Później niż zwykle, ale wreszcie jest - kolejne fotograficzne podsumowanie miesiąca. Czerwiec to dla mnie w dużej mierze nauka, nauka i... jeszcze raz nauka. W międzyczasie dałem się jednak porwać także paru mniej lub bardziej kulturalnym rozrywkom. Wszystko jak zwykle udokumentowane na moim Instagramie (KLIK) wspieranym przez niezawodny Snapchat (majkonmajk).
Poprzednie fotograficzne podsumowania miesięcy znajdziecie natomiast kolejno TU (styczeń), TU (luty), TU (marzec), TU (kwiecień) i wreszcie TUTAJ (maj).
Enjoy & get inspired.
Enjoy & get inspired.
152/365
(1/30)
Poprzedniego dnia byłem w Warszawie, co zaowocowało między innymi taką strzeloną na szybko fotką. A po co byłem wówczas w stolicy? Jeśli nie pamiętacie, klikajcie TUTAJ.
153/365
(2/30)
Selfie "na elegancko", bo przecież okres pełen egzaminów i różnorodnych zaliczeń na studiach. Potem już nie miałem warunków do strzelania sobie takich fotek, bo podkrążone oczy podkreślały, że prędzej pasowałbym na pogrzeb niż do uśmiechania się na Instagramie.
154/365
(3/30)
Broniłem się przed tym, ale wreszcie nie wytrzymałem - kupiłem nowego "Wiedźmina". Poprzednie części gry niezbyt przypadły mi do gustu, jak więc sprawa ma się z trójką? Powiem może tak - w Krakowie została moja konsola, a ja obecnie jestem poza Grodem Kraka. Mam ochotę jednak wrócić tam tylko i wyłącznie po to, by znów móc pociorać w "Wiedźmina". Tak - ta gra jest aż tak dobra.
O nowych przygodach Geralta pisałem też w dość nietypowy sposób TUTAJ.
O nowych przygodach Geralta pisałem też w dość nietypowy sposób TUTAJ.
155/365
(4/30)
(4/30)
Typowe powroty do mieszkania w środku nocy. Zaskoczę Was jednak - z tego co pamiętam, zdjęcie to nie zostało wcale zrobione po melanżu, ale po wyjątkowo późnym seansie kinowym.
156/365
(5/30)
Nigdy nie sądziłem, że nowa narzuta na łóżko może sprawić tyle frajdy. Miałem wręcz wrażenie, że moja "gazetowa płachta" dodała mi jeszcze więcej motywacji do pracy i nauki. Może to dlatego, iż idealnie pasuje do laptopa? Następny must-have - narzuta z Buzzem Astralem!
157/365
(6/30)
Wielu biegaczom upał przeszkadza - mi nie! Ba, ja wręcz czasem wolę takie turbowysokie temperatury od kojącego chłodu. Im więcej potu wylane podczas biegu, tym większa z niego satysfakcja!
158/365
(7/30)
(7/30)
Jeśli jesteście w wakacje w Krakowie - koniecznie wpadajcie do Forum Przestrzenie. To zdecydowanie moja ulubiona knajpka w całym mieście, nawet jeśli latem jest tam tyle ludzi, że trzeba przesiadywać na samym krańcu jej terenu.
159/365
(8/30)
(8/30)
Bobby Burger nie jest może moją najulubieńszą burgerownią, ale jadam tam zdecydowanie najczęściej. Jest szybko, przyjemnie i w miarę pusto (przynajmniej zawsze, gdy tam wpadam). Ach, no i czasem dorzucają też arbuza do burgera. I fast food od razu staje się zdrowszy!
160/365
(9/30)
(9/30)
"Neoniewolnictwo i czarny feminizm w utworach Kanye Westa i Beyonce" - taki był tytuł prezentacji zaliczeniowej stworzonej przeze mnie i moją znajomą. Na licencjat mam zamiar wymyślić coś jeszcze bardziej szalonego.
161/365
(10/30)
(10/30)
"Universal Themes", czyli płyta, która na chwilę porwała mnie w czerwcu. Okazała się słabsza od swojej poprzedniczki, "Benji", ale i tak dała mi trochę muzycznego funu. Więcej o jej autorze, Marku Kozelku, przeczytacie TUTAJ.
162/365
(11/30)
Jeszcze jeden bieg w upale. Ponownie na starym lotnisku przy Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Świetne miejsce dla biegaczy, chociaż pamiętajcie, że latem nie ma się tu zbytnio gdzie schować przed słonecznym żartem.
163/365
(12/30)
(12/30)
Dobra pizza i dobry serial - przepis na weekend idealny! O "Sense8" więcej przeczytacie TUTAJ. Naprawdę warto sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi, bo to show od samych Wachowskich!
164/365
(13/30)
(13/30)
"Wiedźmin" jest pełen masy humoru, a to tylko jeden z przykładów to potwierdzających. Mnie śmieszy, no.
165/365
(14/30)
(14/30)
Książka, która zmienia życie. I nie - nie żartuję! Ciągle przekładam jej recenzję, ale wkrótce ją wreszcie opublikuję. Obiecuję!
166/365
(15/30)
(15/30)
Czerwiec to także najważniejsze wydarzenie w branży gier, czyli targi E3. Od paru lat zawsze, choćby nie wiem co, oglądam odbywającą się z tej okazji konferencję Microsoftu. W tym roku również podtrzymałem tradycję i muszę przyznać, że dawno nie byłem aż tak zadowolony z ludzi odpowiedzialnych za Xboksa.
167/365
(16/30)
(16/30)
Na ostatni egzamin w sesji uczyłem się praktycznie wyłącznie o internetach. Blogi, vlogi, twittery, te sprawy. No i wreszcie, moja ulubiona rzecz w sieci - memy. Wspominałem już, że uwielbiam swoje studia?
168/365
(17/30)
Swoje studia uwielbiam wreszcie także za to, że tuż po skończonym egzaminie wita mnie taki widok. Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca do głośnego zakrzyknięcia "WAKACJE!".
169/365
(18/30)
Kolejna książka, której recenzję powinienem opublikować już jakiś czas temu, ale ciągle następują zmiany w moich planach. A jak widzicie, "Obok Julii" jednym może pochwalić się na pewno - kilkoma naprawdę fajnymi cytatami.
170/365
(19/30)
(19/30)
Podczas podróży emigracyjnej z Krakowa udało mi się skończyć "Obok Julii" i jednocześnie rozpocząć pewną wyjątkowo nietypową pozycję na moim Kindle - najnowszą encyklikę papieża Franciszka. O niej możecie już poczytać na blogu, o TUTAJ. Rzecz nie tylko dla katolików.
171/365
(20/30)
(20/30)
Trzeci dzień pod rząd książki na Instagramie. Ale przecież jaka wybitna okazja jest! Oto bowiem z nastaniem wakacji rozpocząłem czytanie czwartego tomu "Pieśni Lodu i Ognia", a gdy Wy przeglądacie ten post, ja prawdopodobnie przedzieram się właśnie przez piątą część sagi Martina. O "Uczcie dla wron" przeczytacie natomiast TUTAJ.
172/365
(21/30)
Odsuwamy książki na bok, robiąc miejsce dla... komiksów. Zacząłem wreszcie na poważnie przygodę z tym dość niszowym w Polsce światkiem, zabierając się najpierw za przygody komunistycznego Supermana. Brzmi intrygująco? Sprawdźcie więc, o co chodzi, klikając TUTAJ.
173/365
(22/30)
(22/30)
W ramach przygotowań do Open'era, przysłuchałem się bardziej twórczości Taco Hemingwaya. "6 zer" porwało mnie na dobre parę dni tak bardzo, że łapałem się na odpowiadaniu wszystkim ludziom wokół mnie "bardzo proszę".
174/365
(24/30)
Były książki, seriale, muzyka, a nawet komiksy. Przyszła więc pora także na prasę. Tej nie czytam dużo, ale parę miesięcy temu tak pozytywnie pisałem o "Magyazynie" (o TUTAJ), czyli gazetce warszawskich studentów hungarystyki, że postanowiłem na wakacje zaopatrzyć się w dwa kolejne numery tego periodyku. Jedna podróż na Węgry to raptem 3 złote, więc bierzcie "Magyazyn" garściami, bo naprawdę warto.
175/365
(24/30)
Ostatnia strona "Uczty dla wron". Martin tłumaczy, dlaczego stworzył najgorszą część swojej sagi i zapowiada, że piąty tom będzie o wiele lepszy. Potwierdzam już teraz - "Taniec ze smokami" istotnie jest o wiele lepszy.
176/365
(25/30)
(25/30)
Miejscówa do spania jest, bilet na festiwal także - można ruszać do Gdyni! No, a przynajmniej za kilka dni, chociaż w głowie tli się już wyłącznie plan podboju tegorocznego Open'era. Ale przecież do pierwszego lipca trzeba znaleźć sobie też jakieś inne rzeczy do roboty niż bujanie w obłokach, prawda?
177/365
(26/30)
(26/30)
Można więc chociażby budować dziwaczne budowle z Lego. Brat miał urodziny i dostał kolejny wielki zestaw tych kultowych klocków, więc z chęcią wkupiłem się w jego łaski, po czym złożyłem prawie całość za niego. Jeśli jest jakiś powód, dla którego warto mieć własnego dzieciaka, na pewno jest nim właśnie możliwość "wspólnego" składania Lego.
178/365
(27/30)
Pisałem już kiedyś, że mam całą masę śmieszkowatych koszulek sprzed lat, które z powodu mojego schudnięcia, są na mnie obecnie sporo za duże. Wśród nich znajduje się także takie cudo - niby GTA, a tak naprawdę "been there, done that". Jeśli dobrze pamiętam, dorwałem ten tees na jakiejś promocji za dwie dyszki, więc radocha jeszcze większa.
179/365
(28/30)
Jeszcze jedno komiksowe selfie. Akurat jestem pod koniec tych przygód Batmana, więc gdy tylko skończę pisanie postu, który właśnie czytacie, pędzę sprawdzić, jak Nietoperz kopie dupsko Supermana. Bruce Wayne - forever the best!
180/365
(29/30)
Tu natomiast Batman, który automatycznie stał się jednym z moich ulubionych. Pochodzi z komunistycznej Rosji, z tomu "Superman: Czerwony Syn", który parę zdjęć temu się tu już pojawił. Dla przypomnienia, o alternatywnej historii superbohaterów w świecie Stalina przeczytacie TUTAJ.
181/365
(30/30)
(30/30)
Torba spakowana, bilet naszykowany - wszystko na swoim miejscu. Także power bank, który (jak się ostatecznie okazało) bodaj dwukrotnie uratował mi tyłek na Open'erze. A jeśli nie kumacie ułożenia konkretnych elementów na zdjęciu, wygooglajcie sobie "No Love Deep Web".
Iii... to by było na tyle! Już za niedługo widzimy się w lipcowym podsumowaniu fotograficznym, a Wy tymczasem pamiętajcie, że wszystkie zdjęcia na samym początku pojawiają się moim Instagrami, który znajdziecie o TUTAJ.
0 komentarze: