Na zegarku wybija dwudziesta trzecia, a mnie już naprawdę porządnie dopada senność. A dziw to dla mnie nieziemski, bo przecież jeszcze jakiś czas temu łóżko przyciągało mnie dopiero o trzeciej czy nawet czwartej w nocy! No więc jak to tak - położyć się już teraz spać czy jeszcze próbować chwilę przetrwać?
Zapada decyzja: przeczekam do północy, wrzucę post na bloga i wtedy usnę już totalnie jak niemowlak. Co jednak robić przez najbliższą godzinę? Konsola uśmiecha się do mnie swoim pożądliwym spojrzeniem. Odpowiadam jej tym samym, łapię za pada, zakładam na głowę słuchawki i wskakuję do zniszczonego przez kosmitów Nowego Jorku. Tylko na chwilkę, tylko na momencik. W końcu jestem taki śpiący...
Grafika na podstawie zdjęcia z serwisu Flickr.com |
O północy, gdy miałem odejść od konsolowych sterów, orientuję się, że chęć do snu ze mnie wyparowała. Ale spokojnie - zaraz na pewno wróci! Wrzucam więc post na bloga i stwierdzam, iż jeszcze chwilkę mogę przy konsoli posiedzieć. Pół godziny, wtedy już na pewno będę umierał! Gdy wreszcie odłożyłem pada i rzuciłem się na poduszki, okazało się, że na zegarku zaraz wbije godzina druga.
Naprawdę - nie ma niczego, co tak długo potrafiłoby mnie przytrzymać przy sobie jak gry. Nocne czytanie książek? Pewnie, da się zrobić, ale w pewnym momencie żaden tekst nie potrafi wygrać z posklejanymi oczętami. Filmy? Zwykle w ostatnich minutach sprawują się lepiej od najsłodszych kołysanek. Muzyka? Rany - ja kiedyś do snu puszczałem sobie Behemotha!
A gry? Z nimi nie ma tak łatwo. Przed rozpoczęciem rozgrywki możesz sobie myśleć: "no, pogram z pół godziny i zmykam". Ale samo odpalenie gry to już znak, że jest za późno na ratunek dla Ciebie. Pierwszy headshot, pierwszy zaszlachtowany mieczem potwór, pierwszy pokonany kilometr w wirtualnym mieście - i już jesteś w pułapce. Wybałuszasz oczy, skupiasz wzrok na ekranie i chcesz więcej, więcej, więcej!
Pal licho z tym snem - najwyżej rano trzeba będzie przygarnąć kawę albo jakiegoś energetyka. Ale mi kilkukrotnie już zdarzyło się spóźnić na zajęcia, bo "zdążę jeszcze jeden meczyk pyknąć". Myślałem, że przez pół godziny wolnego czasu nie wsiąknę. Błąd!
Gry bardziej niż cokolwiek innego zakrzywiają poczucie czasu. Chociaż wiele może zauważyć w tym niewątpliwie plus. Ot, na przykład - gry tak skupiają na swojej rozgrywce, że można całkiem łatwo zapomnieć o głodzie! Jest dwudziesta trzecia, a Ty nie chcesz już nic podjadać przed snem albo zwyczajnie nie chce Ci się ruszyć tyłka do kuchni? Odpal grę i postrzelaj do obcych! Nie żartuję - to naprawdę działa!
No to teraz wracam do "Wiedźmina"...
No to teraz wracam do "Wiedźmina"...
0 komentarze: