Polaczkowa prawdziwość pracy

- E, stary, widziałeś ostatnio tego całego blogiera Piecyka jak się wozi po Stanach, kurwa? Siedzi taki, kurwa, na dupie, pisze w internetach jakieś pierdoły i kurwa piniondze za to zgarnia. 

- Weź mi nawet nie mów. Był on przecież z Krzychem Gonciarzem ostatnio na jakimś Oranż Trawel czy coś takiego. Ten to, kurwa, już nawet filmików nie robi na JuTubie, tylko się opierdala i robi z siebie, kurwa, chodzącą reklamę. A ja się pytam - gdzie "Zapytaj Beczkę"?

- Męskie dziwki, tyle Ci mordo powiem. Niczym ta córeczka premiera. Tatuś PRAWDZIWYCH POLAKÓW okrada, a ona se założy jakieś sukieneczki czy inne gówno i jeszcze piniondze jej dają za to!

- A my oczywiście zapierdalamy w robocie dziesięć godzin dziennie i gówno z tego mamy!

- A weź kurwa...

Rozwinął się ostatnimi czasy w Polsce sektor prawdziwie internetowych i nowoczesnych "zawodów". Nie jest to poziom Ameryki, ale swego rodzaju boom na tego typu pracę można zdecydowanie zauważyć. Mowa oczywiście o wszelkiego rodzaju blogerach - tych piszących, jak również tych komentujących życie przed kamerą. Jedni tylko pokazują się w nowych ciuchach, inni piszą o sprawach damsko-męskich, kolejni nagrywają różnorodne show, a reszta wrzuca do sieci swoje filmiki z Minecrafta. Tych, którzy zarabiają, łączy jedno - są przez część społeczeństwa znienawidzeni.

Stali czytelnicy może pamiętają, że swego czasu pisałem wprost, iż za tzw. let's playami po prostu nie przepadam. Doceniam jednak zdolność ich twórców do wymyślenia sobie tego rodzaju sposobu na zarobek. Niestety - faktu, iż można na tym zbić pieniądze nie rozumieją czasem nawet fani danej "gwiazdy internetu". Pytam się więc - dlaczego?

Co jest takiego złego w tym, że ktoś za ślęczenie nad jednym wideo dwie czy trzy godziny ma okazję dostać pieniądze? Bo nie pracuje fizycznie ani pod presją szefa w biurze? Bo jest gorszy od "prawdziwych Polaków" przez to, iż potrafił znaleźć sobie bezpieczny dochód, pochodzący z czegoś innego niż malowanie ścian albo robienie na budowie? Bitch, please.

Podobnie jest chociażby z blogerkami modowymi. Jak przyznaje jedna z nich, Fashionelka, nie jest to typ ciężkiej pracy. No ale co z tego? Jak dla mnie, to autentycznie jedynym obowiązkiem tych dziewczyn mogłoby być założenie raz na tydzień przysłanych za darmo strojów i zrobienie sobie z nimi słit foci. Wiele osób nazwie je "pustakami" czy "idiotkami", a ciekawi mnie, ilu z tych mądralińskich wpadłoby na podobny pomysł zarobku? Albo czy skorzystaliby z niego, gdyby mieli okazję? Jestem pewien, że zdecydowana większość z nich złapałaby haczyk i zapomniała o tak często proklamowanym przez nich "honorze".

Zazdrość to smutna cecha, która występuje w każdym człowieku. Można zaprzeczać jej istnieniu, ale prawda taka, że w jakiś sposób ona wciąż w nas jest. Pytanie tylko - jak ją wykorzystać? Czy lepiej nienawidzić i robić z siebie idiotę w komentarzach, czy może zazdrość potraktować jako swoisty dopalacz? Taki motywator do dalszego działania i myślenia sobie: "hej, też chcę spełnić swój american dream!".

Zarabiającym blogerom i jutuberom jest czego zazdrościć. Pieniędzy zbijanych na pasji, interesujących kampanii reklamowych, w jakich biorą udział, a nawet tzw. "darów losu", czyli upominków otrzymywanych za darmo od firm. Ja im tego zazdroszczę, ale na sposób inny od tego "polaczkowego". Chcę być taki jak oni i dotrzeć do swoistego samospełnienia.

Mam marzenia i świadomość, że mogę dotrzeć na szczyt. Jak jesteś stewardessą, to pozdrów moje ego tam.

Nie chcesz być milionerem? Spoko, ja zostanę nim bardzo chętnie.
Źródło: Flickr.com

3 komentarze:

  1. fajny felieton , barzdo trafnie ujęte zjawisko "polaczkowośći" tzn jednej z jego odsłon , nieraz czytałem o polskiej mentalnośći , jesteśmy jednym z najbardziej sfrustrowanych naródów bo pracujemy najwiecej zarabiamy najmniej a i jeszcze Ci nasi politycy... + mecze reprezentacjii które wołają często o pomste do nieba , polacy sie wydają być ambitni ale wielu woli być zawistynm wrzodem na dupie narodu polskiego zamiast coś zrobić i sie z tego cieszyć tak jak Ci blogerzy aczkolwiek nie każdego takiego bloggera pochwalam bo wszyscy są potrzebni ktoś musi wykonywać cięższe prace żeby inni mogli wykonywać te lżejsze.. i do czego zmierzam.. do tego że nie każdy taki blogger jest wart tego co osiąga... są ludzie którzy naprawde są wporządku ludzmi są inteligentni i coś sobą reprezentują ale jest też wielu idiotów którzy zbijają hajs na boomie "gdyby nie internet niewiedziałbym że na świecie jest tylu idiotów"

    OdpowiedzUsuń