Boję się o nowy Kac Vegas

Wczoraj w sieci pojawił się trailer filmu, na którego wiele osób lubiących komedie czeka zapewne ze zniecierpliwieniem. Po dwóch latach od premiery drugiej części, na ekrany kin zawita ostatni (ponoć) epizod "The Hangover", u nas znanego jako "Kac Vegas". Jako osoba, która kilkukrotnie widziała poprzednie filmy z serii, odpaliłem zwiastun "trójki" jak najszybciej się dało. I cóż, zaczynam się trochę bać o tę produkcję.


Nie ukrywam, iż poprzednie części przygód trójki kumpli podobały mi się. Nie prezentowały one w sumie nic nadzwyczajnego, ale były ciekawymi odskoczniami od poważniejszych filmów. Ot, chyba najlepsze, "komercyjne" komedyjki z ostatnich lat. Trzeba jednak też przyznać, że "Kac Vegas w Bangkoku" (ach, te niefortunne polskie tłumaczenia tytułów) był po prostu powieleniem koncepcji z "jedynki", na dodatek trochę gorszym. Bawiłem się jednak i przy tym dobrze.

Jeśli ktoś oglądał trailery dwóch dotychczasowych filmów, wiedział, czego się po nich spodziewać. Humoru, humoru i... humoru. Zwiastuny "Kac Vegas" i "Kac Vegas w Bangkoku" były naszpikowane wszelkiej maści żartami i zabawnymi okolicznościami. Na dodatek wcale nie było to najlepsze sceny z całości, które bardzo często są wykorzystywane w materiałach promujących jakieś słabe twory. Produkcje Todda Philipsa miały jednak jeszcze cały worek lepszych gagów, niż te z trailerów.

Jak się ma jednak sprawa ze zwiastunem "The Hangover 3"? Zapewne już domyślacie się, iż czuję dość pokaźny zawód. Przez całe dwie minuty materiału wideo natrafiłem na trzy elementy podchodzące pod  kategorię "humor". Mimo tego, scena śpiewu Alana, akcja z lizakiem oraz kultowa już w pewnych kręgach żyrafa, nie wzbudzają mego zachwytu. Nie wspominając o całej reszcie trailera, w której twórcy fundują nam motywy rodem z podróbek "Szklanej pułapki", tudzież marnych komedyjek dla nastolatków.

Gdzie się podział cały humor "Kac Vegas"? Nie wiem, ale zaczynam się bać o jego wartość w trzeciej części serii. Niby nie powinno się oceniać filmu po zwiastunie, ale skoro już przy nim twórcy zmienili podejście, to co z całą produkcją? Mam nadzieję, że to tylko taki chwyt marketingowy, mający przywołać do kin nowych widzów, którzy nie widzieli poprzednich części. Tak, tacy wciąż istnieją.

0 komentarze: