Zwyczajni ludzie, mniej zwyczajne historie

Muszę szczerze przyznać, że jestem osobą, która podczas podróży (autobusem, pociągiem etc.) lubi spokój i towarzystwo tylko i wyłącznie siebie samego. Rzadko zdarza się, by przegadana z kimś wyprawa była dla mnie lepsza, niż taka spędzona ze słuchawkami na uszach. Przez muzykę bowiem potrafię kreować swój nastrój, a inni ludzie mogą me plany w łatwy sposób zniszczyć.

W większości przypadków, spotykam w busach swoich starych znajomych. Czasem między nami wyrasta jakaś przyjemna rozmowa, mimo tego wolałbym jednak, byście po przywitaniu się ze mną, poszli po prostu usiąść kilka foteli dalej. Słuchawki oznaczają, że jestem w swoim własnym świecie, do którego wchodzić nie wolno. Nie wolno!

Zdarzają się jednak przypadki, gdy zaczepia nas ktoś zupełnie obcy. I choć zazwyczaj bywa to równie wkurzające, co spotkania ze znajomymi, to taka sytuacja może mieć również swoje plusy. Ot, choćby poznanie garstki ciekawych historii. Taka właśnie okoliczność spotkała mnie dziś.

Pociąg Wrocław - Kalisz. To druga część podróży powrotnej z Krakowa. Większość przedziałów już zajęta, w jednym z nich jest tylko jakiś starszy koleś. Lepsze to niż stanie na korytarzu. Człek ten wygląda na budowlańca-pijaczka, co częściowo potwierdza w swym monologu, który zaczyna po jakichś piętnastu minutach wspólnej podróży.

Na początku ewidentnie wkurzyłem się, że moja oaza spokoju została nadszarpnięta. Tak zwyczajnie zlać go wydało mi się jednak nazbyt niemiłe. Z braku laku postanowiłem go więc posłuchać, zamiast jedynie przytakiwać głową. I zostałem totalnie wciągnięty w historię jego życia. Niby normalnego człowieka, ale pełną niespodzianek.

Zaczął od swojej pracy. Mówił o tym, że mała firma, w której pracuje, przygotowywała mieszkanie Dodzie i kilku innym bogatym osobom. W ciągu kilku minut dowiaduję się, że słynna gwiazdka mało pije, ale jest dziwna i opłacała swoim pracownikom co tylko chcieli zjeść. Nawet sushi. Dla faceta, który zarabia trzy tysiące miesięcznie, to musiało być coś.

Przez dwie godziny monologu dowiaduję się, gdzie można dostać najmocniejszego w Polsce drinka oraz jak Ukraińcy zabijali się w swoim kraju, a potem wypijali z moim towarzyszem rozmowy trzy szklanki wódki. Poza tym poznaję historię jego rodu, począwszy od... prapraprapradziadka. Wiem już, że jego córka jest niezłą fryzjerką, oraz że najdroższe strzyżenie włosów w Polsce kosztuje ponad tysiąc złotych. Wrocławianie, wy burżuje jedne.

Otrzymuje rozłożoną na części pierwsze współczesną strukturę pracy w budownictwie. Ponoć w poważnych firmach naprawdę przestrzega się zakazu picia alkoholu w czasie pracy. Jeden szef dostał za trójkę pijaczków na budowie 150 tysięcy złoty kary. Kiedyś nikt na to nie zwróciłby uwagi. Wiem już też, że nie ma co się bać więzienia, bo tam nawet dziwkę na noc da się załatwić. Dobrze wiedzieć.

To nie nawet połowa tego, co usłyszałem od przemiłego, choć na pierwszy rzut oka podejrzanego pana. I tak myślę, że od dziś będę umyślnie siadał przy takich starszych ludziach. Czasem mówi się, jakiego to zajebistego życia nie mają gwiazdy i im podobni. Dziś wiem, że nawet normalny, przeciętny Polak ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. O wiele bardziej interesujących niż niektóre przygody celebrytów.

Czy są one prawdziwie? To nie jest ważne.

P.S. Pozdrowienia dla Daniela, który jechał pociągiem ze mną, ale jemu chyba opowieści naszego znajomego mniej przypadły do gustu.
Źródło: Flickr.com

0 komentarze: