Najgorsza pora roku. To koniec ciepła, początek zimnych dni. Wszystko obumiera, obumiera także człowiek. Patrzymy na śmierć za oknem. Popadamy w nostalgię, coraz częściej zostajemy sami w domu i tam umieramy. Nie słuchamy już radosnych letnich piosenek, przerzucamy się na melancholię. Schowałem Dinal, Ortegę Cartel, Okoliczny Element. Puściłem Bisza, Izę Lach, The Weeknd.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: flickr.com |
Jesteśmy już przyzwyczajeni do zimnych dni. Wszystko nie żyje, jesteśmy skuci lodem, czekając, by coś radosnego nas roztopiło. Piękny bywa jedynie śnieg, ten w miejscach, po których w tym okresie ludzka noga rzadko stąpa. W miastach wszystko jest brudne, białe piękno zamienia się w gnój. Jest zupełnie jak społeczeństwo. Potrzebujemy izolacji od świata, a to nie robi nam dobrze. Szukamy większej ilości przytłaczających kawałków. Dokładam Indigo Tree, Trenta Reznora z Atticusem Rossem, Pezeta na bitach Noona.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: flickr.com |
Wszystko się odradza. Zapominamy o zimnych dniach, zrzucamy coraz większą ilość ubrań. Głęboko wdychamy świeże powietrze nowego roku. Polepsza się nam nastrój, częściej chodzimy uśmiechnięci, zachwyca nas zieleń wokół nas. Każdy milimetr stopionego śniegu przybliża nas do szczęścia. Zostawiamy stare problemy, nie mamy czasu się nad nimi zastanawiać. Zaczynamy życie. Potrzebujemy radośniejszych kawałków. Biorę Wiza Khalifę, She & Him, Rasmentalism.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: flickr.com |
Życie w pełni. Nie chcemy siedzieć w domu. Chcemy "pić, palić i bawić się całą noc". Nie myślimy o problemach, bo nie mamy na to czasu. Te przypomną nam się dopiero jesienią. Na razie po prostu żyjmy. Żyjmy słońcem, ciepłym deszczem, burzami. I słuchajmy pozytywnej muzyki. Przywracam do odtwarzacza Dinal, Ortegę Cartel i Okoliczny Element.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: flickr.com |
0 komentarze: