A czy Twoje dziecko zrobiło już kupę na YouTube?


Pobawmy się na chwilę wehikułem czasu w dość nietypowy sposób. Przenieśmy Twoich rodziców do czasów współczesnych, a Twoje narodziny zaplanujmy na lata po roku 2010. Masz to? Okej - to teraz pora na trudniejszą część zadania i większy wysiłek dla naszych szarych komórek. Teoretycznie.

Wyobraź sobie bowiem, że Twoi rodzice wrzucili na YouTube filmik ukazujący paromiesięcznego Ciebie robiącego kupę w pieluchę. Dobra, spróbujmy to sobie ułatwić - wyobraź sobie JAKIEGOKOLWIEK rodzica, który wrzuca do sieci wideo z walącym klocka dzieckiem. Brzmi abstrakcyjnie? Cóż - niestety nie jest to wymyślona przeze mnie sytuacja, a coś, co naprawdę miało miejsce.

Wpis dotarł chyba do autorów wideo, bo nagle filmik zniknął z sieci. Pamiętajcie jednak, że ciągle w grze pozostaje Wasza wyobraźnia!

Kto śledzi fanpage "Beka z mamuś na forach", ten dobrze wie, jak coraz prawdziwsze staje się kultowe powiedzenie Lema: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów". Bo wszelkiego rodzaju fora i grupy facebookowe przeznaczone dla młodych rodziców XXI wieku, to często istny koniec internetów. Były tam już zdjęcia pampersów z solidnym, pomarańczowym kupskiem, fotografie nagich dzieci pod prysznicem i inne, niepojmowalne wcześniej przez mój umysł jazdy. 

Rozumiem fascynację rodziców pierwszym wypowiedzianym przez dziecka słowem, pierwszym samodzielnie wykonanym przez malucha krokiem, ba - nawet pierwszym oddanym do nocnika siku. W tych dwóch pierwszych sytuacjach nie zdziwiłoby mnie nawet poinformowanie o tym wszystkich znajomych na Fejsbuku. Ot, zdrowa fascynacja i ekscytacja rozwojem swojego potomka. Ale wrzucenie do sieci zdjęcia moczu w nocniku? Myślę, że nawet na Sadisticu wielu uznałoby to za rzecz chorą.



Jeśli już nawet ktoś ma potrzebę udokumentowania wiekopomnej chwili, w której do robiącego kupę dziecka mówi się "CIŚNIEMY JESZCZE?!", to proszę bardzo. To ciągle wydaje mi się ogromną przesadą, ale niech już będzie. Można przecież takie filmiki przechowywać na komputerze, płytach z wygrawerowanym napisem "PIERWSZY ROCZEK NASZEJ CÓRECZKI :***" albo nawet w wirtualnej chmurze. Co jednak mają w głowie ludzie, którzy takie wideo wrzucają na YouTube, chwaląc się nim przypadkowym internautom na Fejsbuku?

Nie stoję po stronie tych wzdrygających się na widok jakichkolwiek zdjęć dzieciaków w sieci. Lepszy w końcu widok rodzicielskiej miłości do dziecka niż kolejna fota z pięćdziesięcioma pustymi puszkami piwa i wyszczerzonymi do aparatu studentami. Nie grzeją mnie, ani nie ziębią także blogi parentingowe. Wierzę bowiem, że większość ich małych bohaterów w ostateczności nie będzie miało do swoich rodziców żadnych pretensji o takie umieszczanie ich wizerunku w sieci.

Nie wydaje mi się też, że bohaterowie takich filmików jak "Gaja robi kupe dla Taty" będą się jakoś przesadnie wstydzili swoich ról w tych wiekopomnych dokumentach. Nie oni przecież stoją za tym wspaniałym wideo. Myślę jednak, iż część z nich może jednak w dorosłości stwierdzić coś innego - że ich rodzice to idioci. Nie będą się wstydzili samych siebie, a inteligencji ludzi, którzy powinni być dla nich życiowymi przykładami.




Jeśli jednak po tym karcącym monologu macie ochotę poczytać coś o wiele przyjemniejszego o współczesnym rodzicielstwie, zajrzyjcie na blog "Tata Potwora". Tak zabawnych historii wyciągniętych z życia rodzica i dziecka nie znajdziecie nigdzie indziej. Klikajcie więc prędko TUTAJ i cieszcie się dobrą, poprawiającą humor lekturą.

PS Współczuję Gai tym bardziej, że ma świetne imię. Aż dziw bierze, iż rodzice o tak dziwnych pomysłach nie dobili jeszcze bardziej swej córki, nazwaniem jej Dżesiką czy inną Wanessą. 

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Grafika u góry postu powstała na bazie fotki z serwisu Flickr.com

4 komentarze: