Zagraj mi do obiadu

Podczas ostatniego weekendu odwiedziłem miasto Uniejów, współcześnie znane chyba najbardziej ze swojego aquaparku, określonego mianem Term. Nie jednak o tym wodnym przybytku dziś będzie na blogu, a o zamku, znajdującym się bardzo blisko tego współczesnego centrum turystycznego. Konkretniej zaś, o restauracji, która się w tym dość niepozornym i zwyczajnym budynku znajduje.

Na pierwszy rzut oka miejsce to nie ma w sobie nic wyjątkowego. Ot, taka typowa knajpka w zamku - za murkiem jest widok na park, mamy ceglane ściany, jedzenie typowo słowiańskie. Ale jedna rzecz mnie wyjątkowo zaciekawiła i zainspirowała. Mówię o starszym panu, który cały czas siedział przy jednym ze stolików i pogrywał na akordeonie.

Instrument ten chyba już na zawsze wielu Polakom będzie się kojarzył z Cyganami i wieśniactwem. Też czasem takie odczucia krążą mi gdzieś po głowie, ale bywa jednak, że potrafię zostać naprawdę zahipnotyzowany dźwiękami akordeonu. Człowiek z restauracji grał raczej typowe piosenki, znane dobrze naszym rodzicom i dziadkom, ale miało to swój wyjątkowy klimat. Tworzyło to zdecydowanie jedną z najlepszych atmosfer restauracyjnych, w jakich kiedykolwiek miałem okazję przebywać.

Automatycznie w tamtym momencie skojarzył mi się soundtrack ze świetnego filmu "Imagine", a konkretniej kawałek "Pretty estrangeira". Wyobrażacie sobie, gdyby taka muzyka towarzyszyła jedzeniu podczas każdego wypadu do knajpy latem? Oczywiście w wykonaniu live, bo wtedy nabiera jeszcze lepszego charakteru, niż dźwięki po prostu płynące z głośników. Nie wiem, ile może kosztować wynajęcie takiego grajka, ale przecież to musiałby być naprawdę dobry chwyt marketingowy! Sam fakt, że o tym teraz piszę, chyba wystarczająco to udowadnia.

Czasem się widzi w zagranicznych filmach sceny, w których podczas kolacji głównym bohaterom przygrywają jacyś grajkowie. Bywa, że pokazani są oni jako banda meksykańskich, upierdliwych kolesi grających na banjo, ale zdarza się również, iż rzeczywiście dostajemy takie "tło" dla jedzenia. To teraz wyobraźcie sobie knajpkę nad polskim morzem ze świeżymi rybami, zapachem czystego Bałtyku i facetem przygrywającym na akordeonie gościom. Wszystkie te trzy rzeczy są u nas rzadkie :) A szkoda.

Swoją drogą, jeśli będziecie kiedyś w Uniejowie, zajrzyjcie koniecznie do tej zamkowej restauracji. Jedzenie mają naprawdę délicieux.
To nie ten Pan z tekstu, ale zdjęcie ładne.
Źródło: Flickr.com

0 komentarze: