Ruchający katolik to gówniany katolik

Coraz więcej głosów pojawia się, że Kościół katolicki powinien wreszcie oficjalnie wyrazić zgodę na seks przedmałżeński. Bo teraz to się i tak wszyscy pieprzą w wieku nastoletnim i mało kto tak naprawdę pragnie poczekać z konsumpcją związku do ślubu. Te argumenty podobno mają brzmieć sensownie. Jak dla mnie - jest wręcz odwrotnie.

Nie jestem jakimś znawcą chrześcijaństwa, nie mogę się tytułować bynajmniej teologiem amatorem, ale z tego co wiem, religia ta opiera się między innymi na zachowywaniu kultowego dekalogu. Można wierzyć w to, że kamienne tabliczki wysłał Mojżeszowi pocztą Bóg, a można też się z tego śmiać. Jak kto woli. Ale zdaje mi się, iż jeśli ktoś jest katolikiem, to powinien trzymać się tych dziesięciu zasad ponad wszystko. Nie powinien więc między innymi zabijać, kraść i... cudzołożyć.

Według mnie ruchający katolik, jest katolikiem gównianym. No bo jaki jest, do cholery, sens pieprzenia się na lewo i prawo, a potem chodzenia co chwilę do kościółka i żałowania za grzechy? A potem najlepiej skoczyć jeszcze podpisać jakąś petycję, by Franio zmienił podstawowe zasady wiary i pozwolił na wolny seks. "Jestem taki wierzący, kocham Boga, rzucam dychę na tacę, zjawiam się co niedzielę na mszy, chodzę regularnie do spowiedzi". I regularnie walisz sobie konia/strzelasz sobie palcówę i przy każdej możliwej okazji wyławiasz na imprezie ofiarę, po czym trafiacie razem do łóżka. Oh yes, that's so catholic.

Uważasz się za chrześcijanina i jednocześnie pieprzysz się przed ślubem? W takim razie jesteś gównem, serio. Jak już tak bardzo potrzebujesz tego ruchania, to po prostu powiedz sobie wprost, że wcale nie wierzysz albo stwórz własną religię. I tam miej te same zasady, co normalny Kościół, tylko wywal z dekalogu "nie cudzołóż". Przecież to takie proste i cudowne.

Jeśli kiedyś jakiś papież da się zbałamucić reformatorom, chętnie zaśmieję mu się w twarz. Dwa tysiące pieprzonych lat z takimi dziwakami jak Borgiowie i dały podstawy wiary wytrzymać? No dały. Nawet, gdy pojawiali się hipokryci i ateiści na najwyższych stanowiskach kościelnych, nikt nie powiedział ludowi wprost: "idźcie się ruchać". Czy ktoś to zmieni? Mam nadzieję, że nie.

A ja? Ja nie uważam się za katolika i dzięki temu mogę pieprzyć się do woli bez wyrzutów sumienia. Ale jeśli Ty myślisz, że jesteś katolikiem, a pieprzysz się przed ślubem - dobrze przemyśl swoje życie. Możesz pozostać wciąż mega hipokrytą i gównem, pójść w moje ślady albo wreszcie stać się prawdziwym wierzącym. Do Ciebie należy wybór. Wszystkie trzy opcje są kuszące - czyż nie?

Niech dziewoja przebrana za Lukrecję Borgia będzie symbolem tego postu.
Źródło: Flickr.com

1 komentarz:

  1. Dziesięć przykazań jest zawarte w księdze starego testamentu, kapłańskiej, tak konkretnie, razem ze wszystkimi prawami koszerności. Jeżeli dokładnie przeanalizujemy pismo, znajdziemy w nim informacje o tym, że Jezus wyswobodził nas od nich, były one bowiem ograniczeniami (i mam tu na myśli także całą koszerność). Wszystkie inne przykazania są wspominane w nowym testamencie, ale cudzołóstwo nie jest nigdy tam określone jako sypianie z kimś przed ślubem. Poza tym, Jezus przy spotkaniu z cudzołożnicą mówi, że jej nie potępia, a Piotr porównuje małżeństwo do formy celibatu-ograniczenia się, pozostawienia swojego ciała jedynie dla jednej osoby, by zbliżyć się do Boga. I tak właśnie traktuję kwestię czekania do ślubu.

    OdpowiedzUsuń