Sam temat mnie zainteresował, ale jako, że za dziennikarstwem onetowskim w takich przypadkach nie przepadam, ruszyłem po większą wiedzę do reszty internetów. "No ale o czym w ogóle mowa?"- spyta ktoś, kto nie przeczytał wcześniej zalinkowanego artykułu. O ciuszki oczywiście. Suknie, czapki, a nawet akcesoria w stylu naszyjników. Ale w końcu mają szokować, czyż nie?
No i szokują. Wykorzystaniem martwych ciał zwierząt zebranych na drogach ponoć własnoręcznie przez projektantkę, niejaką Jess Easton. Poszperałem i okazało się, że otworzyła ona ze swoim znajomym sklep, w którym nie tylko można nabyć opisywane stroje, ale także inne dziwne, ktoś mógłby wręcz rzec "chore", popierdółki w rodzaju ludzkich szkieletów, czy oldschoolowych (lub jak to oni piszą "wintydż") protez rąk, wyglądających jak zabawka do masturbacji. Większość tego typu rzeczy jest już wyprzedana, więc jednak są pojebańcy lubiący trzymać takie rzeczy w domu.
Mniej chętnych jest chyba na ciuszki, czemu w sumie się nie dziwię, no bo jednak wyjść na zewnątrz w półmetrowej czapce zrobionej z mewiego skrzydła/piór czy baranich rogach może być aż nazbyt dziwne. Nie każdy jest Lady Gagą, paradującą w mięsnej sukience. To nadaje się do szokowania, nie chodzenia po ulicy. Już na niektórych ludzi przesyconych hipsterstwem ciężko się patrzy. Męskie spódniczki i tym podobne rzeczy.
Choć w sumie te baranie rogi bym chętnie nabył. Albo naszyjnik z ludzkich żeber. Niestety, on już został sprzedany. A może sam zacznę szukać martwych zwierząt przy drogach? Zrobienie ciuchu z takiego kota czy psa może być bardziej opłacalne niż podrzucenie go do chińskiej restauracji. Gonna think about it.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) Źródło: eatonnott.co.uk |
0 komentarze: