Zrobiła się ostatnio w Polsce wyjątkowa moda na coaching. Modnie ubrani kolesie wychodzą na środek sceny i zaczynają wygłaszać wielce "inspirujące" monologi, które mają ZMIENIĆ TWOJE ŻYCIE. Przyznam szczerze, że trend ten mnie smuci, a jednocześnie całkiem mocno bawi.
Tych wszelkich "trenerów mentalnych" szanuję. Za umiejętności pociągania za sobą tłumów i robienia ludzi w konia. Co jednak z ich fanami? Cóż - dla mnie są oni porównywalni do fanatyków religijnych. Podążają ślepo za swoimi liderami, chłoną ich każde słowo jak mannę z nieba i wierzą, że wysłuchanie dwugodzinnego wykładu, na który wstęp kosztuje 500 złotych, jest gwarancją sukcesu.
Uśmiechnąłem się więc pod nosem, gdy ostatnio natrafiłem na fanpage "Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty". Już miałem go lajknąć, już przesuwałem kursor myszki w odpowiednie miejsce, gdy nagle moje oko zawiesiło się na opisie tej strony. Ten natomiast brzmi:
Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty. Coachów i trenerów wysłać na resocjalizacje i do prawdziwej pracy.
Całkiem zabawne, przynajmniej według mnie. Poza jedną rzeczą - użyciem określenia "prawdziwa praca". Nawet, jeśli zostało to użyte w czysto humorystycznym kontekście, mam na ten zlepek słów ogromną alergię. Dlaczego?
Tu właśnie przechodzimy do kwestii z tytułu, czyli "Co osiągnęły blogerki modowe?". Przykład szafiarek jest tu wręcz idealny, bowiem w związku z tym zawodem wiąże się chyba największa ilość komentarzy w rodzaju "TO NIE JEST PRAWDZIWA PRACA!!!". Pytanie brzmi - co taką w ogóle jest?
Dla wielu - wyłącznie praca fizyczna. Układanie kostki brukowej, stawianie domów, ciężka harówa w polu. Oto jedyna forma pracy, jaką akceptuje pewna część społeczeństwa. Ale nie tylko oni wyśmiewają blogerki modowe. Podobnie robi wielu dwudziestoparolatków zaszczutych w boksach wielkich korporacji. Albo jeszcze lepiej - blogerów. Tych bardziej ambitnych, piszących, trzymających się z dala od (TFU!) mainstreamu. Oni też nazywają bycie szafiarką "nieprawdziwą pracą". Zabawne jest to tym bardziej, że ci od pracy fizycznej podobnie nazwaliby ślęczenie godzinami przed kompem i pisanie kolejnych tekstów czy wyrabianie kolejnych deadline'ów w korpo.
Źródło: Flickr.com |
Czym jest więc "prawdziwa praca"? Cóż - po prostu zajęciem, za które otrzymuje się pieniądze. Blogerki modowe zarabiają natomiast często o wiele, wiele więcej niż ci śmiejący się z nich czy wręcz gardzący nimi. Gdybyśmy więc mieli opracować skalę "prawdziwości pracy" na podstawie zarobków, to tym hejtującym szafiarki byłoby tym razem nie do śmiechu.
Można więc nie przepadać za coachami, blogerkami modowymi czy kogo tam sobie jeszcze ciekawego znajdziecie. Ale jednego robić już nie warto - nazywać ich zajęcia "nieprawdziwą pracą". Bo po głębszym przemyśleniu sprawy może się okazać, że wyśmiewani przez nas ludzie mają głowę na karku bardziej niż my. Bo doszli w życiu dalej niż my. A że przy okazji wykorzystując ludzi i ich słabości? Cóż - kto choć raz tak nie zrobił, niech pierwszy rzuci kamień.
Cała sytuacja przypomina zresztą trochę poszukiwania ideału "prawdziwego mężczyzny". O tym jednak poczytacie już TUTAJ.
Z jednej strony to, co piszesz jest prawdą, i ma jakiś sens, ale ja osobiście od niedawna mam nieco wspólnego z tym całym rozwojem osobistym. Jest to trochę prozaiczne słuchać i czytać o tym, że możesz wszystko, że świat należy do ciebie i takie tam bzdety. Jednak, to jest tylko powierzchowne spojrzenie. Jeśli zgłębiłbyś się w ten temat, może i zauważyłbyś, że tak na prawdę nie mówią tam o tym, że wysłuchanie monologu zapewni ci niewyobrażalne szczęście, a praca nad sobą, i zrozumienie swoich zachowań, zaakceptowanie swoich wad, ograniczeń. Dopiero wtedy hasło typu „ możesz wszystko” ma sens, bo twoje „wszystko” zmienia znaczenie, a ty czujesz się z tym świetnie. Rozwój osobisty pomaga także w znalezieniu pracy, np. jak zbudować swoją pewność siebie i pokazać swoje najlepsze strony, by ludzie chcieli je zobaczyć.
OdpowiedzUsuńTak samo jest z blogerami modowymi. Może tkwi coś w tym więcej, a ludzie oddaleni od tego tematu nie zdają sobie sprawy, że to jest bardziej wartościowe niż może im się wydawać.
Zresztą w każdej dziedzinie znajdzie się taki, co chce łatwo i po kosztach innych zarobić, tylko nie potrzebnie ludzie uogólniają to wszystko.
Ogarniałem temat coachingu dość mocno, miałem nawet okazję przeprowadzić wywiad z jednym z najważniejszych coachów w Polsce i dla mnie ciągle korzystanie z takich usług jest po prostu głupie. Ale to może dlatego, że ja nigdy nie miałem problemów z "zaakceptowaniem sowim wad, ograniczeń", "pracą nad sobą" i całą resztą tego typu rzeczy.
Usuń