A few words about polskie tłumaczenia

Już chyba po raz trzeci na blogu nawiążę do słynnego growego vlogera Samotnej Skały, cóż jednak mam poradzić, skoro znów zostałem przez jego akcje zainspirowany. Rock wrzucił dziś na swój fanpage zdjęcie plakatu filmu "Do zaliczenia". Nie spodobało mu się hasło na nim widniejące, ale nie o tym będzie w dzisiejszym poście, dlatego ewentualnych zainteresowanych odsyłam po prostu do stosownego źródła. My za to porozmawiamy sobie o tłumaczeniach filmów... i nie tylko.

Jeden z widzów Rocka napisał w komentarzu pod zdjęciem, iż uważa on polską wersję tytułu wspomnianej produkcji za niepoprawną. Oryginalne "The To Do List" przetłumaczyłby on bowiem na "Do zrobienia", co na pozór może wydawać się rzeczywiście bardziej prawidłową wersją. Postanowiłem jednak skorzystać ze sposobności i wytłumaczyłem mu, iż w angielskim/amerykańskim slangu często mawia się "I'd do her", czyli dosłownie "zrobiłbym ją", a bardziej "po naszemu" - "zaliczyłbym ją". Jaki z tego wniosek? Wykucie sztywnych regułek językowych nie zawsze daje w dzisiejszych czasach wystarczającej wiedzy do zajęcia się tłumaczeniami filmów.

Czytałem ostatnio książkę "Trainspotting". Możliwe, że słyszeliście o niej samej lub chociaż o filmie na jej podstawie. Tłumacz miał w jej przypadku cholernie trudne zadanie, bo na język polski musiał przełożyć zapisywany fonetycznie szkocki. Uwierzcie mi, to zdecydowanie nie jest łatwa sprawa. Jak więc wybrnął z problemu rodzimy tłumacz? Wykazał się pomysłowością, bo postanowił polską wersję oprzeć również na fonetycznym zapisie, jednakże typowego biało-czerwonego żulka, o jakiego nietrudno pod osiedlowymi sklepikami. Więcej informacji o tej książce znajdziecie w jej poniedziałkowej recenzji na blogu.

Pomysłów zabrakło niestety autorom (autorowi?) niechlubnej polonizacji gry "Modern Warfare 2". Tam niestety popełniono dwa rodzaje błędów - tłumaczono i bez pomysłów, i zbyt dosłownie. Ba, udało się nawet połączyć te dwa problemy w jednym przykładzie! Ot, choćby odznaka "Joint Ops" z marihuaną w tle. W polskiej wersji dostaliśmy "Wspólne operacje", czyli kompletne zaprzepaszczenie idei gry słów w angielskim oryginale. Bo oczywiście, "joint" oznacza coś w rodzaju "wspólne", ale nazwa ta odnosi się również do... no cóż, jointa. 

Inne przykłady z "Modern Warfare"? Jeszcze jedna odznaka: "Terminal - najkrótsze życie". Zastanawiacie się skąd wziął się tam pieprzony "terminal"? Cóż, tłumacz widocznie był na jakichś "wspólnych operacjach", bo to rzucające się w oczy dziwactwo zlekceważył. I nie spojrzał nawet w głupi słownik, by przypomnieć sobie, iż "terminal" oznacza również "śmiertelny", co tutaj zdecydowanie lepiej by pasowało. Choć przyznam, że tłumaczenie "najkrótsze życie" także zbyt dużo graczowi nie mówi. Kilka dodatkowych baboli z MW2 znajdziecie chociażby TUTAJ.

Drodzy wydawcy tworów kultury - naprawdę nie warto iść po najmniejszej linii oporu i negatywnie zadziwiać klientów na każdym kroku. Nie każdy "tłumacz przysięgły" sprawdza się równie dobrze w tłumaczeniu dokumentów aut sprowadzanych z Anglii i zabawie z angielskim, często fachowym slangiem. Znajdźcie kogoś, kto angielskim posługuje się świetnie, ale również jest zainteresowany tematem, jaki ma dostać do spolonizowania. Do pracy nad lokalizacją "Avengersów" czy "Justice League" zatrudnijcie fana tych serii, a do filmów o dwudziestoparolatkach posługujących się swoim własnym "slangiem", może warto zaopatrzyć się w młodego native speakera znającego również i polski?

Chociaż może zróbcie czasem też coś z babolami - będzie się z czego pośmiać :)

"No parking" :)
Źródło: Flickr.com

3 komentarze:

  1. 'Trainspotting' jeszcze nie czytałam, ale najwidoczniej podobnie ma się sprawa jak z polskim tłumaczeniem 'Mechanicznej pomarańczy'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytanie "Mechanicznej pomarańczy" mam w planach od dłuższego czasu, więc mam nadzieję, że wreszcie mi się uda :)

      Usuń
    2. Jak najbardziej polecam. ;)

      Usuń