Wyścig

Na premierę "Wyścigu" czekałem z nieukrywanym zainteresowaniem, szczególnie powodowanym świetną jakością filmu o Sennie, poleconego mi przez jednego z Czytelników. Nie spodziewałem się jednak, iż produkcja ta zrobi tak wielki szum w całym światku kinematografii. Przewidywałem świetny tytuł, przeznaczony jednak w znaczącej mierze jedynie dla fanów Formuły 1. Tymczasem o "Wyścigu" trąbią wszyscy - od internautów, przez dziennikarzy telewizyjnych. Czy film ten rzeczywiście jest aż tak świetny? Postanowiłem to wreszcie sprawdzić.


"Wyścig" to oparta na faktach historia dwóch legendarnych kierowców wyścigowych - Niki Laudy (Daniel Brühl) oraz Jamesa Hunta (Chris Hemsworth, znany z roli Thora). Począwszy od pierwszych wspólnych wyścigów w niższych klasach, przez dostanie się obydwu do tej najważniejszej Formuły, po sięganie ku statuetkom. To podróż nie tylko w świat samych zawodów, ale i reszty życia bohaterów, ze szczególnym nastawieniem na odnajdywanie przez nich swych partnerek. To opowieść tradycyjnie pełna wielkich momentów - tych entuzjastycznych, jak i tragicznych.

A twórcy w każdym przypadku, postanowili postawić emocje widza w stan maksymalnej gotowości. Każda scena zrealizowana jest tu z prawdziwą pieczołowitością i trudno przejść obok któregokolwiek wątku obojętnie. Można się wzruszyć ze szczęścia, można też z powodu tych najsmutniejszych scen. Zawsze natomiast pojawi się chwila napięcia i oczekiwania, z unoszącym się w powietrzu pytaniem: "i co będzie dalej?".

"Wyścig" nie ma nudnych momentów. Choć według mnie, rozkręca się on dopiero po pierwszych trzydziestu minutach. Czy jednak w czasie tego początkowego pół godziny film jest słaby? Nie, on już wtedy stoi na bardzo wysokim poziomie. Potem natomiast poprzeczka ta zostaje przeskoczona i produkcja Rona Howarda staje się tworem wręcz cudownym.

Nie mógłbym też nie wspomnieć tu o odtwórcach dwóch głównych ról. Po pierwsze - dlatego, że zagrali naprawdę świetnie. I to nie tylko dzięki bardzo dobrze rozpisanym postaciom w scenariuszu, widać bowiem ewidentny wkład obu aktorów w stworzenie filmowych Laudy i Hunta. Zarówno Brühl, jak i Hemsworth, zdają się naprawdę dobrze czuć w powierzonych im rolach. A oprócz tego, są oni w całkiem dużym stopniu podobni do bohaterów, których dane im jest odgrywać. Często ta kwestia zostaje potraktowana po macoszemu - tu na szczęście tak nie jest.

Czy "Wyścig" to "najlepszy film roku", jak głosi polski plakat? Trudno mi wyrokować. Potwierdzam jednak, że to twór naprawdę świetny i wyjątkowy. Nie bez powodu film ten chwalony jest przez wszystkich - jest on bowiem dla wszystkich stworzony. Choć fani Formuły 1 znajdą tu dla siebie sporo ważnych i interesujących elementów, wybornie bawić się przy "Wyścigu" będzie także ta część widowni, niezwiązana zbytnio z kultowymi wyścigami. Byłem w kinie z dziewczyną - ona też to potwierdza. 

Nie przegapcie takiej okazji i pędźcie czym prędzej do kina. Cholernie warto.

0 komentarze: