Jak zrobić z siebie facebookową szmatę - poradnik dla zakochanych

W jednym z najpopularniejszych ostatnio na blogu wpisów, "5 zasad facebookowego idioty", wspominałem, że dwa dodatkowe punkty z takiej listy, pojawią się w oddzielnych postach. Dziś czas wreszcie uchylić tajemnicę pierwszą. Będzie to również pewnego rodzaju nawiązanie do tekstu o odzyskiwaniu dziewczyny. Dzisiejsza notka jednak, to świetny przykład, w jaki sposób nie należy próbować wrócić do partnera.

No to o co chodzi? O pokazywanie na Facebooku, jak wielką jest się szmatą do pomiatania. Cała sytuacja rozpoczyna się momentem zerwania przez jednego z partnerów. Osoba porzucona jest jednak tak załamana, że postanawia zrobić wszystko, by drugą połówkę odzyskać. SMSy, telefony, błagalne tarzanie się na wycieraczce przed drzwiami ukochanego i cała reszta jednak nie działają. Co więc trzeba zrobić w takiej chwili? Ukazać swój ogromny żal... na tablicy wybranka/i.

Szczerze mówiąc, nie sądziłem nigdy, że można być w stanie zrobić tak żałosną rzecz. Gdy pierwszy raz zobaczyłem taką sytuację, autentycznie wykonałem facepalm. Przecierałem oczy ze zdumienia, czyściłem ekran ściereczką z mikrofibry, restartowałem komputer. A jednak, magiczny wpis wciąż widniał na moim facebookowym wallu. Jak mniej więcej on wyglądał?

Kochanie wybacz mi prosze!!!! Wiem, ze zrobiłem zle juz nigdy wiecej!!! kocham cie!! juz na zawsze bedziemy razem! prosze cie!!!!!!!oneoneone111! jestes dla mnie wszystkim nie moge bez ciebie zyc!!! co mam ze sobom zrobic! słucham na seks i blanta bonsona i płaczę :C KOCHANIE!

No... także tego...

Mam pytanie do autorów takich pięknych wytworów wprost z nieskazitelnego serca - co wam to do cholery daje? Skoro partner nie chce was znać pomimo zrobienia z siebie szmaty w licznych esemeskach i fejsbuczkowych wiadomościach, to myślicie, że zadziała ukazanie swojej żałosności wszystkim ludziom wokół? Podpowiem wam - nie. Każda, nawet najbardziej poetycka duszyczka kobieca, potrzebuje twardego kolesia, który nie będzie robił z siebie płaczka. Na forum publicznym tym bardziej. 

Zastanawia mnie również fakt tego przyznawania się do swojej winy. I jakkolwiek jestem w stanie wyobrazić sobie, że rozstanie mogło nastąpić z powodu zdrady osoby porzuconej albo innego świństwa, to jestem przekonany, iż nie jest tak w każdym przypadku. Może tu raczej chodzić o dodatkowe ubiczowanie się na oczach całego ludu, nie zawsze powiązane z rzeczywistością. Ot tak, po prostu, by przeprosić nawet za to, czego się nie zrobiło. Skoro już się zaczęło być szmatą, to co to za problem przejść poziom wyżej?

Starałem się na razie mówić o takich ludziach bez ukazywania ich konkretnej płci, ale na koniec jedno niestety muszę przyznać - większość takich "dzieł" było autorstwa facetów. Nie, nie pisały tego te delikatne, drobne kobietki, tylko rzekomo prawdziwie męskie, ociekające testosteronem molochy. Czy doszliśmy więc do etapu, w którym faceci stają się tak po prostu cipami? Ktoś może zarzucić, że to wina całej armii emo-swago-hipstero gimnazjalistów. Uwierzcie jednak - takie akcje padają również ze strony ludzi oficjalnie dorosłych. Sam byłem świadkiem podobnej sytuacji z dwudziestoparolatkiem na pierwszym planie. Co się do cholery dzieje z tym światem?
Źródło: Flickr.com

0 komentarze: