Senne rozmyślania

Miałem dzisiaj od rana trudną rozkminę o tym, o czym by dziś napisać na blogu. Nie chciało mi się skrobać minirecenzji, których kilka mam zaplanowanych. Bardzo dużo czasu zajęło mi rozmyślanie nad tym jakże ogromnym problemem. Na szczęście przypomniałem sobie o snach z dzisiejszej nocy. Dwóch. Albo jednym złączonym? Nie pamiętam aż tak dokładnie. Nie chodzi tu jednak o treść tych snów, ale ich "rodzaj". Dwa najgorsze rodzaje snów z jakimi się spotkałem.

Numero uno to coś, co ja nazywam "zbyt dobrym snem". Mowa o sytuacji, w której śni się coś, czego nie można w danym momencie osiągnąć w prawdziwym życiu, pomimo usilnych starań lub też tworzy zupełnie nowe marzenie w naszej podświadomości (mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi, bo inaczej tego wyjaśnić nie potrafię). Kogoś to może rajcować - okej, rozumiem. Mnie jednak doprowadza bardziej do psychicznego masochizmu.

Drugi typ to - bez zaskoczeń - koszmary. Mi zdarzają się rzadko, a takie naprawdę mocne jeszcze rzadziej. Dziś trafił mnie średni, jakieś połączenie apokalipsy w motywach sci-fi i fantasy, doprawione szczyptą klasyki anime i ludźmi znanymi mi w rzeczywistości. Moja senna wyobraźnia czasem naprawdę mnie zadziwia. Przypomniał mi się jednak koszmar, który miałem kilka lat temu. Ten też mówił o jakiejś apokalipsie, ale bliżej było jej do pełnego dokonania. Najgorsze było jednak, gdy przebudziłem się w środku nocy w swoim łóżku, myśląc, że wszystko to dzieje się naprawdę. Straszne uczucie.

Gdybym miał wybrać, który z tych dwóch rodzai snów jest gorszy miałbym bardzo trudne zadanie. Z jednej strony koszmary potrafią naprawdę przerazić, tym bardziej te budzące w środku nocy. Z drugiej jednak "zbyt dobre sny" w moim przypadku wymagają długotrwałej kontemplacji przez dzień, a czasem nawet kilka.

Co robić, jak śnić?

(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze)

0 komentarze: