachwyt. Jesteśmy w kinie trochę takimi starożytnymi widzami walk gladiatorskich, wpadających w euforię, gdy ludzie na naszych oczach się zabijają. Brzmi ostro, prawda? Ale ileż w tym jest funu!


Poza pochłanianiem ludzi przez dinozaury, znalazło się tu też miejsce dla żartów, klasycznego motywu miłosnego, ważności familijnych więzi i całej reszty tego typu rzeczy. Niektóre z takich elementów są spoko (np. żarty w wykonaniu Chrisa Pratta, znanego ze świetnej roli w "Strażnikach galaktyki"), inne natomiast walą trochę infantylnością. Zasadniczo jednak do totalnego wyrzucenia są tu może ze dwa albo trzy dialogi, które po prostu psują trwającą na ekranie jazdę bez trzymanki. Poza tym - jest okej. 

I tak naprawdę jedyną rzeczą, jaka mnie zawiodła, jest nasz prawdziwy główny bohater, Indominus rex. Twórcy wprowadzają go do gry niczym ubiegłoroczną "Godzillę" - spokojnie, stopniowo odkrywają kolejne elementy jego wyglądu. Z każdym kolejnym ujęciem chcemy więcej i wreszcie nagle twórcy spuszczają swojego miśka ze smyczy. I co dostajemy? Wcale nie takiego wielkiego bydlaka, jak mogliśmy się spodziewać. Pewnie, to jest sporawa bestia, ale z każdą kolejną sceną wydaje się on mniej imponujący i jakiś taki... "zwyczajny". 


Dla równowagi jednak, zakończmy już wyłącznie pozytywnym akcentem - "Jurassic World" bawi i w kategorii "czasoumilacz" jest rzeczą świetną. Morda ciągle się na tym filmie raduje, czy to z powodu pięknego i wymarzonego parku rozrywki, czy też wreszcie krwawych akcji przebrzydłych bestii. Nie zrobiono sobie z serii żartów i stworzono po prostu dającą kupę funu produkcję. Co warto jeszcze dodać - z prześwietną muzyką. Michaelowi Giacchino udała się rzecz nieprawdopodobna - zabrzmiał jak sam wielki John Williams. 

Ja jestem na tak i polecam całym sercem sięgnięcie po "Jurassic World". To dającą masę radochy podróż do znanego świata, o którym wielu z nas marzyło w dzieciństwie po nocach. Bardzo soczysta porcja funu, po prostu. 

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

0 komentarze: