Post Malone, czyli Biały Iverson


R'n'b od zawsze w sporej mierze związane było z rapem. Albo może raczej odwrotnie - to rap był od samych swoich początków związany z r'n'b. Współoddziaływanie na siebie tych gatunków przetrwało aż do dziś. Najnowocześniejsze odmiany zarówno rapu, jak i r'n'b, łączy bowiem wiele cech wspólnych, przez co "niuskul" oraz coś, co moglibyśmy nazwać "neo r'n'b", wydają się wyrastać z takich samych korzeni.

Najwięcej podobieństw nie znajdziemy jednak wśród gwiazd, które już przebrnęły do muzycznego mainstreamu. Oczywiście, tacy artyści jak The Weeknd, Frank Ocean czy Miguel mają trochę inny podejście do r'n'b niż twórcy sprzed jeszcze paru lat, ale to ciągle nie jest raczej coś, co moglibyśmy przyrównać do takiego totalnego niuskulu. The Weeknd jest niczym Drake, Ocean niczym jego kompani z Odd Future, Miguel ma natomiast dużo wspólnego z J. Colem.

A gdzie można odnaleźć odpowiedników bardziej typowych, czerpiących wiele z trapu, reprezentantów nowej szkoły rapu? Choćby w osobie Post Malone'a.


Z tego co zauważyłem, większość osób w sieci utożsamia "Białego Iversona" raczej z rapem. Moim zdaniem, jest to mimo wszystko błąd. Oczywiście, czuć tu nawiązania do niuskulu, ale bardziej rapowymi kawałkami można by już prędzej nazwać "Bitch Better Have My Money" Rihanny czy "Bow Down/I Been On" Beyonce, które ostatecznie wyewoluowało w również lekko rapowe "Flawless".

Post Malone korzysta z czegoś przypominającego hip-hopowe flow, ale jego kawałki w całości okraszone są śpiewaniem. Oczywiście, jak przystało na czasy współczesne - śpiewania odpowiednio obrobionego auto-tunem. Nie ma tu jednak mowy o "wyciu", do jakiego przyzwyczaili nas raperzy, którzy za wszelką cenę chcą w swoich kawałkach zawrzeć wzniosłe wokale, jednocześnie nie umiejąc wydobyć z siebie jakiegokolwiek głosu zjadliwego dla słuchacza. Post Malone wygładza swój śpiew odpowiednimi efektami, ale - w przeciwieństwie do swoich "idoli" - po prostu umie śpiewać. I nawet na gitarze gra!


A skąd się w ogóle wziął ten młodzik? Jak przystało na współczesne odkrycie muzyczne - z internetu. Jego kawałek "White Iverson" stał się typowym sieciowym viralem, który rozszedł się po różnych serwisach społecznościowych. Serwis The Fader nazwał nawet Malone'a "najbardziej przypadkowym sukcesem w rapie", przeprowadzając z nim przy okazji jeden z nielicznych wywiadów. Warto sobie go w wolnej chwili poczytać, bo zawiera on nim przede wszystkim wiele ciekawostek na temat "Białego Iversona", w tym informacja, iż tworzenie muzyki zaczęło się w jego życiu od fascynacji... "Guitar Hero 3". Wywiad znajdziecie TUTAJ.

Jak wygląda natomiast sytuacja Post Malone'a po jego pierwszym hicie? Chłopak zdążył już nagrać kilka innych kawałków (sprawdzicie je na SOUNDCLOUDZIE), wpadających w ucho równie mocno, co jego najsłynniejsza piosnka, a część z nich wylądowała nawet na Spotify. Ostatnio Malone wypuścił także teledysk do "White Iverson", wszystko to więc zapowiada, że ktoś już wziął go pod swoje skrzydła i zapewne już wkrótce usłyszymy od niego jakiś większy mixtape, a może nawet pełnoprawny krążek.


Ja czekam, bo naszej wschodzącej gwieździe muzyki udała się sztuka, która dla wielu wydawała się nieprawdopodobna. Oto bowiem dostaliśmy paczkę tracków, jakie można by określić nazwą "spokojnych bangerów". Brzmi dziwnie? A jednak, taki właśnie jest "Biały Iverson" i cała reszta tracków od Malone'a: niby lekka i relaksująca, przez co jej hasłem mogłoby być "smoke to it", z drugiej strony natomiast przyjemnie bujająca i namawiająca do pójścia na parkiet.

Ot, przyjemna muzyczka powstała na przecięciu rapowego niuskulu i nowoczesnego r'n'b.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

2 komentarze:

  1. W zupełności się zgadzam. Raperem bym go nie nazwał, ale nawet mi siada... mimo, że raczej nie jestem fanem "niuskulu". Sam też odkryłem go przypadkowo. Po tytule myślałem, że to filmik prezentujący umiejętności jakiegoś młodego koszykarza. Na początku się trochę zawiodłem, ale przesłuchałem jeszcze parę razy i stwierdziłem, że takie pomyłki to mi się mogą zdarzać częściej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez kilka pierwszych sekund też nie byłem pewien, czy warto słuchać dalej, ale potem stwierdziłem, że to jednak po prostu przyjemna muzyczka, tym bardziej na takie letnie, leniwe dni :)

      Usuń