The Walking Dead: 400 Days

Mocno zachwycałem się swego czasu na blogu grą na kanwie komiksu i serialu "The Walking Dead". Bo było czym, co potwierdzą Wam nie tylko zwyczajni gracze, ale i recenzenci wielkich serwisów. To gra dla każdego i - jeśli się wsiąknie - bardzo dobra jakościowo dla każdego. Gdy więc usłyszałem o pierwszych plotkach na temat kolejnego "czegoś", związanego z produktem Telltale Games, czekałem z niecierpliwością na jakiekolwiek oficjalne informacje. Ostatecznie dostaliśmy nie drugą część przygodówki, a DLC do pierwszej, zapowiadające jednak jej sequel. Nie wahałem się, kupiłem, teraz czas więc na krótką recenzję.

Fabuła tym razem jest poprowadzona w inny sposób niż ten znany z podstawowej wersji gry. Nie dostajemy do kierowania jednej postaci, a poznajemy historię pięciu, na pierwszy rzut oka niepowiązanych zbytnio ze sobą osób. Zamknięcie każdej historyjki zajmuje średnio około dwudziestu minut, a łącznie dodatek ukończyłem w jakieś półtorej godziny. Najszybsi zrobią to zapewne jeszcze szybciej. Czy to jednak niewystarczający czas dla tak rozbudowanego w wątki produktu?

Jak się okazuje - jakimś cudem, zdecydowanie nie. Kolesie z Telltale muszą mieć chyba jakieś nadnaturalne zdolności do tworzenia przygodówek, bo mało kto potrafi w raptem dwadzieścia minut przyciągnąć nas do jakiegokolwiek bohatera. Tutaj bardzo łatwo wsiąknąć we wszystkie pięć historii i w jakiś sposób zżyć się z postaciami w nich występującymi. I choć znamy je raptem od paru chwil, podjęcie za nich konkretnych decyzji, może wcale nie być takie łatwe.

Bo i aspekt wybierania ścieżek rozwoju fabuły się tutaj pojawił. To co było ogromnym atutem podstawowej wersji gry, tu również się udziela w znaczącym stopniu. Znów trzeba uważnie wybierać to, co nasz bohater ma powiedzieć, gdyż inne postaci mogą to sobie na zawsze wziąć do serca. Dokonanie niektórych decyzji wydaje się jednak mieć jedynie charakter dotykający samej moralności gracza, a nie w zbyt dużym stopniu fabuły. Choć kto wie, podjęte pod nas wybory w "400 Days" mają ponoć mieć przecież swoje przełożenie w prawowitym sequelu tworu Telltale Games.

Chyba największą kontrowersją w przypadku tego dodatku, jest jego cena. Bawi mnie trochę ten fakt, bo narzekający są w tym przypadku ultramalkontentami. Około dwadzieścia złotych za półtorej godziny zabawy? Podpowiem Wam, że po pierwsze, to cena typowego biletu do kina w dużej sieci, a po drugie, to również standardowa cena jak na tego typu DLC. Nie ma co płakać, bo gdyby ludzie z Telltale lecieli mocno na kasę, to pewnie i za większą kwotę mogliby spokojnie sprzedać "400 Days".

Jeśli graliście w podstawową wersję growego "The Walking Dead", to dodatek do niej powinien już przy pierwszych plotkach znaleźć się na Waszej liście "must-buy". "400 Days" to półtorej godziny niezłej przygody w znanym świecie i z nowymi bohaterami. Bardzo dobra przystawka przed daniem głównym, czyli pełnoprawnym sequelem "jedynki". Miejmy nadzieję, że twórcy rzeczywiście dobrze wykorzystają decyzję z dodatku.

2 komentarze:

  1. Myślę, że sama gra niewiele wniosła do fabuły całości. Ot baaaardzo skromne wprowadzenie do kolejnej części, które równie dobrze mogłoby zostać nam przedstawione właśnie w niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do fabuły pierwszej części nie wprowadza właściwie nic. Ale co do tego, że mogłoby to zostać przedstawione już w sequelu, to nie byłbym taki pewien. Jeśli Telltale pójdzie tropem z pierwszej części, czyli kierowaniem tylko jednym bohaterem przez całą rozgrywkę, to przedstawienie tych postaci oddzielnie w taki sposób jak w DLC po prostu by "nie grało". Poza tym - miło dostać świeży stuff związany z tą serią w przerwie między kolejną częścią gry, a następnym sezonem serialu :)

      Usuń