Good morning! おはようございます! Bonjour! ¡Buenos días!

Zauważyłem, że ostatnimi czasy coraz częściej mówi się o językach, które warto lub nawet powinno się znać. Szczególnie po to, by znaleźć sobie w przyszłości wartościową pracę związaną z kontaktami międzynarodowymi i móc na niej nieźle zarabiać. To dlatego od niedawna rośnie popyt na sinologię, czyli studia związane z językiem chińskim. Mam wrażenie, że przez to wszystko ludzie coraz mniej uczą się języków tak po prostu dla siebie. Z pasji, z zainteresowań, z miłości do jakiegoś kraju. 

Ja jestem człowiekiem cholernie leniwym, dlatego aktualnie znam tak naprawdę poza polskim jedynie angielski. To, że jak na reprezentanta naszego wspaniałego kraju znam go wyjątkowo dobrze, niezbyt mnie jednak satysfakcjonuje. Wciąż potajemnie marzę, iż kiedyś wezmę się za siebie i będę potrafił się posługiwać kilkoma językami, na których znajomości w jakiś sposób mi zależy. Jakie to języki?

Number one to zdecydowanie japoński. Miałem to szczęście, że za czasów mego dzieciństwa w telewizji puszczali anime, które zakorzeniło się na stałe w mej świadomości. Dziś ani na "chińskie bajki", ani na mangę nie mam zbytniej ochoty, ale miłość do Kraju Kwitnącej Wiśni zdążyła wykiełkować. Uwielbiam ten niecodzienny kraj i jeśli miałbym kiedyś wyjechać do niego, to na pewno na dłużej i najchętniej znając już trochę tamtejszy język. Ponoć dla niektórych Japończyków gaijin (czyli człek z zagranicy) mówiący tak jak oni, jest wciąż nietypowym zjawiskiem. Fajnie by było ich zaszokować. Poza tym bardzo chciałbym przeczytać książki Harukiego Murakamiego w oryginale.

Wydaje mi się jednak, że najszybciej udałoby mi się wziąć do nauki francuskiego. Kilka lat w szkole miałem się okazję go uczyć, ale były to czasy podstawówki. Nie dość więc, że wtedy zbyt dużo się nie nauczyłem, to na dodatek dziś potrafię się co najwyżej przedstawić jednym zdaniem - je m'appelle Nicolas :) A francuski jest piękny, erotyczny, romantyczny i zapewne świetny do wyrywania lasek. Szukam internetowego kursu, może uda mi się znaleźć coś wartościowego. A potem mogę udawać w klubach Pierre'a z Paryża.

Last, but not least - hiszpański. Też ma w sobie coś ciekawego i intrygującego. Poza tym jest on coraz popularniejszy choćby w Stanach Zjednoczonych, czyli kolejnym miejscu, w którym chciałbym choćby przez jakiś czas kiedyś pomieszkać. Emigranci latynoscy stają się tam ogromną siłą. A jak można z tego wywnioskować, duża część Ameryki Południowej staje otworem właśnie dzięki hiszpańskiemu. Poza tym, przyjemnie by było zwiedzać sam Madryt czy Barcelonę, znając ten język. Czułbym się taki wykształcony wśród tego tłumu turystów-Polaczków.

Gdybym znał te trzy języki, byłbym nie tylko bardzo szczęśliwy, ale i dumny z samego siebie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je okiełznać. A jeśli starczy czasu, kto wie - może jeszcze na jakiś zostanie w mojej głowie miejsce. Może portugalski (love Lizbona)? Może arabski (przydałby się przy ewentualnym ataku terrorystów)? A może nawet suahili (byłem bliski pójścia na studia na afrykanistykę, serio)? 

A Wy, chcielibyście znać jakieś konkretne języki?
Tak się zastanawiam, czy to tylko w polskim jest tak, że słowo język oznacza zarówno część ciała, jak i "ukształtowany społecznie system budowania wypowiedzi" (via Wiki).
Źródło cudownego obrazka: Flickr.com

10 komentarzy:

  1. Ja natomiast bardzo chciałbym umieć j. węgierski. Intryguje mnie strasznie ten kraj i ich oryginalny, jedyny w swoim rodzaju język :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i to jest oryginalne i ciekawe :) Rzeczywiście, węgierski ma w sobie coś intrygującego :)

      Usuń
  2. Ja poza angielskim opanowałam też francuski, którego szczerze nienawidzę, i daję radę z hiszpańskim, który kocham ponad wszystko. Od małego miałam dryg do języków, ale nauka francuskiego była dla mnie katorgą - nie chciało mi się, nie podobał mi się i wszystkie słówka brzmiały podobnie. Hiszpański natomiast wydał mi się nieskończenie łatwy - słówka są naprawdę bardzo do hiszpańskiego podobne a i brzmi dużo lepiej. Na tej fali języków romańskich myślę jeszcze o włoskim, ale jest dla mnie trochę za bardzo krzykliwy. Gdy już będę mówić płynnie po hiszpańsku, nauczę się niemieckiego - naprawdę baardzo bym tego chciała. A tak w ramach marzeń i fascynacji to norweski byłby dla mnie idealny.

    Nie czekaj, tylko się zapisuj na kursy! Jestem raptem trzy lata starsza, więc i w młodym wieku można się nauczyć kilku języków. Jezu, ale się przechwalam, sorry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co przepraszać, bo jest się czym chwalić! :D Nie rozumiem natomiast, jak to możliwe, że nie podoba Ci się francuski :(

      Hiszpański ponoć jest jednym z najłatwiejszych języków do nauki, choć szczerze mówiąc nigdy nawet nie próbowałem do niego podchodzić. Włoski też mi czasem przychodzi do głowy, choć jakoś nie jestem wielkim fanem Italii.

      Usuń
    2. Hiszpański zawsze wydawał mi się bardziej melodyjny, a francuski nie podoba mi się może przez to, że w gimnazjum, w liceum i w grupach językowych wszyscy mieli lekkiego fizia na jego punkcie. Jakoś nigdy nie kręciła mnie Francja sama w sobie, a zwykle ludzie uczący się francuskiego są w stanie nawijać o tym non-stop :)

      Usuń
    3. Mnie strasznie jara akcent Francuzów, poza tym raczej nie interesuję się zbytnio ich krajem. Pojechałbym chętnie do Paryża, choć ponoć brudno w nim i smrodliwie.

      Usuń
  3. A ja na przykład chciałbym nauczyć się rosyjskiego i to nie tylko przez "Metro 2033" :)
    Jak już kiedyś będę znał łacinę, to może pójdę za ciosem i włoski :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tam na prawie mają lepszy sposób nauki łaciny niż w liceach :P

      Usuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=-_xUIDRxdmc
    Są języki ładne i jest niemiecki ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem już, ponownie mit o okropności niemieckiego potwierdzony! :D

      Usuń