Za tydzień w kinach pojawi się przez wielu mocno wyczekiwany film o księżnej Dianie. Jeśli będzie okazja, to na niego skoczę, choć mam w planach skupienie się na innych tytułach. Na przykład jutro powinniście koniecznie sprawdzić filmową recenzję, która wrzucę na bloga, bo oceniany przeze mnie twór jest naprawdę super. Ale hej, przecież miało być dziś o Dianie - wróćmy więc do niej.
W ekranizacji jej życia główną rolę dostała Naomi Watts. Nie ma co się dziwić, aktorka ta jest nie dość, że ładna, to na dodatek stała się już pewnego rodzaju marką, która na pewno przyciągnie trochę osób przed ekrany kin. Tylko wiecie, pewien fakt mnie wręcz bawi. Naomi jest ładniejsza od osoby, którą sama w tym filmie odgrywa.
Nigdy jakoś nie interesowałem się Dianą. Zmarła trzy lata po moich narodzinach, więc nie miałem czasu ani płakać z powodu jej śmierci, ani nie czułem zainteresowania co do pierwszych żałobnych rocznic. Znałem jedynie podstawowe fakty z jej życia i obiegowe opinie krążące zawsze przy okazji artykułów o niej. Wśród nich była jedna, która w jakiś sposób mnie zaintrygowała - ponoć Diana była piękna.
Do tej pory nie zwracałem zbytniej uwagi na wygląd księżnej, więc postanowiłem wygooglować sobie jej zdjęcia. To co zobaczyłem, kompletnie mnie zadziwiło. Bo na pewno nie określiłbym Diany "piękną". Pierwsze co mi rzuciło się w oczy to okropny nos i skojarzenie z jakąś dziwną postacią ze świata filmu. Już nawet wiem, o kogo dokładnie mi chodziło. Pamiętacie taką produkcję, w której Robin Williams przebierał się za kobietę? Cóż, Diana skojarzyła mi się właśnie z panią Doubtfire.
Nie umówiłbym się z księżną. Wybaczcie mi o wszyscy wielce oburzeni, ale dla mnie była ona po prostu brzydka. Wydaje mi się, że gdyby nie jej powiązania z rodziną królewską, mało kto nazwałby Dianę "piękną". Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, iż w tamtych czasach kanon urody był aż tak inny. Zmienić może się spojrzenie na fryzury, talię czy poziom ogolenia miejsc intymnych, ale brzydka twarz pozostanie brzydką twarzą.
Sorry Diana, Naomi jest ładniejsza. Kate Williama też.
Źródło: Flickr.com |
Nigdy nie zastanawiałam się nad jej urodą :) Przypominam sobie natomiast jak ze współlokatorką pokłóciłam się o charakter Diany jeszcze rok temu. Wiem, że to niezbyt popularna opinia, ale mi Diana nie wydawała się sympatyczna. Niech sobie będzie Matką Boską Częstochowską, ale według mnie Diana jako matka, która w wywiadach emitowanych na całym świecie opowiada, że ojciec jej dzieci to palant, że kosztował ją życie itd., itp., niezbyt dobrze spisuje się ze swojego zadania. Po co to mówiła? Po co każdy ma wiedzieć, że ojciec chłopaków był dupkiem?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc spotkałem się z kilkoma innymi głosami podważającymi "boskość" Diany, więc nie jesteś chyba sama ze swoją opinią :)
Usuń