Oh Google, why?

Jakieś dwa dni temu internet obiegła zatrważająca dla wielu informacja - Google wyłączy wkrótce swoją usługę Google Reader*. Dokładniej pierwszego lipca bieżącego roku. Ot, takie przyjemne rozpoczęcie lata. Informatyczny gigant zapewne spodziewał się drobnej wrzawy w sieci, ale ta okazała się jednak o wiele pokaźniejsza. 

W dwa dni zdobyto dziesięć tysięcy podpisów pod petycją o powstrzymanie Google przed zamknięciem Readera. Pojawiły się fanpage'a na Facebooku z hasłami nawołującymi do powstrzymania złego tyrana internetów. Najlepiej wrzawę wśród internautów moim zdaniem ukazuje jednak śmieszna scenka, której opis opublikowany został na jednym z blogów New York Timesa.

Autor tejże notki został zaproszony do znajomych na obiad. Domownicy zapytali już na samym początku gościa: "Wiesz co się stało?". Ten odparł: "Jasne, wybrali papieża z Ameryki Południowej". Jaką otrzymał odpowiedź? "Nie, nie chodzi o to. Google Reader zostanie zamknięty pierwszego lipca!". Już wiecie, co jest naprawdę ważne w kręgach informatyków :)

Sam też nie przyjąłem nowiny o likwidacji Readera z optymizmem, a raczej skłonny jestem bardziej do przyłączenia się do antygooglowej hordy. Mi bowiem usługa ta pozwala w łatwy sposób ogarniać najświeższe posty z moich ulubionych blogów. Wszystko mam w jednym miejscu, nie muszę wchodzić specjalnie na każdą stronę z osobna. Reader miałem podłączony pod aplikację Flipboard na iPadzie, która pokazuje wszystko z googlowej usługi w formie magazynu. Na szczęście jej twórcy mają już wyjście zastępujące współpracę z dotychczasowym liderem w sferze RSS.

Ani mój wylany na ten post żal, ani ogromna petycja czy facebookowe stronki nic jednak nie poradzą. Google podjęło decyzję. Według nich z Readera korzysta zbyt mało osób i lepiej siłę roboczą przenieść na inne sfery działalności informatycznej. Całe szczęście, że to nie jedyna tego typu usługa. Pierwszego lipca oficjalnie pożegnamy inicjatywę Google. Niech spoczywa w pokoju, dobrze nam służyła.

* Dla niekumatych: Google Reader to czytnik RSS'ów, czyli - mówiąc w najbardziej łopatologiczny sposób - swoisty zbiór newsów ze wszystkich subskrybowanych przez nas stron.

0 komentarze: