Im mniej wiesz, tym mniej się wkurwiasz

"Daft Punk" najlepszą płytą roku? Co Ty pieprzysz, trzeba było posłuchać tego totalnie undergroundowego duetu, który zna sto osób na całym świecie. To jest dopiero muzyka! Justin Timberlake dobrym wokalistą? Nie słyszysz jak on w tym jednym kawałku wypada z tonacji? Argh, moje uszy płoną! Oceniasz "Wielkiego Gatsby'ego" bez przeczytania książki i obejrzenia poprzednich ekranizacji? Ty szmato!

Im mniej wiesz, tym mniej się wkurwiasz. Im większym ekspertem jesteś w jakiejś dziedzinie, tym bardziej drażnią Cię ignoranci. Bo nie rozumiesz, że ktoś może polubić wielki hit filmowy, który mu się spodoba, chociaż na rynku jest wiele niewidzianych przez niego niszowych produkcji. Musisz mu wytknąć, że się nie zna, że jest idiotą i że w ogóle powinien natychmiast usiąść na fotelu i obejrzeć wreszcie te sto filmów, które MUSI OBEJRZEĆ. Przy okazji niech się biczuje różańcem w ramach odkupienia za te ogromne grzechy.

O, albo ktoś Ci Skrillexa puścił. Ty za to jesteś znawcą elektroniki, siedzisz w niej głębiej niż najbardziej rzetelni recenzenci Pitchworka. I ten ktoś mówi Ci, że lubi Skrillexa i w ogóle dzięki niemu teraz polubił dubstep. "ALE TO NIE JEST DUBSTEP, TY KURWO", wrzeszczysz w niebogłosy. I masz tego pieprzonego ignoranta zabić, bo nie zna tych Twoich uberniszowych kolesi, którzy mają stu followersów na SoundCloudzie. Kasujesz mu z dysku Skrillexy i inne ścierwa i pakujesz mu do uszu słuchawki od swojej empetrójki. Jak mu się nie spodoba, to wywalasz go ze znajomych na Fejsie. Profit?

Jak jesteś ekspertem, to trudno Ci przejść obok laików w temacie. Tak niestety jest i założę się, że każdy miał kiedyś choć raz podobną sytuację. Wkurwiasz się niemiłosiernie, bo ktoś jest "głupszy" od Ciebie. Nie reaguje na Twoje pouczenia, na Twe gesty dobrej woli. Bo on sobie chce obejrzeć tych "Szybkich i wściekłych" bardziej niż "U niej w domu". No i nic z tym nie zrobisz. Ale się wtrącasz. A po co to? A komu to potrzebne? A dlaczego?

Nie wiem, ale jestem pieprzonym hipokrytą, bo czasem też tak robię. Serio. Może nie aż tak hardkorowo jak z przykładów powyżej, ale coś w sobie z takiego typa mam. I tu nie chodzi o to, że podtykanie ludziom "lepszych" w naszym mniemaniu rzeczy jest złe. Nawet rzucanie im pogardliwego spojrzenia nie jest złe. Ktoś Wam może powiedzieć, że przecież każdy ma prawo do posiadania własnego gustu. Jasne, ale my tak samo mamy prawo do nazwania tego gustu po staropolsku - "chujowym". 

Więc nie, te rzeczy nie są złe. Złe jest to, że my się denerwujemy. Że tak trudno jest po prostu rzucić tę cholerną pogardę i po prostu odejść sobie. Nieee, w nas od razu musi buzować krew. 

JESZ CHLEB Z PIEKARNI? SAM SOBIE ZRÓB, TO JEST PRAWDZIWE PIECZYWO!
PALISZ MARLBORO? SAM SOBIE KUP TYTOŃ I SKRĘĆ FAJKI!
ROBISZ KUPĘ DO KIBLA Z IKEI? SAM SOBIE WYSTRUGAJ TRON!

Jesteśmy ekspertami. Jesteśmy chorymi ludźmi.
Źródło: Flickr.com

0 komentarze: