Nastoletnie wampiry aka nastoletni idioci

Kilka miesięcy temu w internetach szum zrobił jeden z odcinków "Trudnych spraw" czy innego tego typu serialu, którego główny bohater podawał się za wampira. Było to pokazane prześmiewczo, choćby przez końcówkę epizodu, gdy nastolatek postanowił zmienić swoje upodobania ze "Zmierzchu" na Justina Biebera. Łatwiej się śmiać z czegoś, co w założeniach było robione dla beki. Gorzej jednak, gdy okazuje się, że takie coś jak nastolatkowie pijący krew jest... rzeczywistością.

Onet prowadzi od jakiegoś czasu VOD z działem dokumentalnym (nie tylko), w którym można obejrzeć tego typu filmy za darmo. Na przykład całkiem popularny "Super Size Me" o jedzeniu w fast-foodach. Większość produkcji to jednak raczej klasyczne dokumenty, tworzone z myślą stricte o telewizji. Czasem znajdzie się jednak prawdziwą perełkę, kuszącą już samą nazwą. Całkiem przypadkiem trafiłem ostatnio na... "Nastoletnie wampiry"

Jeśli nie chce Wam się oglądać ponad czterdziestu minut materiału - nie dziwię Wam się. Sam odpuściłem po kwadransie, z czego i tak jestem szczerze mówiąc dumny. Ten "wybitny" film powiela bowiem największy błąd innych telewizyjnych dokumentów - co chwilę mowa o tym samym, jedynie ubrane jest to w inne słowa. Po lepsze filmy tego typu trzeba sięgać trochę dalej, wspominając choćby recenzowanego przeze mnie "Sugar Mana".

Wracając jednak do naszych wspaniałych nastolatków. Grupka młodych Amerykanów stwierdziła w pewnym momencie, że są wampirami lub wilkołakami. Jak to możliwe? Parafrazując jednego z rzekomych mutantów: gdy po raz pierwszy poczuli smak krwi, wiedzieli, że to ich przeznaczenie. Podobno książki i filmy nie mówią prawdy o wampirach. Dlaczego? Bo nasi bohaterowie nie boją się słońca, jedzą czosnek, lubią krzyże i wybierają łóżka zamiast trumien. Z wampirami łączy ich picie krwi i plastikowe kły nakładane na zęby. Tak, to brzmi jak dobry dowód na to, że ci nastolatkowie są krwiożerczymi bestiami.

Podobne argumenty podaje grupa wilkołaków. Ci z kolei nie zmieniają się o północy w prawdziwe wilki (bo to "za trudne"), ale chociaż wyją do księżyca i noszą sztuczne ogony przyczepiane do spodni. Wspominałem o tym, że w przeciwieństwie do "komercyjnych wilkołaków" ich stosunki z wampirami są wręcz przyjacielskie? Nie? No to już o tym wiecie.

Cały czas mam nadzieję, że ten film to jedna wielka ściema w rodzaju tych całych "Trudnych spraw". Tylko, że Ci kolesie na nim brzmią o wiele poważniej niż polski "wampir Mikołaj". Wybaczcie, nie przemawia do mnie fakt, że - jak ujęła to jakaś psycholog - mogą się oni dzięki temu wyrazić. Wyrazić się przez przyczepianie sobie śmiesznych ogonków, zakładanie plastikowych kłów i picie prawdziwej krwi? Już japoński stan świadomości wydaje mi się normalniejszy. 

0 komentarze: