Głos społeczności ma znaczenie

Na sam początek krótkie wprowadzenie dla osób, które z tematem związane nie są. Nowa konsola do gier Microsoftu, Xbox One, miała posiadać specjalne zabezpieczenia, blokujące między innymi normalne uruchamianie i odsprzedawanie gier używanych oraz wprowadzające konieczność podłączenia sprzętu do internetu przynajmniej raz na dwadzieścia cztery godziny. Platforma Sony, PlayStation 4, z tego typu "dziwactw" się wycofała. Co za tym idzie, pod każdą informacją na temat nowego Xboksa, pojawiały się liczne komentarze, przekazujące zazwyczaj jedynie coś w rodzaju "fck u Micro$hit".

Jestem tym trochę zdziwiony, lecz ekipa z Redmond wczoraj wieczorem ogłosiła wycofanie się ze swoich "nowatorskich" pomysłów. Jak widać nawet ta firma znana mocno ze swojej nieustępliwości, poszła po rozum do głowy. Nie myślcie bynajmniej, że oni naprawdę zrobili to z myślą o dobru graczy. Ktoś po prostu zauważył ogromne combo hejtów i konstruktywnej krytyki, wypływającej nawet wprost z obozu konkurentów. 

Może te "fucki" kierowane przez internautów nie zraziłyby tak Microsoftu, gdyby nie fakt, że pre-ordery sprzedawały się słabo w porównaniu do konsoli Sony. Liczy się kasa, a tej nie zarobi się żadnymi sposobami, jeśli nie będzie wystarczającej ilości konsumentów, z których można ją zedrzeć. Niesmak wśród graczy pozostaje, ale i tak na pewno więcej osób będzie chciało kupić nowego Xboksa niż wcześniej. Ja i tak chciałem to zrobić, teraz jestem tylko utwierdzony w swoich przekonaniach. 

Cała ta sytuacja pokazuje, że społeczność wciąż ma jeszcze znaczenie i własny głos. Pamiętacie akcję z ACTA? Wystarczyło chwilę postać ogromną grupą w środku miasta i rząd uległ pod naporem wizji buntu społeczeństwa. I jeśli nawet znów jakaś chora ustawa będzie miała ochotę cenzurować internet lub jeśli Microsoft zechce ponownie w tak radykalny sposób zmieniać rynek gier, to ludzie znów ruszą do walki o swoje. 
Don Mattrick, szef oddziału Microsoftu odpowiedzialnego za Xboksa. Nie lubię go.

0 komentarze: