Wszyscy kochają Scarlett Johansson. A przynajmniej tak mi się wydaje, gdy przypomnę sobie, jak wiele lajków było pod jej zdjęciem, które swego czasu wrzuciłem na fanpage bloga (KLIK). Scarlett jest piękna, wiecznie uśmiechnięta i do tego utalentowana. Co ciekawe - nie tylko aktorsko. Jak się okazuje, stosunkowo niewiele osób wie, iż Scarlett niejednokrotnie próbowała zawojować także scenę muzyczną!
Wszystko zaczęło się w sporej mierze w roku 2007, kiedy to popularna już wówczas aktorka postanowiła nagrać album z wyjątkowymi coverami piosenek Toma Waitsa i jego żony, Kathleen Brennan. Do prac nad "Anywhere I Lay My Head" zwerbowała między innymi Davida Bowiego, który w dwóch kawałkach podzielił się swym kultowym głosem. Także od strony instrumentalnej było naprawdę soczyście - na płycie nie tylko słychać mnóstwo różnorodnych egzotycznych dźwięków, ale nad albumem pracowali także chociażby członkowie zespołu Yeah Yeah Yeahs.
Ostatecznie okazało się, że "Anywhere I Lay My Head" potrafiło zaskoczyć. Pod palcami całej ekipy produkcyjnej, muzyka Waitsa stała się jeszcze bardziej psychodeliczna i eksperymentalna. Inspiracja czerpano z całej masy gatunków: od bardziej typowego rocka, przez folk, na współczesnym dream popie kończąc. A Scarlett? Wczuła się w klimat naprawdę dobrze, brzmiąc tak naprawdę równie "dziwnie" co reszta muzyki.
Recenzenci nie byli jednak zbyt szczodrzy przy wystawianiu ocen. "Dziwność" albumu wydawała się działać bardziej negatywnie niż pozytywnie, ale i w niecodzienności dźwięków na tej płycie można było odkryć coś intrygującego. Jedno jest pewne - "Anywhere I Lay My Head" nie jest albumem dla wszystkich. To zależy wyłącznie od słuchacza i jego podejścia do muzyki, czy oceni ten krążek na 5/10 czy 8/10.
Tak jak wspomniałem - w tym przypadku dostaliśmy krążek dość klasyczny. Lekki rock i indie folk to typowe klimaty dla duetów damsko-męskich w muzyce, w których zresztą niejedna aktorka się już próbowała. Półgodzinny album nie zaskakiwał, ale też przesadnie od siebie nie odtrącał. To po prostu przyjemna muzyka do posłuchania wieczorami, gdy za oknem pada deszcz, a w ręku dzierży się kubek gorącej kawy.
Tylko Scarlett i Bowie'go znam z tych wszystkich wymienionych tu osób :v
OdpowiedzUsuńTo przynajmniej Waitsa musisz w takim razie nadrobić, bo to żyjąca legenda amerykańskiej muzyki :)
Usuń