Raperzy czytają #26 - Enson

Do tej pory w akcji "Raperzy czytają" wzięło udział dwóch reprezentantów ostatniej akcji Aptaun Support. Mowa o Planecie ANM i Oxonie. Teraz czas na kolejnego ASa, tym razem w postaci Ensona. Reprezentant Gorzowa Wielkopolskiego jest znany w szczególności ze swojej usłanej sukcesami kariery freestyle'owej, ale i trochę studyjnych nagrań ma on na koncie. Nasz dzisiejszy gość wypuścił w roku 2009 swoje pierwsze solo, a teraz pracuje nad kolejnym.

Co natomiast Enson ma do powiedzenia w kwestiach książkowych?

Do książek Mario Vargasa Llosy zbierałem się bardzo długo, ale w końcu stało się. Zupełnie przypadkowo trafiłem na "Pochwałę macochy" i... pomimo tego, że autor zalewa czytelnika miliardem na pierwszy rzut oka zbędnych opisów, to wrażenie jakie ta książka zostawia, rekompensuje wszystko. Jest to zapewne zasługa patologicznej/chorej problematyki. Nie będę jej teraz przybliżał. Polecam sprawdzić samemu i wyrobić sobie zdanie, tym bardziej, że ta książka to zajęcie na najwyżej dwa wieczory.

Fana kryminałów, thrillerów i powieści ocierających się o horror zrobił ze mnie Cody McFadyen. Nie wiem czy to kwestia tego, że jego "Cień" był jedną z pierwszych książek jakie przeczytałem z wielką przyjemnością i w pełni świadomie, czy po prostu trafiłem na świetny thriller. Jest tam wszystko czego oczekuje się od takiej literatury i drugie tyle brutalności. Warto sprawdzić wszystkie książki tego pisarza, nie jest tego dużo, ale wszystko trzyma poziom.

Moim małym odkryciem jest "Sześć razy śmierć" Adama Zalewskiego. Zbiór opowiadań o nieprzewidywalnych i krwawych zakończeniach. Jednak nie one są najlepszym, co autor ma do zaoferowania. Mnie kupiła kreacja postaci. Jeśli Zalewski tworzy czarny charakter, to po pierwszych stronach opowiadania nienawidzimy tego bohatera i życzymy mu jak najgorzej. Jeśli ktoś w jego utworach jest pokrzywdzony, to szczerze mu współczujemy. Niestety kolejna książka autorstwa Zalewskiego, którą przeczytałem, nie była już w żaden sposób nazdwyczajna i chwilowo nie mam ciśnienia na poznawanie dalszej części dorobku tego Pana.

"Metro 2033" to książka, która ma w sobie co najmniej kilka cech, które od zawsze ciągnęły mnie do literatury, plus oferuje wyjątkowy klimat. Jako wierny fan serii gier "Fallout" nie mogłem się tym nie zajarać w chory sposób. Kto zna dobrze świat gry i czytał "Metro", na pewno nie miał problemów z wyobrażeniem sobie postnuklearnej rzeczywistości. Fajny język, fajne pomysły na akcje i wciągająca przygoda. W tej książce ciągle się coś dzieje, a bohaterowie są nakreśleni na tyle dobrze, że chcemy wiedzieć, co u nich. Największą zaletą tego tytułu jest chyba jego dopracowanie. Każda stacja ma swoją historię, w świecie Metro krążą legendy, które czasem zupełnie niespodziewanie zostają weryfikowane. Metro 2033 żyje. Dodatkowo ma bardzo fajne zakończenie, które nie jest kiczowate, pomimo tego, ze pokazuje jakaś tam prostą/oczywistą prawdę. Bardzo polecam. "Metro 2034" polecam już mniej, bo dla mnie to trochę książka, w której nie dzieje się nic ważnego, ale lepiej samemu przeczytać i zweryfikować moje słowa.

PS. Jeśli podoba Ci się akcja "Raperzy czytają", zalajkuj facebookowy fanpage bloga, by być na bieżąco z jej następnymi odcinkami oraz resztą notek.

0 komentarze: