To koniec wstępu dla nieświadomych czytelników. Jeśli komuś mało, odsyłam do poszperania w internetach. Przejdźmy do sedna sprawy. Szczerze zastanawiałem się, czy nie przeczytać tej uwielbianej przez nastolatki, a zjeżdżanej przez dojrzalszych literacko czytelników książki. Ot tak, jak to zrobiłem ze "Zmierzchem" - by po prostu sprawdzić, z czym to się je. Dziś jednak trafiłem na ciekawe filmiki na YouTubie, poruszające temat tworu E.L. James. Dzięki niemu wiem, że sięgnięcie po "Pięćdziesiąt twarzy Greya" byłoby jednym z moich najgorszych posunięć literackich.
Najpierw trafiłem na wideo dwójki Polaków, jak mniemam podchodzących pod dwudziestkę. Na samym początku dowiadujemy się, iż podjęli oni wyzwanie jednej z zagranicznych vlogerek. Polega ono na głośnym odczytaniu fragmentów "Pięćdziesięciu twarzy Greya" bez śmiechu, czy innych tego typu elementów. Miał być to mój pierwszy kontakt z treścią słynnej powieści, więc wsłuchiwałem się nad wyraz w głosy dobiegające z głośników.
Już po pierwszym fragmencie zacząłem dziękować wszelkim panującym na świecie siłom, że nie dane mi było samemu próbować przeczytać tego - powiedzmy sobie szczerze - ścierwa. Nie chodzi tu o samą fabułę, która się wydaje co najmniej debilna, ale o styl "pisarki", który zakrawa o opowiadanka pisane przez kilkulatków. Albo i gorzej. Proste zdania, wciąż powtarzające się te same zwroty oraz próba wrzucenia inteligentnie brzmiących słów, by upiększyć całość. To jest po prostu słabe. Nawet książeczki dla kilkuletnich dzieci wydają się mięć większą wartość literacką.
Pomyślałem jednak - a nuż to jednak wina jedynie polskiego tłumaczenia. Sięgnąłem więc po wideo vlogerki, która rzuciła to horrendalnie trudne zadanie. Na całe szczęście pomogła mi ona zdecydowanie odpuścić pomysł spróbowania "Pięćdziesięciu twarzy Greya" choćby w oryginale. Twór ten nawet po angielsku brzmi co najmniej niestrawnie. Mam wrażenie, że scenariusze niektórych pornosów są lepiej napisane.
Drodzy vlogerzy, dziękuję wam za wybicie z mej głowy pomysłu przeczytania tego czegoś napisanego przez E.L. James. Współczuję każdemu kto pragnął zrobić tak jak ja i po prostu wyrobić sobie opinię na temat przygód Greya i jego młodocianej dziwki. Takiego gówna się po prostu nie tyka. Ludzie, którzy kupiliście tę szmirę i się nią zachwycacie - gdzie wy macie do cholery swoje mózgi? I don't want to live on this planet anymore.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: manaleak.com |
napisz coś lepszego to poczytamy :)
OdpowiedzUsuńAh, zawsze ten sam marny pseudoargument sajkofanów :)
UsuńZresztą, nie sądzę, żeby napisanie rzeczy lepszej od tej szmiry było trudne.
Pozwolę sobie się wtrącić - nie trzeba być pisarzem żeby mieć prawo coś krytykować. Zwłaszcza, jeśli coś jest tak kiepskie... Słyszałam już wiele opinii, ale chyba pokuszę się do próby odsłuchania choć trochę któregoś z podanych tu vlogów, żeby mieć podstawy do szerszego komentarza.
Usuń"nie trzeba być pisarzem żeby mieć prawo coś krytykować"
UsuńOtóż to! Tak samo nie trzeba być muzykiem, by oceniać piosenki, reżyserem, by oceniać filmy itd. Niestety w dzisiejszych czasach wiele osób o tym zapomina.
Prosta zasada - pisarz pisze dla zwykłych ludzi, a nie jakiegoś Tajnego Stowarzyszenia Pisarzy, które ma wyłączność na wypowiedzenie swojego zdania.
UsuńObejrzałam (niedokładnie) polski filmik i muszę przyznać, że autorka ma dość ciekawe... hm... W sumie nie wiem jak to ująć. Fascynacje? Może nie jej osobiste, nieważne, ale z tego co słyszałam od koleżanki oprócz scen perwersyjnego seksu dialogów czy w ogóle fabuły jest praktycznie zero, więc nie bardzo rozumiem, co ta książka miała przekazać/pokazać.
Może ktoś mnie oświeci?
Sądzę, że miała się ona po prostu sprzedać. Plebsowi się spodobało, to i kolejne tego typu książki zaczęły powstawać. Niestety nawet polskie.
UsuńA ja czytałam wszystkie części i przyznam rację, że brakowało mi lepszej fabuły, akcji oraz denerwowała mnie mała elokwencja pisarki. Cały czas te same teksty. Ale mimo tego uważam, że gdyby EL James była doświadczoną pisarką, książka na pewno byłaby bardziej interesująca. Mimo tego podbiła serca wielu kobiet, mi się także podobała tak o, jako książka dla relaksu. Nie wszystkie książki muszą mieć glęboki przekaz, tak samo jak nie wszystkie filmy. Została po prostu, z tego co czytałam, napisana dla zabawy i nie sądzę, aby ta kobieta chciała wnieść przez tą książkę coś mądrego. :) Mam jej wiele do zarzucenia, wiele rzeczy pozostaje do poprawki, ale wykazuję się wyrozumiałością i jestem dla niej pełna podziwu za próbę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrimo, nie książka, a scenariusz do pornosa. Secundo, nie pani, a niewyżyta nastolatka.
UsuńWnioski, które wysnuwam z tego są takie, że kobiety chcą zaspokoić swoje pierwotne żądze seksualne, co jest jak najbardziej naturalne, jednakże chcą to kryć pod prześwitującym porno płaszczykiem inteligencji... Panowie, a gdzie Oscary dla filmów dla dorosłych ?!
OdpowiedzUsuńByły w styczniu! :) http://avnawards.avn.com/
UsuńNo to myślę, że "50 twarzy" również zgarnie jakąś nagrodę, no bo zrobić gówno z papieru to poziom expert origami ;)
UsuńEkranizacja ma być chyba w tym roku, więc kto wie, kto wie... :)
Usuńwydawało mi się że ta książka jest poprostu zbyt szalona żeby się spodobac bardziej oczytanym ludziom myślałem że przełamuje jakieś schematy i tworzy coś nowego , nic bardziej mylnego szmira i tyle....literacko fabularnie etc...i ta ksiązka sie podoba ludziom którzy mało czytają którzy nie mają jakiegoś gustu mózgu i nie wiedzą czym sie kierowac w ocenie takiej SZMIRY bo każdy kto wie to nie powie ze to jest dobre ...tak więc ksiązka która misała sie sprzedac... oo typ dobre zdanie o tych oskarach dla filmów dla dorosłych haha :D coś w tym jest ;D
OdpowiedzUsuń