Nowe standardy robienia z klientów idiotów

Źródło: Flickr.com
Jest u nas w Kaliszu galeria o kolorowej nazwie "Tęcza", w której o jedzenie nie jest wcale tak łatwo. Aktualnie bowiem mamy tu, poza kawiarniami, dwa fast-foody i jedną knajpkę, nazywającą samą siebie "restauracją". O tej ostatniej dziś będzie. Bo choć jedzenie u nich kompletnie niczym nie zachęca, a może wręcz odrzucać, to jest to chyba jedyne miejsce w całej galerii handlowej, gdzie można napić się spokojnie piwa. I właśnie w celu wlania w siebie kufla alkoholu, pojawiłem się kilkukrotnie w "restauracji" "Siciliano". 

Ostatnio trafiłem tam wczoraj. Razem ze znajomymi usiedliśmy przy stoliku na niezbyt wygodnych krzesłach i zaczęliśmy czekać na kelnerkę. Ta nawet na nas nie spojrzała, pomimo upływu jakichś pięciu minut, pełnych naszych chrząknięć i rzucania kątem oka w jej stronę. "O co kaman?", myśleliśmy sobie. Całą sytuację zrozumieliśmy dopiero wtedy, gdy przypadkowo zerknęliśmy na "ulotkę" stojącą na stoliku. No po prostu musiałem zrobić temu zdjęcie.
Wow. Ale ta knajpa jest mega, mają "nowe standardy obsługi", których nie uświadczysz w innych tego typu przybytkach! Od teraz, to nie kelner przychodzi do Ciebie odebrać zamówienie, ale to Ty idziesz do niego! Cóż za cudowna pomoc w organizacji czasu każdego klienta! Czyż to nie wspaniały, innowacyjny pomysł?

No tak nie do końca, bo podobnie działają... fast-foody. Taki McDonald's chociażby. Okej, tam zazwyczaj klient jeszcze musi sam ruszyć dupę po swoje żarcie. Och, kochane "Siciliano", dziękuję, że chociaż w tym mnie wyręczacie! Problem w tym, iż jeśli chcę zjeść coś na szybko, to po prostu kupuję kebab czy inne niezdrowe cholerstwo w stojącym kilka metrów dalej fast-foodzie. Jeśli idę do restauracji, to znaczy, że naprawdę MAM CZAS na jedzenie. Nie wiem, czym "nowe standardy obsługi" zostały podyktowane, ale to zdecydowanie nie był dobry pomysł.

I gdy tak patrzyłem na tę małą tekturkę, to szczerze zastanawiałem się: śmiać się czy płakać? Z jednej strony należą się szczere gratulacje dla autora tekstu na tym skrawku papieru. Trzeba być naprawdę niezłym aktorem, żeby w tak radosny, wręcz euforyczny sposób pisać o tak idiotycznym pomyśle. Próbować zrobić z klienta idiotę może każda firma, nie każda jednak ma na to aż taki świetny plan jak "restauracja" "Siciliano".

0 komentarze: