Na ostatnim święcie popkultury, czyli Comic-Conie, pokazane zostały trailery dwóch bardzo ważnych filmów od DC Comics i Warner Bros: "Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości" oraz "Suicide Squad" (ten zwiastun zobaczycie TUTAJ). Każdy fan superbohaterów zapewne z niecierpliwością wyczekuje na obie te produkcje. Nie każdy jednak musi być tak dobrze obeznanym w temacie, by wiedzieć, co filmy te mogą zaprezentować.
Jedna z najbardziej kultowych bitew między tą dwójką odbyła się natomiast w komiksie, który niedawno wreszcie miałem okazję przeczytać w całości. "Batman: Powrót Mrocznego Rycerza" to prawdziwa klasyka przygód o Nietoperzu, stworzona w latach osiemdziesiątych przez jednego z najbardziej kultowych autorów komiksowych - Franka Millera. Jeśli kiedykolwiek wpadnie Wam do głowy chęć zabrania się za komiksy o superbohaterach, to grube, dwustustronicowe tomiszcze niewątpliwie wreszcie wpadnie w Wasze łapska.
Walka Batmana i Supermana jest jednak dopiero finałem tej opowieści. Co się natomiast dzieje wcześniej, przez cztery równe części komiksu? Ano - Batman wraca. Po wielu latach emerytury, postanawia ponownie przywdziać swój strój i sprać tyłki paru złoczyńcom. Wszystko to przez Mutantów, nowy gang, terroryzujący mieszkańców Gotham bez jakichkolwiek skrupułów. A tam, gdzie policja nie daje rady, sprawy w swoje ręce musi wziąć oczywiście superbohater.
Wielu nie podoba się jednak powrót samozwańczego mściciela. Posiwiały Bruce Wayne musi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej uważać na stąpającą mu po piętach policję, chociaż chce dla swego miasta jak najlepiej. Przy okazji, z emerytury wraca też paru jego innych "kumpli" - przede wszystkim Two Face i Joker.
Ten ostatni jest dla nas szczególnie interesujący, bo - jak mi się wydaje - trochę czerpano z niego przy kreacji Jareda Leto w "Suicide Squad". Choć na razie nie wypuszczono zbyt wiele materiałów na ten temat, Joker z nowego filmu wydaje się mieć naprawdę całkiem sporo wspólnego ze złoczyńcą z "Powrotu Mrocznego Rycerza". Odrzućcie na bok wizję Heatha Ledgera i poznajcie wyprostowanego, skupionego na swoim celu Jokera, który nie spędza całego dnia na radosnym podskakiwaniu i szczerzeniu się w wielkim uśmiechu. Zależy mu tylko na jednym - sprawianiu jak największej ilości cierpienia. W komiksie nie ma co prawda mowy o grillsach czy tatuażach, jakie na potrzeby filmu przywdział Leto, ale myślę, że o wiele bliżej jest mu do millerowskiego Jokera niż kreacji z filmowej trylogii Nolana.
Sam komiks zaskakuje natomiast ogromną obfitością scenariusza. Obrazki są tu często wręcz symboliczne, minimalistyczne, a na głównym planie przez niemal cały czas pozostaje właśnie tekst. Nie prosty, a pełen przemyśleń wewnętrznych Batmana oraz licznych dialogów i monologów, tworzących lepszy obraz tutejszego Gotham. Czasem jest co prawda dość chaotycznie, przez co czytelnik może czuć się lekko skonfundowany, ale wadę tę naprawiają najlepsze momenty "Powrotu Mrocznego Rycerza".
W tym - wspomniany już finał. Walka pomiędzy Batmanem a Supermanem nie jest wcale długa, ale stanowi fenomenalne zakończenie dla tego komiksu. Ponownie, jestem wręcz pewien, że twórcy nowego filmu ze stajni DC w sporej mierze inspirowali się właśnie tą opowieścią Franka Millera. Weźmy choćby tę kozacką Batzbroję, którą Nietoperz ma na sobie w trailerze filmu - podobną nasz superbohater ma właśnie podczas komiksowej walki z Supermanem.
"Powrót Mrocznego Rycerza" powinien więc na nowo wypłynąć na szerokie wody przed premiarami nowych filmowych hitów od Warner Bros i DC. To jeden z najpopularniejszych albumów o Batmanie, niosący ze sobą naprawdę wysoką jakość - nic więc dziwnego, że twórcy filmowi tak chętnie z niego czerpią. Nie jest to jednak zdecydowanie komiks dla totalnych laików w temacie - przez opowieść Franka Millera przewijają się bowiem dość liczne nawiązania do kilku kultowych elementów przygód Batmana, które zwykle nie są tu tłumaczone.
Jest jednak także dobra wiadomość. Jeśli nie macie ochoty na czytanie komiksu, zawsze możecie obejrzeć pełnometrażową animację przygotowaną na podstawie "Powrotu Mrocznego Rycerza". Ba - właściwie to nawet dwie animacje, bowiem czteroczęściowy komiks podzielono ostatecznie na dwuczęściowy film. O pierwszym animowanym "Powrocie Mrocznego Rycerza" pisałem nawet na blogu, o TUTAJ.
0 komentarze: