Już w przypadku ubiegłotygodniowego gościa "Raperzy czytają", zwróciłem uwagę na jego całkiem nietypową ksywkę. Dziś muszę to powtórzyć. Do dziewiętnastego odcinka akcji zaprosiłem bowiem faceta znanego jako Mam Na Imię Aleksander. Choć jego oficjalna raperska kariera zaczęła się raptem rok temu, przy okazji wydania "Odczucia EP", ma on na swoim koncie całkiem sporo propsów od słuchaczy. Singlem "Pręgi" jarał się nawet jeden z królów podziemia, czyli LaikIke1. Dziś, już jako członek wytwórni Fandango, Aleksander wypuszcza swój najnowszy kawałek, "Tlen", promujący jego zbliżające się LP, pt. "Nie myśl o mnie źle".
A co nasz dzisiejszy gość ma do powiedzenia w kwestii literatury?
Dzień dobry! - nie, to zbyt oficjalne. Witam! - przecież tego zwrotu używa się tylko w odpowiedzi na czyjeś przywitanie. Cześć! - czy aby na pewno Mam Na Imię Tereska? W każdym razie, bez względu na formę, chciałbym się z Tobą czytelniku(!) przywitać.
Gdy napisał do mnie Mikołaj z prośbą o kilka słów w sprawie czytania książek, zasępiłem się, podrapałem po głowie i zacząłem się zastanawiać, czy jestem odpowiednią osobą do podejmowania tego tematu. Jeśli miałbym się mianować jakimkolwiek czytelnikiem, to nadałbym sobie tytuł „Czytelnik Niedzielny”. Raz na jakiś czas. Nie za szybko, nie za dużo.
Jeśli już czytać książki, to takie, które da się przeżyć bardziej, niż przeczytać. Jedną z takich książek bez wątpienia jest „Malowany Ptak” Jerzego Kosińskiego. Naturalistyczna, momentami szokująca opowieść o losach śniadego 6-letniego chłopca, próbującego przetrwać bez jakiegokolwiek wsparcia rodziców. Uwierz mi czytelniku, książka wcale nie przypomina przygód Kevina samego w przytulnym domu . Akcja rozgrywa się w pierwszych okresach drugiej wojny światowej na terenach Europy Wschodniej. W zapobiegawczych rodzicach zamieszkujących wtedy większe miasta istniało przeświadczenie, że na dalekiej prowincji jest dużo bezpieczniej. Idąc za tą myślą, rodzice oddawali swoje latorośla pod opiekę tak zwanym. „Mamkom” mieszkającym w małych wioskach. Te, za odpowiednią opłatą, brały pod swój dach małych Polaków, Żydów czy Cyganów. Dramat polegał na tym, że większość dzieci, które zostawały w ten sposób oddawane „na przechowanie” były albo od razu zabijane, albo wykorzystywane do bardzo ciężkiej pracy na roli. Książka ze szczegółami opisuje bolesną drogę chłopca przez liczne gospodarstwa wypełnione po brzegi przemocą. Motywem przewodnim książki jest inność. Chłopiec ze względu na swój ciemny kolor skóry był narażony na jeszcze większe szykany ze strony i tak już zezwierzęconych tubylców. Na kartach książki zostaje rozszyfrowane metaforyczne znaczenie tytułu. Jeśli chcecie poznać jego pełne i gorzkie znaczenie, musicie sięgnąć po tę pozycję.
Druga historia, którą moim zdaniem warto przeżyć, jest „Nieznośna lekkość bytu” autorstwa Milana Kundery. Zakładam, że to bardziej Kundera był inspiracją dla Medi Topa, niż odwrotnie. Wnioskuję to chociażby po dacie wydania książki. Powieść ukazuje prostą prawdę o tym, że spłycanie relacji międzyludzkich do poziomu fizyczności uniemożliwia poczucie pełni szczęścia (nie wiem, czy Medi Top podobnie rozumiał ten tytuł). Szczególnie teraz, gdy kręgosłupy moralne zdają się pękać jak wykałaczki wypadałoby sięgnąć po historie Tomasza, Teresy, Sabiny i Franza. Moja reakcja po przeczytaniu tej książki zadziwiła nawet mnie samego. Życie głównego bohatera nie posiadało znamion tragicznego. Wypełnione po brzegi kobietami, polegało na nieustannej orgii z coraz to nowymi kobietami. Mimo wszystko było mi go szkoda. Najzwyczajniej w świecie było mi go cholernie żal.
PS. Jeśli podoba Ci się akcja "Raperzy czytają", zalajkuj facebookowy fanpage bloga, by być na bieżąco z jej następnymi odcinkami oraz resztą notek.
0 komentarze: