Looper - podróże w czasie, strzelaniny, Bruce Willis, Gordon-Levitt

Obiecałem ostatnio na facebookowym fanpage'u bloga, że w tym tygodniu napiszę o jakimś dobry filmie. Dziś tym samym spełniam daną obietnicę. Jako, że ostatnimi czasy przyjąłem kilka naprawdę dobrych dawek kina, wybór jednego tytułu był trudny. Wreszcie jednak podjąłem decyzję i tym razem porozmawiamy o... "Looperze".
Cała otoczka filmu kręci się wokół podróży w czasie, czyli motywu, który już wiele razy został wykorzystywany w kinematografii, od klasyków przez największe gnioty. Mamy tu więc dwa wymiary czasowe - z jednej strony coś w okolicach teraźniejszości, z drugiej rok 2072. Przestępcom w tym drugim okresie trudno jest zabijać swoich wrogów, z powodu licznych problemów prawnych, dlatego znajdują oni nowy sposób na ich likwidację. Oponenci są wysyłani do przeszłości, gdzie likwidują ich tytułowi Looperzy.

Główny bohater filmu to niejaki Joe, jeden z wynajętych zabójców. Co ciekawe, jego postać odgrywana jest przez dwóch aktorów. Dlaczego? Ponieważ młody Joe otrzymał zlecenie zabójstwa swojego odpowiednika z przyszłości. Podczas planowanej egzekucji ten jednak mu... ucieka. Jak do tego doszło, jak wyglądają zasady rządzące światem Looperów i jaki jest prawdziwy cel ucieczki starszego Joego? Na te pytania odpowie Wam już sam film.

Dużo osób zapewne obejrzało "Loopera" dla aktorów grających głównego bohatera. Z jednej strony mamy bowiem wiekowego Joego odgrywanego przez Bruce'a Willisa, a z drugiej młodego Josepha Gordona-Levitta. Jeśli uważnie śledzicie bloga, to zapewne wiecie, że ten drugi stał się jednym z moich ulubionych aktorów. W omawianym dziś filmie pokazuje, że nie jest mu straszna żadna rola, nawet skurwysyńskiego zabójcy. Choć i tak mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wystąpi na jednym ekranie z Zoeey Deschanel. Ta dwójka to kombo idealne. Więcej o Gordonie-Levittcie możecie przeczytać chociażby w moich recenzjach "500 dni miłości" oraz "50/50".

W przypadku oglądania "Loopera", ważne jest przyjęcie odpowiedniej postawy wobec scenariusza. Jeśli jesteście fanami dokładnego badania filmów podczas ich projekcji i wyszukujecie każdy błąd związany z podróżami w czasie - to nie jest produkcja dla Was. Przy tworze Riana Johnsona konieczne jest wygodne ułożenie się w fotelu z piwem w ręku i popcornem obok. A jak już zakończycie oglądania, dopiero wtedy weźcie się do ewentualnego badania niespójności. 

Jeśli podejdziecie do "Loopera" jak do zwykłego, mainstreamowego tworu, możecie spodziewać się garści przyjemnych doznań. Sam fakt pojawienia się tu Bruce'a Willisa zapowiada niezły film akcji, a pochwały wobec aktorstwa potęguje Gordon-Levitt. Nie ma co liczyć na produkt wyjątkowy, ambitny i nawołujący do przemyśleń. To po prostu bardzo dobry film przeznaczony dla każdego, bawić się przy nim będzie zarówno kinoman niedzielny, jak i ten trochę wyrobiony. "Looper " jest tworem przeznaczonym w sam raz do odpoczynku po ciężkim tygodniu. Polecam.

0 komentarze: