Kontrowersyjne książki powstawały zawsze i zawsze powstawać będą. Nawet dziś, w czasach tolerancji dla wyjątkowo dużej ilości rzeczy, takowe się pojawiają i wzbudzają zdziwienie. Jednych kontrowersyjność przeminęła, inne nadal tworzą mieszane uczucia w czytelnikach. Utworem tego drugiego rodzaju jest niewątpliwie najsłynniejsza chyba powieść Vladimira Nabokova - "Lolita". Książę tę planowałem przeczytać od dłuższego czasu, wreszcie udało mi się ją kupić, a ostatnio przeczytać w całości. Oto, co ja myślę na jej temat.
Zacznijmy od fabuły, bo choć "Lolita" jest książką znaną (nawet dwukrotnie zekranizowaną), to mimo tego, nie każdy o niej słyszał. Jest to fikcyjna historia niejakiego Humberta Humberta, stylizowana na jego własne, realne zeznanie, czy też swoisty pamiętnik. Człowiek to zamożny i zarazem porządny w oczach społeczeństwa. W umyśle bohatera kryje się jednak, mające początek już w dzieciństwie, uwielbienie do konkretnych, małych dziewczynek, posiadających nietypowe elementy, podniecające ludzi takich jak on. Nazywa on je nimfetkami i potrafi z łatwością wskazać wśród tłumu innych dzieci. Na swej drodze spotyka wreszcie tytułową Lolitę, w której zakochuje się do granic możliwości.
Ich wspólnych przygód opisywać jednak konkretnie nie będę - te warto odkryć samemu. Fabuła wypada ciekawie, a ten element przecież jest (niestety) często traktowany po macoszemu w tego typu książkach. "Tego typu", czyli powieściach psychologicznych. To bowiem właśnie przeżycia wewnętrzne Humberta są głównym walorem "Lolity". Nabokov całkowicie odkrywa to co odczuwa pedofil, co nim kieruje, jak bardzo absorbuje się w swe uczucie. Dzięki temu, w trakcie lektury nie tyle utożsamiamy się z bohaterem, co w pewnym stopniu zaczynamy go rozumieć. Nie każdy autor potrafiłby osiągnąć taki efekt.
Uprzedzam, że książka nie jest maniakalnym zestawem marnych opisów scen seksualnych, w rodzaju "Pięćdziesięciu twarzy Greya". To zdecydowanie bardziej ambitna literatura, w której takie coś po prostu by nie przeszło. Nie ma tu chyba w ogóle scen z samym seksem, a jedynie delikatne wskazówki, że takie coś miało miejsce. Nazbyt oburzeni muszą jednak uważać, bo sam opis psychiki Humberta oraz delikatne wspominki pocałunków między starszym facetem a nimfetką mogą odstraszać.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego "Lolita" nie jest powieścią dla każdego - styl Nabokova. Jeśli zamierzacie czytać tę książkę przy jednoczesnym surfowaniu po sieci i rozmawianiu ze znajomymi, nawet się do niej nie zabierajcie. Zawiłość i mocna liryzacja utworu zmuszają do pełnego skupiania się podczas przeżywania przygód Humberta i Lolity. Inaczej dość łatwo się pogubić i być zmuszonym cofnąć się o parę stron.
Zdecydowanie warto sięgnąć po "Lolitę". Najlepiej jednak przed kupnem sprawdzić choćby jej fragment, bo, tak jak wspomniałem, nie jest to powieść dla każdego. Trudno jest w nią wsiąknąć, jeśli jednak już wam się uda, gwarantuję kilka(naście) przyjemnie spędzonych godzin.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
W czyim tłumaczeniu czytałeś "Lolitę"? O ile wiem, są dwa...
OdpowiedzUsuńW tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego. Mam to wydanie, którego okładka jest na dole notki.
UsuńJakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało to autor książki nie wie nic o pedofilach
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zabrzmiało to dość dziwnie :P Mógłbyś trochę rozwinąć swoją wypowiedź?
Usuń