Jestem właśnie po całkowitych przenosinach danych ze starego komputera na nowy. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo przez kilka ostatnich godzin co chwilę przypominałem sobie o jakichś rzeczach, których jeszcze na świeżym dysku nie ma. Przez cały ten czas przed oczami przepłynęło mi mnóstwo plików od dawna niewidzianych. Niektóre z nich wywołały nawet chwilę pełną rozkmin i wspomnień.
Zaczęło się od zgrywania maili do programu pocztowego. Przyznam szczerze, że nigdy nie byłem fanem komunikacji tego typu, więc większość tamtejszego stuffu to kolejne subskrypcje ze sklepów internetowych i dziwnych portali. Znalazło się tam jednak kilka materiałów, rzeczywiście w jakiś sposób interesujących. Widziałem przeskakujące tytuły kolejnych maili, ale nie musiałem w nie klikać - dobrze wiedziałem, co się w nich kryje.
Było trochę poczty wymienianej z redaktorami naczelnymi stron, dla których kiedyś pisałem. Stare, dobre czasy pisania o gierkach na kilkanaście tysięcy znaków. Znalazło się kilka mniej typowych informacji od sklepów internetowych, bo mówiących o wysłaniu jakiejś paczki. Z odmętów aplikacji odkopałem np. notkę o opóźnieniach w dostawie "Battlefielda 3". Gra ta miała premierę raptem jakieś dwa lata temu. Ja zaś dziś omawianej sytuacji w ogóle nie kojarzę.
Było też trochę większej prywaty. Maile z czasów gimnazjum, gdzie w załącznikach znalazłem stare prezentacje robione na zasadzie "kopiuj-wklej". Zdjęcia z czasów zapełnionych osiemnastkami. Nagie fotki od wielbicielek... No dobra, tu trochę naciągnąłem. Ale było kilka prawie nagich - nie kłamię! Uprzedzam pytania: nie, nie wstawię ich na bloga. Faceci w tej chwili posmutnieli, by bohaterki tych fotek mogły odetchnąć z ulgą.
Jeśli jednak jesteśmy przy zdjęciach - również i dla nich znalazło się miejsce na dysku nowego komputera. Postanowiłem przegrać wszystkie z telefonu. Ile ich było? Ot, raptem półtora tysiąca. Niektóre znam na pamięć, bo miałem świetnych (bez ironii) kumpli, którzy uwielbiali mnie zmuszać do przeglądania całej galerii w komórce. Za co im tak naprawdę szczerze dziękuję. Dzięki temu doceniłem wreszcie wartość robienia zdjęć.
Znalazło się też miejsce na muzykę. Przypomniałem nagle sobie o tych wszystkich artystach, których ludzie polecali mi na początku liceum. Odpaliłem płytkę Justice. Na pewno ich znacie. Zastanawiam się, czemu tak dawno ich nie słuchałem? Czemu nowych płyt wykonawców, słuchanych przeze mnie kilka lat temu, dziś nie sprawdzam w ogóle albo pozostaję jedynie przy singlach? Choć wciąż pamiętam pierwsze kawałki tych bandów, które kiedyś tak mnie zajawiły do ich sprawdzenia.
Wszystkie tego typu błahostki w jakiś sposób wywołały u mnie wspomnienia. Kto wie - może to na nich będzie w przyszłości opierała się nasza pamięć o dawnych czasach? Jasne, mamy to, co mieli nasi rodzice czy dziadkowie - materialne pamiątki, wywołane fotografie, pocztówki. Jednak my dostajemy jeszcze więcej. Dostajemy te komputerowe worki wypełnione wirtualnymi wspomnieniami.
Chociaż nimi postaram się porządnie zaopiekować.
Źródło: Flickr.com |
0 komentarze: