Poradnik pozytywnego myślenia

Do komedii romantycznych, czy filmów w jakikolwiek sposób kojarzących się z nimi, zawsze podchodzę z dystansem. Jeśli już do oglądania którejś przystępuję, to zazwyczaj dlatego, że została ona w jakiś wyjątkowy sposób zauważona przez znawców kinematografii. I tak właśnie trafiłem na film "Poradnik pozytywnego myślenia" (tytuł angielski to "Silver Linings Playbook"), nominowany do Oscara. Gdy to piszę, produkcja ta ma właśnie swą polską premierę, więc to świetny moment na skrobnięcie paru słów o niej.

Zaczynamy ofkorz od fabuły. Niejaki Pat Solitano (w tej roli Bradley Cooper, chyba najbardziej znany z "Kac Vegas") nakrywa swoją żonę na zdradzie i mocno obija jej kochanka. Przez to rozbija mu się małżeństwo, a on sam trafia do szpitala psychiatrycznego. Wychodzi z niego po kilku miesiącach, pragnąc wrócić swobodnie do społeczeństwa oraz żony, która jednak widzieć go nie chce. W jego życiu pojawia się za to niewiasta zwana Tiffany (Jennifer Lawrence), również posiadająca drobne problemy psychiczne. Główny bohater, pomagając jej, widzi szansę na... odzyskanie żony.


Jak widać, scenariusz wyjątkowo nowatorski nie jest. Lepsze to jednak od zdecydowanej większości komedii romantycznych, robionych zdecydowanie na jedno kopyto. Fakt, że za skopanie tyłka kochankowi, Pat powinien raczej dostać nagrodę, niż trafić do psychiatryka, trzeba pominąć. Tak niestety zaprojektowany jest dzisiejszy świat. 

"Poradnik pozytywnego myślenia" jest, cóż, pozytywny. Twórcy naprawdę odwalili kawał dobrej roboty, bo optymistycznie prowadzona jest tu nie tylko sfera "romantyczna", ale też "komediowa". Ta, jak powszechnie wiadomo, jest bardzo często pomijana w tego typu produkcjach,. Tutaj jednak zaserwowano nam niezłą porcję gagów i żaden z nich nie wydaje się wrzucony na siłę. Można się czasem nie tylko uśmiechnąć, ale i gromko roześmiać. No i plus za brak prostackich żartów. Ba! Można nawet powiedzieć, że są też takie "inteligentniejsze". Ot, choćby tekst o Hemingwayu, znany ze zwiastuna.

Porządną robotę odwalili też oczywiście aktorzy. Cooper wpasował się w swoją rolę idealnie, a i Jennifer Lawrence przyjemnie odegrała swą postać. Obydwoje są tacy chamsko-romantyczno-zgorzkniali, każdy w delikatnie inny sposób. Wyjątkowo jasnym punktem jest też oczywiście Robert De Niro, nominowany za rolę Pata Solitano Seniora do Oscara w kategorii "męska rola drugoplanowa". Ale czy ktoś spodziewał się, że ON zawiedzie?

Zbliżają się Walentynki. Jeśli macie iść ze swoim partnerem do kina to właśnie na "Poradnik pozytywnego myślenia". Lepsze to niż jakieś inne przereklamowane, czy - o zgrozo - polskie komedie romantyczne. Jeśli kiedyś udało się rodzimym tłumaczom fajnie przetłumaczyć tytuł filmu, to na pewno w tym przypadku. Bo twór Davida Russela naprawdę można uznać za swoisty "Poradnik pozytywnego myślenia".

Przy okazji przypominam, że na blogu pojawiły się już recenzje ponad połowy nominowanych do Oscarów filmów. Oprócz "Poradnika" możecie przeczytać moje opinie na temat "Miłości", "Operacji Argo", "Django" oraz "Les Miserables". Może i nie zdołam całej pozostałej czwórki obejrzeć do czasu rozdania nagród, ale coś jeszcze na pewno dam radę ocenić. "Lincoln"? "Wróg numer jeden"? Who knows.

(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze)

0 komentarze: