Z obrazkiem załączonym do dzisiejszego postu spotkałem się wczoraj, przeglądając internety. Dziewięćdziesiąt procent ludzi nie jest już przyjaciółmi tych, których kiedyś nazywali najlepszymi kumplami. Nie wiem, jak zostały przeprowadzone te badania, ale wydają mi się one całkiem prawdopodobne. Ale czy to w takim razie oznacza, że ludzie Ci nie byli nigdy prawdziwymi przyjaciółmi?
Część osób uważa bowiem, iż uczucie z prawdziwego zdarzenia powinno trwać wieczne. Jeśli jesteśmy przyjaciółmi teraz, to będziemy nimi też za dwadzieścia lat. Jeśli się nie uda, znaczy to, że nigdy prawdziwymi kompanami nie byliśmy. Bo przecież mieliśmy być nierozłączni do końca naszych dni. Błąd. Dlaczego niby powinno się skreślać wszystko, co było, ze względów teraźniejszości? Skoro kiedyś danego człowieka uznawało się za przyjaciela, to rzeczywiście musiał on nim być.
Nawet, jeśli kumpel nas ostatecznie - że tak to ujmę - wychujał, nie znaczy od razu, że nigdy nie był tym "prawdziwym". Zawiódł nas, więc rzeczywiście teraz przyjacielem się go nie nazwie. Ale kiedyś? Kiedyś jak najbardziej mogliście być "pełnymi" druhami. Dziś między Wami jest nieprzekraczalna granica wojenna, dawniej jednak nie było dla Was tematów tabu.
Tak samo, albo i jeszcze bardziej hardorowo, jest z miłością. Bo tu jeszcze więcej osób potrafi wyskoczyć z tekstem, że "true love", to tylko taka wieczna, jedyna i do końca życia. I najlepiej wcześniej przez nikogo nie przeruchana. A co w takim razie z poprzednimi, długimi związkami? Mało jest przecież we współczesnym społeczeństwie par, które były dla siebie tymi pierwszymi.
"Teraz już wiem, że tamten dwuletni związek z Kunegundą to nie była prawdziwa miłość. Zostawiła mnie dla innego. Szmata. Za to ta Grzymisława... mamy już bliźniaków i planujemy jeszcze dwóch synów! Imię zobowiązuje. Kocham ją jak nigdy kogokolwiek innego."
Jasne, to najpewniej będzie tak, że ta nasza ostateczna miłość w życiu będzie tą najlepszą. Ale czy gdy w wieku czterdziestu lat przypomnisz sobie swój roczny związek z czasów liceum, to pomyślisz: "to w ogóle nie była miłość"? Bitch please. A wtedy latałeś po wszystkich kumplach i opowiadałeś, jak tę laskę - którą ostatecznie nazywałeś "kurwą" - kochasz.
Skończyło się? Trudno, cóż poradzić. Ale czy naprawdę tak łatwo jest skreślić przeszłość i nazwać ją nieprawdziwą? Wieczność uczuć zależy tak naprawdę od tego, w którym etapie życia one powstały. Wielka przyjaźń z czasów podstawówki ma mniejsze szanse na przetrwanie, niż taka, która rozpoczęła się po czterdziestce. Miłość działa na takich samych zasadach.
Ja się swoich uczuć z przeszłości nie będę wypierał. Drodzy przyjaciele, z którymi teraz wymieniamy się jedynie rzuconym ospale "cześć" i drogie miłości, które kilka lat po rozstaniu będą żałowały tej decyzji, gdy przeczytają artykuł w gazecie o moich sukcesach - zapamiętam Was wszystkich. Jako przyjaciół i jako kolejne miłości. Serio. Czegokolwiek byśmy sobie na naszej wspólnej drodze nie zrobili.
8fact to ekipa dostarczająca codziennie porcji ciekawostek. Mam nadzieję, że się nie obrażą za podpieprzenie im jednego obrazka. Ich fanpage znajdziecie TUTAJ. |
Co do przyjaciół bywa tak, że po prostu czasami drogi się rozjeżdżają,kiedyś było się przyjaciółmi, ale życie się tak potoczyło, że teraz mieszka się na dwóch różnych końcach kraju, czy nawet świat i jedyny kontakt ma się wtedy, gdy przypadkiem w tym samym czasie odwiedzi się rodzinne strony, wtedy ciężko mówić już o przyjaźni, ale to nie znaczy, że kiedyś się nie było prawdziwymi przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńA miłość, to jest tak, że nie ma tej jedynej/tego jedynego, bo to jest matematycznie niemożliwe, bo jak to? Tak dziwnym trafem się stało, że na ziemi jest ok. 7 mld ludzi z tego ok. połowy to osoby o płci która cię interesuje, a ta jedyna/ten jedyny jest akurat w kręgu twoich znajomych i to dość bliskich? Gdyby na prawdę było tak, to ponad 99% ludzi na świecie nigdy nie spotkało by swoich drugich połówek, tak czysto matematycznie :)