Dress up! Winter's coming!

Źródło: Flickr.com
Przedwczoraj miałem zamiar napisać notkę o tym, jak to trudno znaleźć jest naprawdę fajną kurtkę i buty na zimę. No wiecie, takie typowo polaczkowe narzekanie. Postanowiłem się jednak z tym wstrzymać, bo za mną był dopiero research w internecie. Czekał mnie zaś obchód po sklepach w jakiejkolwiek galerii handlowej. Co się okazało - ostatecznie po przejściu raptem paru sklepów znalazłem naprawdę niezły zestaw i w sporej mierze upadł przez to mój mit o trudnościach w dostaniu czegokolwiek zjadliwego do noszenia na zimę.

W międzyczasie przekonałem się, że podobne poszukiwania nie są jedynie moim problemem. Tego typu narzekanie pojawia się od lat na licznych blogach, fejsbukowych statusach, tweetach i czego tam jeszcze dziś się używa do wyrażenia swojej nienawiści wobec świata. Jako że mi udało się problem zakupowy rozwiązać pozytywnie, postanowiłem, iż zamienię się na chwilę w szafiarkę (szafiarza?) i podrzucę Wam parę hintów, gdzie też można ruszyć w poszukiwaniach wygodnego, ciepłego oraz nieźle wyglądającego stuffu na zimę. Jeśli komuś się to przyda, będę czuł się pomocnym obywatelem. Natomiast jeśli Wy też macie jakieś ciekawe podpowiedzi w temacie - koniecznie podrzućcie je w komentarzach!

Kurtka

Na początek powinienem chyba wytłumaczyć, czego konkretniej szukałem. Nie obchodziły mnie żadne płaszcze, bo, po pierwsze, niezbyt dobrze się w nich czuję, a po drugie, nie pasują zbytnio do mojego sposobu ubierania się. Szukających tego typu ciuchu, odsyłam więc standardowo do sieciówek pokroju Zary czy Bershki. Warto również zajrzeć do sklepu, który kryje się w ostatnim z poniższych myślników. Ja natomiast potrzebowałem czegoś, co wpasowałoby się w ogólnie pojęty "streetwear". Oto kilka rzeczy, które zauważyłem podczas mojej podróży przez Galerię Krakowską:

- Jeśli masz całkiem niezłą sumkę (powiedzmy - siedem stów) ruszaj do oficjalnego sklepu Timberlanda. Mają tam naprawdę niezłe kurtki, które zdają się być ciepłe i wytrzymałe.

- W podobnych cenach stoją ciuchy Nike. Nie znalazłem jednak wśród nich nic naprawdę ciekawego. Większość rzeczy u nich nadaje się może i do uprawiania sportów, ale po prostu ich zimowe kurtki nie wyglądają wystarczająco dobrze ze zwyczajnymi ciuchami, by płacić za to siedem stówek.

- Podobny problem zdają się mieć inne sklepy związane z konkretnymi, popularnymi markami. Sprawdziłem Reeboka i Adidasa. Mają modele tańsze od Nike, ale wygląd również nie jest w ich przypadku mocną stroną.

- Natknąłem się przypadkowo na bardzo przyjemny sklep, który zdaje się jednak być jedynie w Krakowie. Coolsport ma naprawdę niezły asortyment kurtek i to w całkiem różnorodnych cenach. Najtańsza jaką widziałem, będąca raczej modelem właśnie stricte streetwearowym, kosztowała około czterech stówek. Natomiast egzemplarze nadające się nawet do jazdy na snowboardzie, dochodziły już cenowo do około tysiąca peelenów.

- Jeśli masz NAPRAWDĘ DUŻO KASY - sprawdź ciuchy firmy Jack Wolfskin. Jest w nich cholernie ciepło, sprawiają wrażenie bardzo dobrze wykonanych, a do tego wyglądają całkiem nieźle z chyba każdym możliwym ciuchem. Problemem jest tu oczywiście cena - okolice półtorej tysiąca złotych, to w tym przypadku minimum. Tak, dobrze, czytacie - minimum.

- Nie zawracajcie sobie głowy chodzeniem po sklepach sportowych. Tam naprawdę są tylko ciuchy sportowe.

- North Face miał jeden ciekawy model bardziej uliczny (reszta to raczej ciuchy górskie). Niestety nie było mojego rozmiaru w kolorze, jaki mi się bardziej podobał. Może to i dobrze, ponieważ...

- ... trafiłem ostatecznie do istnego raju, jeśli chodzi o kurtki zimowe. Sklep nazywa się Pull & Bear i posiada naprawdę spory asortyment, a do tego pomocną obsługę. Tutaj znajdzie coś dla siebie każdy - począwszy od fanów wspomnianych już płaszczy, po ludzi gustujących właśnie w streetwearze. Od razu wpadła mi w oko kurtka, której zdjęcie wklejam poniżej, choć na wieszakach było również sporo innych, naprawdę dobrze wyglądających modeli. Zapłaciłem trochę ponad cztery stówy, ale zdarzają się też egzemplarze tańsze i droższe. Po wizycie w tym sklepie, ani nie miałem ochoty, ani potrzeby tułania się po kolejnych. Postanowiłem więc wyruszyć w poszukiwaniu butów.


Buty

Pierwotny plan zakładał standardowe nabycie jakiegoś modelu od Nike, jednak pomimo całego mojego uwielbienia dla tej firmy, w przypadku butów zimowych, ich asortyment wypada po prostu słabo. Początkowo planowałem wziąć cieplejszy model Roshe Runów, jednak - jak dowiedziałem się z internetowych recenzji - trudno w nim wytrzymać jakąkolwiek zimę. Postanowiłem więc zaryzykować i sprawdzić, co też do zaoferowania mają inne firmy. Tym razem moja droga była krótsza.

Timberland był - mimo sporych cen - moim pierwszym pomysłem. Spodobał mi się właściwie tylko jeden model, kosztujący jednak aż pięćset pięćdziesiąt złotych. Hehe. Okej, jest on nieprzemakalny i wygląda całkiem nieźle, wolałbym jednak nie zostać zmuszonym do wydania takiej ilości pieniędzy na zimowe buty, gdy za sobą mam już zakup kurtki, w sporej mierze uszczuplający portfel. 

Timberlandy mają również jeden spory problem, który napotkałem podczas ich przymierzania. Nawet jeśli na długość wydają się one okej, zawsze stopa wysuwa się z tyłu buta. Nie potrafię tego wytłumaczyć, bo działo się to zarówno w przypadku mojego standardowego rozmiaru (45), jak i tego o dwa mniejszego. Podbiło to więc jedynie moją decyzję, że na Timbo zdecyduję się jedynie, jeśli nie znajdę nic naprawdę ciekawego gdziekolwiek indziej.

Gdy natomiast ruszyłem do sklepu New Balance, nie spodziewałem się cudów. Po wejściu do środka... również nie byłem przekonany. Mimo wszystko, dzięki namowom przemiłej pani ekspedientki (Cholera, ostatnio wszyscy sprzedawcy jakoś wyjątkowo mili dla mnie są. Przypadek?), postanowiłem ostatecznie przymierzyć jeden z modeli w dwóch różnych kolorach. Przeszedłem się chwilę, spojrzałem w lustro i pomyślałem sobie: "woah, to jednak naprawdę nieźle wygląda".

Na początku miałem dylemat, którą wersję kolorystyczną wybrać. Teraz przekonuję się powoli do jasnej i prawdopodobnie jutro skoczę ostatecznie dokonać zakupu. Cena? 330 PLN. Z legitymacją studencką obniżają cenę o 20%. Wychodzi ostatecznie około 260. To brzmi jak naprawdę dobra okazja! Zdjęcia obu wspomnianych New Balance'ów poniżej. Ten sam model był również dostępny w kolorze przypominającym ciemnozielony. 

10 komentarzy:

  1. Czarne są ładniejsze, ale to tylko moje skromne zdanie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na zimę proponuję ciemne oczywiście, żebyś się nie namęczył z czyszczeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że w przypadku każdej opcji i tak będę musiał męczyć się z impregnacją skóry, więc z tym czyszczeniem też chyba jakoś dam radę :)

      Usuń
  3. Na czarnych będzie widać ślady soli, jeśli będą sypać przy opadach śniegu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, nie pomyślałem nawet o tym, dzięki za tip :)

      Usuń
  4. Haha, a ja narzekałem że kupiłem kurtkę za niecałe 300zł. Wydawało mi się drogo, chociaż to zależy od standardów. ;) Jeśli chodzi o buty, według mnie jasne lepsze, cena jak najbardziej przystępna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, te 400 zł i tak wydają mi się sporą kwotą, jednak to i tak była chyba najtańsza z opcji, jakie mnie interesowały. Patrząc na ceny kurtek od Jack Wolfskin czuję się z kolei, jakbym autentycznie wygrał życie swoim zakupem :D Też mi się jasne ostatecznie bardziej spodobały :)

      Usuń
  5. Polecam kurtki od Zimtstern, typowe na snowboard i narty(jeśli ktoś jeździ to doceni :), ale świetnie sprawdzają się też na co dzień, ceny niebotyczne(ok.1100zł), ale np. w TK Maxxie okazyjnie można wyłapać(swoją kupiłam za 330zł) :)

    Gratuluję wyboru jasnych, kibicowałam im :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tej firmy w ogóle nie kojarzyłem do tej pory. Dzięki za podpowiedź, może wykorzystam przy kolejnej okazji :)
      Dziś już bez jakichkolwiek wahań brałem jasne - na ciemne nawet nie spojrzałem :D

      Usuń