Mój drewniany domek na wzgórzu

Kiedyś będę miał drewniany domek na wzgórzu oddalonym kilka kilometrów on innych zabudowań. Nie potrzebuję w nim wielu rzeczy. Jakaś lodówka z przekąskami i zimnym piwem, barek z dobrymi alkoholami, półka z książkami, gramofon oraz biurko, na którym będzie leżała stara maszyna do pisania. Oprócz tego koniecznie kominek. Piękny, ceglany kominek, najładniejszy jaki da się zaprojektować. No i bujany fotel.

Podczas każdej burzy będę siadał na swoim bujanym fotelu na tarasie lub przy oknie. Rozpalę kominek tak bym słyszał każdą ognistą iskrę. Na gramofon wrzucę winylową płytę ze starym bluesem. Albo Franka Sinatrę. Wyciągnę zimne piwo, wezmę z półki jedną z ulubionych książek i ułożę się w fotelu. Wsłuchując się w mieszankę muzyki, odgłosów burzy i kominka zacznę czytać.

A potem? Potem napiszę kolejny rozdział swojej książki na maszynie pisarskiej. Popijając kilkunastoletnie whiskey z butelki. Odcięty od internetu, telefonu, kontaktu z ludźmi. Kilkudniowy pobyt poza cywilizacją.

Kiedyś tak będzie.

Na razie pozostaje mi RainyMood.com i wideo z palącym się kominkiem na YouTube.

PS. Pozdrowienia dla Dominika, który zainspirował mnie do napisania tego wpisu.

(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze)

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie widać, że Twój warsztat pisarski zrobił progres. :)

    OdpowiedzUsuń