Numero uno to coś, co ja nazywam "zbyt dobrym snem". Mowa o sytuacji, w której śni się coś, czego nie można w danym momencie osiągnąć w prawdziwym życiu, pomimo usilnych starań lub też tworzy zupełnie nowe marzenie w naszej podświadomości (mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi, bo inaczej tego wyjaśnić nie potrafię). Kogoś to może rajcować - okej, rozumiem. Mnie jednak doprowadza bardziej do psychicznego masochizmu.
Drugi typ to - bez zaskoczeń - koszmary. Mi zdarzają się rzadko, a takie naprawdę mocne jeszcze rzadziej. Dziś trafił mnie średni, jakieś połączenie apokalipsy w motywach sci-fi i fantasy, doprawione szczyptą klasyki anime i ludźmi znanymi mi w rzeczywistości. Moja senna wyobraźnia czasem naprawdę mnie zadziwia. Przypomniał mi się jednak koszmar, który miałem kilka lat temu. Ten też mówił o jakiejś apokalipsie, ale bliżej było jej do pełnego dokonania. Najgorsze było jednak, gdy przebudziłem się w środku nocy w swoim łóżku, myśląc, że wszystko to dzieje się naprawdę. Straszne uczucie.
Gdybym miał wybrać, który z tych dwóch rodzai snów jest gorszy miałbym bardzo trudne zadanie. Z jednej strony koszmary potrafią naprawdę przerazić, tym bardziej te budzące w środku nocy. Z drugiej jednak "zbyt dobre sny" w moim przypadku wymagają długotrwałej kontemplacji przez dzień, a czasem nawet kilka.
Co robić, jak śnić?
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
0 komentarze: