Już prawie pół roku (nie)sławne Pendolino śmiga po polskich torach kolejowych. Pokładano w nim wielkie nadzieje, jednocześnie pamiętając o konkretnej dozie sceptycyzmu, jaka musiała się przy takiej sytuacji pojawić. Hucznie rozsławiono pierwszy start pociągów, a internet oblegały coraz to nowe niusy na ich temat. Teraz, po pół roku, i ja postanowiłem sprawdzić, z czym to wszystko się je.
O co więc to całe Pendolino?
Grafika na podstawie zdjęcia z serwisu Flickr.com |
Przede wszystkim - kwestia ceny. Czy "najbardziej luksusowe pociągi w Polsce" rzeczywiście są tak drogie, jak wielu może się wydawać? Cóż - to zależy. Przez ostatnie miesiące można było nabyć tańsze bilety na Pendolino, jeśli tylko zakupiło się je odpowiednio wcześniej. Najtańsza opcja, czyli około 50 złotych, dostępna była bodajże miesiąc przed planowanym kursem. Teraz jest jednak inaczej.
Tańsze bilety można kupić do wyczerpania ich zapasów. Dlatego też nie było dla mnie żadnym problemem wskoczyć na stronę Intercity tydzień przed planowanym wyjazdem do Warszawy i dostać tam studencki bilet za... 24 złote! To natomiast raptem jakieś pięćdziesiąt groszy drożej od klasycznego pociągu TLK na tej samej trasie!
Pamiętać należy jednak o tym, że tańsze bilety wyprzedają się w różnym tempie w zależności od godziny. Nabycie takowego na kurs o szóstej rano nie powinno być problemem, ale już godziny szczytu zwykle rozchodzą się sporo wcześniej. Dlatego też, jeśli wiecie na sto procent, że będziecie gdzieś jechać, a na Waszej trasie śmiga Pendolino - nabądźcie bilety czym prędzej.
Źródło: fanpage PKP Intercity |
Jak natomiast jakościowo wypadają nasze luksusowe pociągi? Jest bardzo okej - każdy pasażer ma naprawdę sporo miejsca i może właściwie wyłożyć przed siebie nogi bez żadnych problemów, a do tego fotele są bardzo wygodne. Trochę godzin później jechałem klasycznym TLK i różnica zdecydowanie była odczuwalna.
U mnie pojawiło się jednak w związku z podróżą Pendolino jeszcze jedno pytanie - jak pociągi te wypadają w porównaniu do naszych EIC, czyli Express Intercity? Cóż, w tym przypadku różnice są zdecydowanie mniejsze. Bezprzedziałowe wagony EIC oferują co prawda trochę mniej miejsca dla pasażera niż Pendolino, ale ciągle nie ma raczej co narzekać podczas podróżowania nimi. Ach, no i w EIC - przynajmniej za czasów mojego podróżowania nimi - dawano do biletu napój oraz baton. W Pendolino, w klasie drugiej, dostaje się jedynie napój. Skandal, prawda?
Źródło: fanpage PKP Intercity |
Jedno natomiast jest pewne - Pendolino rzeczywiście docierają do celu tak szybko, jak to jest obiecane na stronie. Trochę ponad dwie godziny i Kraków zamienia się w Warszawę. Nawet EIC mają z takimi kursami problem. Inna sprawa, że trasy wszystkich pociągów poza Pendolino są trochę sztucznie wydłużane. Każdy pasażer, który choć raz przebył trasę Kraków-Warszawa bardziej klasycznym pociągiem, na pewno dobrze kojarzy słynne postoje w środku pola, potrafiące trwać nawet pół godziny. Ja wiem, że to jest kwestia przepuszczenia innych pojazdów na torach, ale w przypadku Pendolino dało się to jakoś obejść i nasz wspaniały, luksusowy rydwan pędzi przez wioski i miasta praktycznie bez zatrzymywania się.
Nasze stare dobre ENki jednak zawsze na propsie :D
OdpowiedzUsuńTe nasze klasyczne regio? Oj nie zgodzę się - wiele dobrych wspomnień z nimi mam, ale jednak powinny już dawno pójść do jakichś muzeów :D
UsuńOd 5 lat nimi jeżdżę (w tym pierwsze 4 codziennie dojeżdżałam do szkoły) i opóźnienia zdarzały się kilkukrotnie (takie trwające ponad godzinę, do 15 minut częściej, ale nie miało to wpływu na nic). Przez ten czas w pociągu przejechałem jakieś 50 tyś. km i nadal lubię nimi podróżować nawet przy dłuższych trasach, choć wtedy jest to trochę męczące. Przy najbliższej jednak okazji chcę skorzystać z Intercity czy Pendolino :)
OdpowiedzUsuńO opóźnienia mi nie chodzi, tylko właśnie o tę słabą wygodę przy dłuższych trasach. Szczególnie różnicę czuć, gdy już posprawdza się te wszystkie bardziej nowoczesne pociągi, nawet zwykłe Intercity.
Usuń