Może nie urodziliśmy się za wcześnie


Jakiś czas temu przyszła mi do głowy pewna myśl: wszyscy rodzimy się za wcześnie. A przynajmniej ci z nas, którzy są marzycielami, którzy od dzieciństwa z wybałuszonymi oczami wpatrywali się w relacje z podróży kosmicznych i zaczytywali się w opowieściach science-fiction. W jakimkolwiek czasie byśmy się nie urodzili, zawsze to będzie za wcześnie.

Pewnie, wiele starszych osób powie: "zobaczcie na to, co macie teraz! My właśnie o tym wszystkim marzyliśmy w dzieciństwie!". Rzeczywiście - mamy więcej, lepiej, wygodniej. Ale my tak samo z wytęsknieniem będziemy patrzeć na pokolenia za kilkanaście/kilkadziesiąt lat. Oni będą mieli coś, co w naszym dzieciństwie było jedynie światem science-fiction. 

I miałem nawet napisać taki post. Jego tytuł miał brzmieć dokładnie: "Urodziliśmy się za wcześnie". Ale potem, po krótkiej chwili, moja pewność na chwilę się ulotniła.


"Google to już nie Google" - zagrzmiały wszystkie ważne portale w sieci. Jedna z największych firm świata ogłosiła, że zmienia nazwę, pozostawiając marce Google jedynie część swoich zadań. "G is for Google". Cała reszta, obejmująca między innymi słynną przeglądarkę, to od niedawna Alphabet.

Dlaczego piszę o tym w dzisiejszym poście? Bo Alphabet to nie wyłącznie prosta zmiana nazwy. To postawienie wreszcie naprawdę odważnego kroku w stronę, w którą Google już od jakiegoś czasu zmierzało, choć niewiele się o tym mówiło. Czym więc Alphabet będzie się zajmował w szerszej perspektywie? Już nie tyle internetem, co wręcz ZMIENIANIEM ŚWIATA.

Co to znaczy? Czy aby na pewno nie są to puste słowa? Cóż, moim zdaniem - nie. Już na początku tego roku pojawiły się w sieci wieści, które poruszyły wielu ludzi. Google Ventures, czyli oddział firmy zajmujący się inwestowaniem w takie firmy jak Uber ("taksówki", które wchodzą od jakiegoś czasu do Polski) czy V-Vehicle (ekologiczne auta), postanowił zainteresować się zupełnie nowym segmentem rynku - wydłużaniem życia ludzkiego. Pojawiły się wtedy charakterystyczne słowa Billa Marrisa, szefa Google Ventures: "Jeśli spytasz mnie dziś, czy możliwe jest życie przez 500 lat, odpowiedź brzmi: tak".*

Robi wrażenie, prawda? A nieśmiertelność czy też dążenie do niej, jest podawane jako jeden z priorytetowych celów Alphabet.


Ciągle jednak nie byłem jeszcze do końca przekonany co do tego, czy aby nie narodziłem się zbyt wcześnie. Czy aby na pewno nie umrę zanim świat zmieni się na taki, o jakim dane jest nam obecnie czytać w powieściach sci-fi. I potem znów zdarzył się cudowny przypadek. Zacząłem czytać książkę: "Tomorrowland: Our Journey from Science Fiction to Science Fact" (w wolnym przekładzie - "Kraina jutra: Nasza podróż od science-fiction do naukowej rzeczywistości"). 

Tytuł tej publikacji mówi wiele. To opowieść o tym, jak wiele rzeczy rodem z powieści science-fiction znajduje się już teraz w naszym świecie. Może jeszcze nie zawsze na wyciągnięcie ręki, ale z perspektywą tego, że pewne ważne wynalazki, rzeczywiście zmieniające świat, trafią na sklepowe półki w naprawdę stosunkowo krótkim czasie.


Tematy, jakie przewijają się w książce Stevena Kotlera są naprawdę różnorodne. Są opowieści o "gadżetach", pokroju latających samochodów czy "kosmicznych nurkowań", w rodzaju tego, jaki wykonał Felix Baumgartner. Są rzeczy, które wielu osobom przywrócą normalne funkcjonowanie, np. pozwolą niewidomym widzieć, Wreszcie - jest cała masa opowieści o tym, jak prawdopodobnie zmieni się świat w przeciągu najbliższych lat. Są tu nie tylko przemyślenia i badania dotyczące energii nuklearnej, ale także przyszłego przeniesienia przemysłu wydobywczego na...  astereoidy.

Najbardziej "poruszająca" jest chyba jednak ostatnia część książki, czyli "The Future Uncertain" ("Przyszłość niepewna"). To ten dział skrywa najbardziej kontrowersyjne elementy dzisiejszej rzeczywistości, które wypuszczone z kontroli ludzi mogłyby zmienić świat jeszcze szybciej. Medycyna oparta na psychotropach (i to mocnych, a nie marihuanie), kwestia in-vitro czy wreszcie wydłużanie życia oparte na sterydach. To ostatnie jest chyba najbardziej niesamowite - "Tomorrowland" stawia sprawę zupełnie inaczej niż największe media i jeszcze bardziej uzmysławia, jak bardzo telewizyjni "eksperci" potrafią wprowadzić w nasze umysły jedyne słuszne wytłumaczenie jakiejś ważnej sprawy.

Czy Nowy Jork przyszłości z serialu "Futurama" jest bliżej niż nam się wydaje?
Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, ile jest prawdy w tym, co pisze Kotler. Parę rzeczy sprawdziłem samodzielnie i tezy dziennikarza stają się mieć podstawy w rzeczywistości. Brakuje jednak tej książce jednego - przypisów. Nie wiadomo tak naprawdę, skąd pewne informacje czerpie Kotler, czy nie są one jedynie efektem jego wyobraźni. 

Poza tym "Tomorrowland" jest jednak czymś, co można by nazwać "niesamowitą podróżą". Podróżą w przyszłość, która w rzeczywistości zdaje się być już teraźniejszością. Daje nadzieję, inspiruje, wyciąga z nas tych niewinnych marzycieli z dzieciństwa, którym niestraszne jakiekolwiek przeszkody. 

Alphabet i książka Kotlera w raptem tydzień zmieniły moje postrzeganie świata. Po raz pierwszy zacząłem wierzyć, że może jednak nie urodziłem się za wcześnie. Że może uda mi się na własne oczy ujrzeć świat, który do tej pory znajdował się jedynie w mojej sferze marzeń. Nie wiem tego na pewno, ale mam nadzieję - większą niż kiedykolwiek wcześniej. I choć "nadzieja złudną jest", będę się jej trzymał kurczowo, do samego końca. 



* Więcej informacji na temat poszukiwania nieśmiertelności przez Google Ventures znajdziecie choćby TUTAJ.

Książka "Tomorrowland: Our Journey from Science Fiction to Science Fact" do kupienia na Amazonie, także jako e-book - KLIK.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Grafika u góry postu powstała na bazie zdjęcia autorstwa Michaela Hulla.

2 komentarze:

  1. "Nie jestem dzieckiem swoich czasów, urodziłem się za późno
    Na próżno szukam wczoraj sposobów na jutro"

    A tak a propos to czekam na "samobójcze budki" z Futuramy :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Futurama" to chyba najzabawniejsza wizja przyszłości w historii seriali/kreskówek :D

      Usuń