Zapewne część osób spojrzała na tytuł dzisiejszego postu i pomyślała: "co to jest to całe Sleep Cycle?". Zacznę więc od wyjaśnienia. "Sleep Cycle" to zdaje się najpopularniejszy z programów, które w założeniach mają pomagać nam budzić się ze snu w odpowiednim momencie, tak by czuć się jak najbardziej wypoczętym. Czy to działa? Postanowiłem to sprawdzić i od miesiąca testuję aplikację "Sleep Cycle" na iPhonie 4S.
Uruchomienie całej procedury polega na włączeniu aplikacji i ustawieniu budzika. W tym przypadku jednak nie wybieramy konkretnej godziny, a bardziej ogólny okres, w którym chcemy być obudzeni. Osobiście ustawiony mam zazwyczaj przedział od siódmej do siódmej trzydzieści. Zasypiam po północy, więc zwykle przed sobą mam około siedmiu godzin snu.
Po nastawieniu budzika, kładziemy telefon ekranem ku dołowi obok poduszki na łóżku. Przez całą noc aplikacja bada nasze ruchy podczas snu, z czego wyciąga własne statystyki i wnioski. Od razu wspomnę, iż twórca "Sleep Cycle" (swoją drogą Polak) rekomenduje, byśmy podczas korzystania z programu mieli non stop podłączony telefon do źródła zasilania. Sam jednak nie zawsze to robię, a mimo tego telefon ani razu mi się nie rozładował przez nocne badania. Ba, jednorazowy test pożera raptem trzydzieści procent baterii, które spokojnie można przywrócić przed wyjściem z domu.
Jednym z plusów aplikacji są niewątpliwie specjalne dzwonki, mające nas lekko wybudzić ze snu. Mowa tutaj o krótkich, relaksacyjnych utworach, inspirowanych choćby odgłosami lasu czy szumem morza. Nie ma oczywiście problemu, by ustawić jako dzwonek jakąkolwiek piosenkę z naszej biblioteki muzycznej. Mimo tego, polecam korzystanie z przygotowanych odgórnie produkcji, to naprawdę przyjemna sprawa. Można również ich używać jako swoistego "usypiacza", czego jednak nie testowałem, gdyż zawsze przed snem słucham "normalnej" muzyki.
Niewątpliwie ciekawą rzeczą są też statystyki dostarczane zawsze o poranku. Pozwalają one na dokładne prześledzenie naszego snu, dzięki czemu wiemy, o której zazwyczaj wpadamy w głęboki sen lub też... o której w nocy się obudziliśmy, nie wiedząc o tym :) Poza tym, aplikacja posiada też kilka "bajerów", jak choćby możliwość określania swojego humoru tuż po przebudzeniu czy zapisywania w pamięci telefonu przed pójściem spać niektórych rzeczy, które mogą wpływać na nasz sen (np. picie kawy, stresujący dzień). Ot, takie popierdółki.
Czekacie jednak zapewne na najważniejsze zdanie w tym poście, czyli odpowiedź na pytanie: "czy to do cholery działa?". Cóż, szczerze mówiąc... nie jestem pewien. Z jednej strony, bywało kilka poranków, podczas których po przebudzeniu czułem się, jakby magiczna pobudka od "Sleep Cycle" rzeczywiście coś dała. Z drugiej jednak strony, ostatniej nocy osiągnąłem "jakość snu" równą 73%. To jeden z moich lepszych wyników. Mimo tego, jestem aktualnie tak cholernie śpiący, że nawet wypicie energetyka słabo na mnie zadziałało.
W sieci jest wiele komentarzy, których autorzy zarzekają się, że "Sleep Cycle" zmieniło ich życie i teraz nie mogą bez tego żyć. Albo to ja jestem nietypowym człowiekiem, przez co nie działa to na mnie tak magicznie, albo część ludzi jest bardzo podatna na efekt placebo. Jednak pomimo, że aplikacja ta nie działa na mnie w jakiś wyjątkowy sposób, i tak będę jej dalej używał. Dlaczego? Bo to przyjemny budzik, z ciekawą opcją budzenia w określonym okresie, a nie o skonkretyzowanej co do sekundy godzinie. No i ma fajne dzwonki.
Zachęcam do sprawdzenia "Sleep Cycle" samemu. Kto wie, może na Was to zadziała?
PS. Jeśli szukacie odpowiednika na Androida, najlepszy jest ponoć "Sleep as Android".
PS. Jeśli szukacie odpowiednika na Androida, najlepszy jest ponoć "Sleep as Android".
0 komentarze: