Niezmiernie miło mi po raz pierwszy w cyklu "Raperzy czytają" przywitać kobiecą reprezentantkę hip-hopu. Gonix nagrywa już od ponad dziesięciu lat - dawniej w podziemiu, dziś już na legalu. Jej ostatni krążek, "Funky Cios, Sexy Głos", ukazał się bowiem całkiem niedawno nakładem Szpadyzor Records. Raperka w ciągu swej kariery wzięła również udział między innymi w patriotycznym projekcie "Panny wyklęte", wraz z chociażby Lilu czy Mariką.
Co zaś Gonix ma nam do powiedzenia na temat książek?
Moje ulubione autorki to Sister Souljah, Maya Angelou oraz Manuela Gretkowska. Wszystkie książki tych pań sprawdzam w ciemno. Czytam dla rekreacji. Daleko mi do profesjonalnego mola książkowego. Jako nastolatka zaczytywałam się w poezji. Uwielbiam Marię Pawlikowską-Jasnorzewską, Emily Dickinson, Williama Szekspira, Jana Brzechwę... the list go on.
Lektura przynosi mi określony typ inspiracji. Swoje zamiłowanie do słowa pisanego przekładam na moją wielką pasję, jaką jest songwriting. Lubię wypisywać z książek intrygujące wielosylabowce. Na przykład „ciasto z kruszonką” z mojej piosenki pt. ”Brzydki” zaczerpnęłam z jakiejś szwedzkiej, ciepłej bajeczki dla młodzieży młodszej. Oczywiście przerabiam to wszystko na swoją modłę. Często wystarczy jedno głupie słowo, które zwraca moją uwagę, żeby zrobić z niego fragment gonixowego tekstu. Sformowanie „funky cios” pochodzi z autobiografii Milesa Davisa. Moje teksty często mają źródła w popkulturze. Kiedyś, w jakiejś smutnej balladzie napisałam, że coś tam miało „pH łez”. To od zbyt długiego wpatrywania się w etykietę płynu do demakijażu (…).
Wracając do autobiografii, strasznie spodobała mi się kiedyś ta, napisana przez muzę Andy’ego Warhola, Ultra Violet. Biografia Marleny Dietrich też była spoko. Historie życia Edith Piaf i Elli Fitzgerald też. Miałam okres fascynacji książkami Magdaleny Samozwaniec. Wspomniana wcześniej Manuela Gretkowska była swego czasu moim wielkim odkryciem. Jej eseje to nieskończone źródło punchline’ów. Tych do podziwiania. Całych punchy nie kradnę. Czytałam też Dekalog LOL.
Jako młoda gorzowianka spędzałam czas na chodzeniu do szmateksów i bibliotek. To dwie dość ciekawe i jednocześnie niskobudżetowe rozrywki. Z miejskich czytelni często wyciągałam coś na chybił trafił. Hashtag totolotek, haha :) Przeczytałam większość książek z półki „literatura włoska”. Na przykład Alberto Moravia mi się podobał. Krytyka mieszczaństwa pod kołderką epoki minionej…czego mogła chcieć więcej zbuntowana nastolatka?! Kiedyś w wyniku spaceru między półkami biblioteki znalazłam sagę „Księga Małgorzaty” Judith Merkle Riley. Tytuł mnie zafascynował z wiadomego powodu. To była przełomowa dla mnie seria. Wymodelowała mój zblazowany, średnio ambitny, małomiejski mózg. Z racji wyuczonego zawodu przeczytałam też wiele pozycji naukowych z worka Nauk o Ziemi.
Teraz czytam dużo książek w języku angielskim. Debiut literacki Sister Souljah „No Disrespect” wkręcił mnie w literaturę afroamerykańską. Przeczytałam też kilka książek o rapie, np. „Ego Trip” czy „How to Rap”. Kilka biznesowych poradników, parę jankeskich poradników na temat pisania piosenek. Na seriach typu „Kocha, lubi, szanuje”, jeszcze w podstawówce, skończyła się moja przygoda z romansami. Czasem zerknę do książki kucharskiej.
PS. Jeśli podoba Ci się akcja "Raperzy czytają", zalajkuj facebookowy fanpage bloga, by być na bieżąco z jej następnymi odcinkami oraz resztą notek.
0 komentarze: