Brzydka kobieto, po co Ci babska prasa?

W ostatni weekend znów podróżowałem przez Polskę. W porannym pociągu usiadła obok mnie dziewczyna. Na oko dwadzieścia parę lat, jeszcze studentka. Tak przynajmniej mi się wydaję, choć myślę, że część osób spokojnie określiłaby jej wiek na trochę wyższy. Kto wie - może podchodzący pod trzydziestkę.

W czym tkwi istota rzeczy i rozbieżność w określeniu tego wieku? Dziewczyna po prostu wyglądała na taką, co nie prowadzi się zbyt dobrze. Nie, że śmierdziała, miała tłuste włosy czy cokolwiek tego typu. To by pewnie zmusiło mnie do przesiadki na inne miejsce, bo podróż z Krakowa do Warszawy do najkrótszych nie należy. Problemy tkwiły w paru innych miejscach.

Po pierwsze, była otyła. Nie wyglądała na taką ważącą setkę, ale wałki tłuszczu mimo wszystko były widoczne. Włosy związane w koński ogon podkreślały zaś wielkość i "obfitość" jej twarzy. Do tego dorzucony jakiś komplet ciuchów z bazaru, na który składały się klasyczne, sprane, niebieskie jeansy, zwyczajna, biała koszulka i coś, co płeć piękna określa mianem "sweterka". Nie "swetra", pamiętajcie.

Widziałem więc niezbyt urodziwą niewiastę, zbliżającą się powoli do miana tzw. "babochłopa". "So what?" - ktoś może zapytać. Czas więc na przejście do sedna. Choć na towarzyszkę podróży nie zwracałem zbytniej uwagi, to gdy wreszcie wybudziła się ze snu, podczas którego cały czas się śliniła, stała się ona automatyczną inspiracją dla tego tekstu. Dlaczego?

Wyciągnęła bowiem jakiś magazyn "modowo-lifestyle'owy". Wiecie - taka prasa stricte babska. Z ciekawości przyjrzałem się, co też dziewczyna tak skrupulatnie czyta. Były artykuły związane z nakładaniem na twarz tapety, porady związane z pielęgnacją skóry czy wreszcie strony, na których znajdowały się jedynie zdjęcia modelek w różnych stylizacjach. Najbardziej "trendy" cuchy, dziewczyna notował w swoim notesiku.

Automatycznie zadałem sobie w duchu pytanie: "kobieto, na co Ci to wszystko?". Wyglądasz jak wyglądasz i jeśli nie jesteś totalnym głupkiem, to na pewno widzisz, że poskromicielką męskich serc nie jesteś. Jasne, zawsze można sobie porobić różnorodne, popierdółkowate zabiegi, które w tych magazynach polecają, ale mogą one jedynie pomagać urodzie, a nie ją tworzyć.

W kwestii ciuchów jest tak samo. Na co Ci, dziewczyno, to zapisywanie co lepszych strojów, skoro widzę po Tobie teraz, że się ubrać nie potrafisz. Nawet jeśli kupisz sobie te super spodnie czy spódniczki, będziesz w nich wyglądała źle albo dlatego, że kiepską posturę, albo po prostu nie będziesz potrafiła ich dopasować do innych rzeczy.

Teraz przypomniałem sobie, że przecież takie sytuacje częściej przewijały mi się przed oczami. Tłumy brzydkiej części płci pięknej (cóż za paradoks), przeglądające te popularne, babskie magazyny. O co chodzi - po co Wy je czytacie? To pytanie do tej konkretnej grupy dziewczyn, choć szczerze mam nadzieję, że ich tu na blogu zbyt dużo nie ma. Wybaczcie - wolę patrzeć na ładne kobiety.

Ta dziewczyna akurat wygląda na ładną, ale w internetach trudno znaleźć zdjęcia na licencji Creative Commons, przedstawiające brzydkie kobiety czytające prasę. W zamian niech będzie więc to zdjęcie.
Źródło: Flickr.com

6 komentarzy:

  1. Pewnie czytała sobie czasopismo, zeby szybciej jej podroz zleciala.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, wiele kobiet ma straszne kompleksy. Patrząc w lustro, wydaje im się, że są okropne, dlatego noszą ciuchy w stylu chłopięcym, związują włosy, często się nie malują. Chcą w ten sposób ukryć siebie, wtopić się w tłum, być anonimowym, by nikt nie zwracał na nie uwagi i by one same czuły się bardziej bezpieczne. Często nie dbają także o figurę, bo żyją w przekonaniu, że "i tak z ich beznadziejnego wyglądu nie da się już nic zrobić, nie są w stanie niczego zmienić". Dlaczego czytają takie artykuły? Myślę, że to pewien rodzaj ucieczki, odejście od lustra i wyobrażenie sobie siebie jako kogoś innego, kogoś kim chciałyby być, by przez chwilę poczuć się "kimś".. Niestety najczęściej te same kobiety za chwilę spoglądają w lustro i stykając się z rzeczywistością jeszcze bardziej popadają w melancholię i starają się być niewidoczne dla świata. Prawda jest taka, że ta brzydota tak na prawdę tkwi w ich podświadomości. Sama znam przykłady takich osób. Mam znajomą, która wyglądała identycznie jak opisujesz (no może bez takiej nadwagi), która w oczach innych nigdy nie należała do najpiękniejszych i sama siebie za taką nie uważała. To kochana osoba. Któregoś razu wraz z koleżanką (Szczepan:P) stwierdziłyśmy, że tak dłużej być nie może. Podobał jej się jeden facet. Powiedziałyśmy jej, że jeżeli chce być kiedykolwiek dostrzeżona przez jakiegoś faceta, to musi coś w sobie zmienić. Generalnie trochę to trwało zanim udało nam się ją przekonać, że jest atrakcyjna ale było warto. Pożyczyłyśmy jej ciuchy, rozpuściłyśmy i wyprostowałyśmy włosy, zajęłyśmy się makijażem i wyglądała jak nie ona. Z brzydkiego kaczątka zrobił się piękny łabędź. Kobieta, żeby wyglądała pięknie, musi najpierw czuć się kochana i akceptowana, to klucz do sukcesu...
    Generalnie to sory, że się tak rozpisałam i trochę odleciałam od Twojego pytania, ale tak mnie jakoś po przeczytaniu do refleksji wzięło :P Pozdr. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co przepraszać, bardzo fajnie to ujęłaś i myślę, że tkwi w tym sporo prawdy :) Dzięki za komentarz!

      Usuń
  3. Jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszystkie zabiegi upiększające/strój powinny naszą urodę podkreślać, a nie totalnie ją zmieniać. Przypadki totalnego maskowania się za pomocą makijażu powodują, że kobieta w gruncie oszukuje nie tylko otoczenie, ale przede wszystkim samą siebie. Zasada jest taka, że powinnyśmy mieć poczucie, że wyglądamy równie ładnie z makijażem, jak i bez. Makijaż ma podkreślać atuty,a nie maskować niedoskonałości jak przekonuje większość kobiecych pism. Ale co w przypadku, gdy natura nie była dla kobiety łaskawa? Daleka byłabym od stwierdzenia, że nie powinna robić ze sobą nic, bo i tak nic jej nie pomoże.Powinna. Chociażby po to, by poczuć się lepiej we własnej skórze. I tu strój może okazać się pomocny.
    Podejrzewam, że Pani opisana w tekście planuje zmianę swojego wizerunku i stąd pewnie to skrupulatne notowanie,ale zapewne czeka aż np. schudnie. Kobiety tak robią:-) na zasadzie: jak będę miała te 5 kg mniej to kupię te świetne spodnie ze zdjęcia i będę w nich wyglądała jak milion dolarów. Fajny blog. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, może rzeczywiście coś w tym wszystkim jest. Tylko pytanie, ile takich kobiet rzeczywiście weźmie się ostatecznie w garść i coś ze sobą zrobi?

      Również pozdrawiam :)

      Usuń