Star Wars: Darth Plagueis

W pewnym momencie początkowej fazy swej nastoletniości, miałem krótką zajawkę na książki z gwiezdnowojennej sagi. Było to bodajże jeszcze w podstawówce, więc trochę lat od tamtego czasu minęło. Ostatnio pomyślałem jednak, że ciekawie by było sprawdzić, jaki tego typu literatura trzyma poziom z perspektywy mnie teraźniejszego. Zrobiłem więc szybki research w sieci i natrafiłem na wiele głosów, mówiących, iż najlepszą powieścią z serii "Star Wars" jest historia niejakiego Dartha Plagueisa. Szybka analiza faktów na Wookieepedii pozwoliła mi stwierdzić: "hej, muszę to przeczytać!". Jak zapowiedziałem, tak też zrobiłem.

Kim jest ten tajemniczy Darth Plagueis? To postać jedynie krótko wspomniana w filmowej serii, a przecież skrywająca w sobie ogrom ciekawych informacji. Plagueis jest bowiem Mistrzem Sidiousa, znanego szerzej jako Imperator. W sadze Lucasa dostajemy jedynie krótką informację, jakoby tajemniczy Sith był jedynym w historii, który opanował Moc na takim poziomie, by wskrzeszać zmarłych czy wręcz samemu kreować życie. To właśnie ta kwestia staje się jednym z głównych motorów napędowych powieści Jamesa Luceno.

Przyznaję już teraz - ta książka naprawdę jest bardzo dobra. Nie sądzę, by nadawała się dla kogoś kompletnie nieobeznanego w "Star Wars", ale żadna naprawdę bogata wiedza również nie jest konieczna. W jednej recenzji znalazłem informację, iż bez przeczytania kilku innych gwiezdnowojennych książek, do przygód Plagueisa nie ma sensu w ogóle podchodzić. Cóż, czuję się przez to zmotywowany do zaprzeczania tym plotkom, gdyż dałem radę przebrnąć przez nią bez zawiłej wiedzy o np. Dartcie (tak to się odmienia?) Banie. Każde nawiązanie do innych historii Luceno wyjaśnia krótko i zwięźle podczas prowadzenia normalnej fabuły.

Nie myślcie jednak, że tytuł ten to pełna akcji opowieść o ciągłych walkach i kosmicznych wojażach. Jasne, takie momenty również się pojawiają, jednak zdecydowana większość fabuły poprowadzona jest zupełnie inaczej. Całkiem sporo miejsca poświęcone zostało chociażby polityce i różnorodnym układom panującym w Senacie. Jest też miejsce na wspomniane wcześniej eksperymenty Plagueisa z Mocą. Dostajemy naprawdę sporo interesujących informacji na temat świata wykreowanego przez Lucasa, o których zdobycie trudno w innych źródłach.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to skupienie się pod koniec książki bardziej na postaci Sidiousa, aniżeli jego Mistrza. To wciąż jest cholernie ciekawa historia, ale mimo wszystko mam wrażenie, że przez to zmniejszona została ilość potencjalnych informacji o eksperymentach Plagueisa nad Mocą. Gdy sprawa ta dobiega wreszcie do końca, zdaje się być skwitowana zbyt krótko. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że niektóre przygotowania do tych badań opisywane były całkiem szczegółowo.

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy "Darth Plagueis" to rzeczywiście najlepsza książka na temat kultowej serii, pewien natomiast jestem, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Jeśli Wasze zainteresowania sięgają choćby delikatnie poza filmową sagę, tytuł ten spokojnie możecie przygarnąć na swoje listy "must-read". Powieść Luceno nie tylko bowiem dostarcza wielu intrygujących informacji, ale również najzwyczajniej w świecie wciąga. Aż chce się po niej sięgnąć po więcej gwiezdnowojennych powieści. Kto wie - może wkrótce jeszcze jakaś wpadnie w moje łapska.

0 komentarze: